gocha2323 (2016-06-04 22:24:45)
Małgosia (2016-06-04 13:32:08)
35 km (w jedną stronę). W sumie codzienne przejazdy do pracy i z pracy zajmują mi prawie 2,5 godziny. Mieszkamy na obrzeżach Krakowa, a oboje z mężem pracujemy w dwóch różnych miejscach, ale aby się dostać, trzeba przejechać przez cały Kraków. Jeździmy samochodem, jazda komunikacją miejską trwałaby całe wieki. Rano wyjeżdżamy około 5:10. Zaworzę męża i jadę dalej do siebie do biura. o ile rano przebiega to sprawnie, o tyle znacznie gorszy jest powrót. Żadko zdarza mi się wyjść zaraz po 14-tej, przeważnie zawsze jest cos jeszcze do załatwienia. Po wyjściu jadę po męża, który też przeważnie pracuje dłużej niż 8 godzin. Ale zanim po niego dojadę, nie tylko już na mnie czeka, ale jeszcze zdąży zrobić zakupy. A potem przebijamy się przez korki. W domu jesteśmy około 17-tej - cayli 12 godzin po za domem.
pół doby poza domem! te dojazdy pewnie daja w kość?
Jeszcze jak! No ale trudno, nie wszystko musi układać się idealnie. Zjednej strony, mam pracę z ktorej jestem szczerze zadowolona, nie tylko w aspekcie finansowym, ale również klimatu, w jakim przyszło mi pracować, z drugiej strony własny dom w bardzo fajnum miejscu... problem stanowi nawet nie odległość między jednym a drugim, ale utrudnienia komunikacyjne, które są zmorą dużych miast.
Często zdarza się, że mój mąż musi wpaść do pracy również w sobotę, tak było m.in. wczoraj. W soboty rano ruch jest mniejszy, przejazd zajmuje znacznie mniej czasu. Wczoraj pojechałam zawieźć męża, wyjechałam z domu o 6:15, a kilka minut po 7-m3j byłam już z powrotem. A jeszcze po drodze zdążyłam zatankować samochód. O 15-tej pojechałam go przywieźć, to też bylibyśmy szybciutko w domu, tylko zahaczyliśmy o Castoramę