I przyszedł ON – jak nieproszony gość… Taki, co stuka, puka i nie wie,czy otworzą? Wigilia daleko, ale może jakaś łyżka upadnie, może czymś poczęstują?
Bo konkurs podobno dla kobietek – frywolnych i poważnych, uśmiechniętych i smutnych, spełnionych i zawiedzonych... Ale kobietek wyjątkowych... A jednak, rzuci i on kilka kamyczków z męskiego ogrodu...
ONA krzątała się po kuchni, ON – co typowe dla faceta – odkrywał zaklęte rewiry internetu. Akurat wysiadł na przystanku z tabliczką "Gorsenia.pl". I tu zjawiła się śliczna Przewodniczka.
-Jak brzmi Twe imię?
-Wyobraźnia...
Z uśmiechem ujęła za rękę, oprowadziła po zmysłowym świecie, kłaniając się BIGOM, BASICOM I TOPOM. Jego oczy powiedziały wszystko...
Ten pokój i ONA... Niezwyczajna, rzekłby nadzwyczajna. Schowana w blasku migocących świec, a zarazem tak kobieca i kusząca. I cóż to uczyniło?
Wyobraźnia uśmiechnęła się tym razem do Fantazji, a ta przyodziała się w uroczy, subtelny komplet SHINE BIANCA. Wyjątkowy - z jednej strony nadzwyczaj delikatny, z drugiej budzący w mężczyźnie pasję, potrzebę tworzenia i rzeźbienia... Dwa światy w jednym - śnieżnobiała biel, kontrastująca z rozwiązłością gorsetu i pasa do pończoch. Trzeba być artystą, by stworzyć takową esencję smaków, trzeba być poetą, by w tej bieliźnianej sekwencji znaków dostrzec kunsztowną, tkaną namiętnością metaforę... Kwintesencja seksownego ubioru, szału i zadumania...
Czas już na nas - szepnęła Przewodniczka - pora wyjść z krainy marzeń... Autobus powrotny odjeżdża...
Otworzył oczy, a ONA wciąż krzątała się po kuchennym królestwie. Ale teraz była już Królową SHINE BIANCA... Miękką, delikatną w dotyku, pełną wdzięku i ekspresji... Czy to był tylko sen?
-Niekoniecznie - zachichotała Wyobraźnia - czasem warto być intruzem, także konkursowym... Pamiętaj, że marzenia się spełniają, na przytulnym przystanku Gorsenii w szczególności.