mrowka456 (2012-01-03 23:46:14
W większości krajów europejskich naukę podejmują dzieci 6-letnie i młodsze np. od czwartego roku życia w Irlandii Północnej i Luksemburgu (...)
W Luksemburgu dzieci chodzą od 4 lat ale do przedszkola. Tam przedszkole jest placówką szkolną i sobie szumnie nazywają, że idą do szkoły.
W Irlandii w ogóle nie ma sieci przedszkoli, jak u nas, i dzieci idą do szkoły w wieku skończonych 6 lat, ale mogą iść wcześniej, jak chcą, do "zerówki", do junior infants (4-latki) lub senior-infants (5-latki). No ale piszą, że chodzą do szkoły od 4 lat, bo te "zerówki" są w szkołach.
Na tej zasadzie mówię czasem prześmiewczo, że moja Lu chodzi do szkoły od 4 lat (a w sumie by mogła chodzić od 3, i ma w grupie takie dzieci), bo jej punkt przedszkolny mieści się w szkole, sala jest jedną z wielu sal lekcyjnych na korytarzu, kibel i szatnię ma też wspólną z całą podstawówką. No chodzi do szkoły. Tyle, że "zasady pracy" są typowo przedszkolne, i to robi horrendalną różnicę.
Szczególnie jak widzę na co dzień zasady pracy dzieci z 1-szych klas, nawet na przerwie na korytarz nie wyjdą, tylko siedzą w tych ławkach. Tyle co nauczycielka otwiera drzwi, żeby się przewietrzyło.
Nie budynek jest ważny, ani nazwa, tylko to co się tam będzie działo, jak się będzie odbywała nauka. Jak tak bardzo chcą być "europejscy" i "pierwsi" to niech sobie nazwą przedszkole "szkołą przedpodstawową" i się szczycą, że u nas dzieci chodzą do szkoły od 3 lat. Będziemy najpierwsi w Europie ;) I bez szkody dla dzieci, bo te nasze przedszkola fajne są, i kadra przygotowana, tylko niech im nie przeszkadzają jakimiś reformami zabraniającymi nauczania najmłodszych np. czytania, bo to tylko sztuczne obniżanie poziomu.