czy emigranci powinni brać udzial w wyborach
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159


- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
- Zarejestrowany: 04.11.2009, 08:50
- Posty: 564
- Zarejestrowany: 04.11.2009, 08:50
- Posty: 564
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Nie odmawiam nikomu prawa do patriotyzmu. Nie dzielę na dobrych i złych Polaków. I nie zazdroszczę.
Spróbuję zatem wytłumaczyć moje zdanie prościej.
Wyobraźmy sobie że prezydentem zostaje A.Lepper albo J.Korwin-Mikke (niezalezni, czyimi głosami).
Czy będzie to miało wpływ na mieszkańca Londynu? Dublina? Chicago?
Nie.
A czy będzie to miało wpływ na pana Gienka z Pcimia Dolnego czy pani Krysi z gazowni?
Jak najbardziej - jednemu każą płacić ZUS zamiast KRUS, drugiej np. zabierze się prawo wyborcze.
Więc to pan Gienek czy pani Krysia powinni zdecydować, czy chcą takich zmian.
A nie ludzie, którzy siedzą tysiące kilometrów stąd.
- Zarejestrowany: 04.11.2009, 08:50
- Posty: 564
- Zarejestrowany: 04.11.2009, 08:50
- Posty: 564
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
- Zarejestrowany: 29.12.2009, 08:40
- Posty: 479
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Ale też zauważ, że jesli ktoś z rodziny emigranta w Polsce zachoruje, to musi stać w kolejce, bo służba zdrowia niedoinwestowana. Dlaczego? Bo rodzic opłaca amerykańską służbę zdrowia. Podobnie jak amerykańską policję czy straż pożarną. Podobnie jak amerykański ZUS (czy co tam mają). A jego babcia w Polsce narzeka, że ceny idą w górę a emeryturka stoi w miejscu.
Konsekwencją wyjazdu kogoś za granicę jest jego dobro (i jego rodziny) przedłożone nad dobro Państwa, jakiekolwiek by ono (to państwo) nie było. Jeżeli ktoś decyduje się opłacać wszelkie służby (w tym władze) w innym kraju, niech tam wybiera sejm, samorządy, rząd czy prezydenta. Będzie miał wpływ na to, na co idą jego podatki.
I Aluna ma rację - mowa tu o ludziach, którzy świadomie wybrali kilkanaście/dziesiąt lat temu życie w innym kraju.
Nie odmawiam nikomu prawa do patriotyzmu. Nie dzielę na dobrych i złych Polaków. I nie zazdroszczę.
Spróbuję zatem wytłumaczyć moje zdanie prościej.
Wyobraźmy sobie że prezydentem zostaje A.Lepper albo J.Korwin-Mikke (niezalezni, czyimi głosami).
Czy będzie to miało wpływ na mieszkańca Londynu? Dublina? Chicago?
Nie.
A czy będzie to miało wpływ na pana Gienka z Pcimia Dolnego czy pani Krysi z gazowni?
Jak najbardziej - jednemu każą płacić ZUS zamiast KRUS, drugiej np. zabierze się prawo wyborcze.
Więc to pan Gienek czy pani Krysia powinni zdecydować, czy chcą takich zmian.
A nie ludzie, którzy siedzą tysiące kilometrów stąd.