asiula221 (2012-01-04 10:59:49)
W Angli na szczęście pierwsze lata w szkole są traktowane jako formy zabawy.
Podejrzewam, że tak to wygląda w większości krajów, gdzie dzieci chodzą do "szkoły" od 4. , 5. czy 6. roku życia. A u nas ustawią ławek od ściany do ściany + dywan zwinięty w rulon w kącie (bo nie ma go gdzie rozłożyć) + wysiadywanie w sali, w ławkach, nawet na przerwach (o spacerach nawet nie marząc) + plecaki większe od dzieci. A garb rośnie ;)
Nasza grupa przedszkolna jest sala w salę z tymi dziećmi. Ale one mają dywan na całej podłodze, zabawki i gry w szafkach, i stoliki w kącie - tyle żeby porysować, pouczyć się i zjeść śniadanko ze śniadaniówki. Mają spacery i przede wszystkim panie nauczycielki rozumiejace potrzeby takich trznadli i potrafiące do nich dotrzeć tak, żeby nikt nie czuł się gorszy, a to bardzo ważne w tym wieku.
Otworzyliby w szkołach takie punkty przedszkolne, świat byłby piękniejszy, a dzieci by się uczyły w warunkach adekwatnych do potrzeb, chociażby od 3 lat. No ale to nie rozwiąże problemu dziury w systemie emerytalnym, a o to chodzi w całej tej reformie edukacji.