III wojna światowa? - Forum

Na początku tego konfliktu też się bałam . Teraz czekam na rozwój wydarzeń .

jakim cudem udalo Ci się przestac bac?

Przestałam słuchać wiadomości .

Dokładnie ja też nie słucham...

kurcze,ciezko nie sluchac.....w pracy sluchamy radia i co godzine sa wiadomosci

jane125  to moze przelacz na radio Maryja,czy tam tez sa wiadomosci?

jesli masz zyczenie to sama posluchaj tej stacji i sprawdz czy sa tam wiadomosci,a potem mi opowiedz,to nie moje klimaty

jane125 okej obej,nie złość się bo ona piękniści szkodzi,a Ty taka śliczna dziewczyna:)

juz uciekam i nie bede Wam truć,pojezdze jeszcze na rowerku

jestem troszke ladniejsza od diabla,wiec mnie juz nic nie zaszkodzi :D spoko,luz!

Ja boję się panicznie. Wszystko we mnie zamiera, gdy tylko dopuszczam do siebie tę myśl... Oby nigdy się to nie stało!

Boję się i to bardzo. Gdyby była wojna, biorę nogi za pas i długa. Tyle we mnie patriotyzmu...

Ostatnie wydarzenia pokazują, że w niby wolnej Europie niczego nie można być pewnym. A ufac dyplomacji...nigdy nie wiadomo co komu odbije. 

Mam tylko nadzieje, ze wojny nie będzie a ludzie trochę spokornieją bo coraz gorsze czasy...

Wszystkie strony mają za dużo do stracenia pod względem ekonomicznym, a przecież pieniądz rządzi światem.

Skończy się pewnie tak, że niepodległy od wczoraj Krym zwiąże się silnie z Rosją, z czego ta będzie czerpać same profity i uspokoi się na jakiś czas. Państwa Zachodu, choć nie uznały niepodległości Krymu, będą "patrzeć przez palce" na to pseudopaństwo i szybko zapomną, że to tak naprawdę aneksja. Postarają się pewnie na jakiś czas o obserwatorów tej sytuacji na półwyspie i tym zagłuszą swoje sumienia. Bezradna Ukraina rozłoży ręce i przełknie gorzką pigułkę, bo na pewno nie zdecyduje się na zbrojne uderzenie. Zachód jej na to nie pozwoli - uwikłało by go to w wojnę totalną. 

To takie moje luźne przemyślenia.

We mnie nie ma więcej patrityzmu. Jakby się coś zaczęło dziać nie zastanawiałabym się ani chwili. Wg mnie jest realne szansa, że coś się wydarzy.

Rozumiem złożoność powiązań gospodarczych na świecie i że każdy będzie chciał jakoś zachować równowagę w tym zakresie. Ale największe pieniądze robi się na wojnie, magazyny broni też trzeba czasem "wywietrzyć".

Nasłuchałam się dzisiaj w pracy rozpanikowanych koleżanek i sama zaczęłam się bardzo niepokoić obecną sytuacją .

A ja nie oglądam TV wiadomości. W internetowych gazetach też już spokojniej. A do pracy nie chodze , więc nie słucham zpanikowanych koleżanek. Co wcale nie znaczy, ze się nie boję. Wierzę w moc pieniądza i strach przed wojną ekonomiczną jaką mogą cechować wszystkich polityków. Bo to oni najbardziej stracą w sensie ekonomicznym i materialnym. 

A w nocy nasunęła mi się absurdalna rzecz . Jeśli będzie wojna, to co z wszystkimi kredytami na całym świecie? 

Bankowa finansjera nie może dopuścić do tego aby zaprzestano spłacać wszelkie kredyty. I te nasze malutkie i te ogromne państwowe. To dopiero byłaby klęska!!!

Jak to powiedział ktoś mądry w telewizji:  musimy sonie zdać sprawę, że pokój na świecie nie jest nam dany raz na zawsze.

Najgorsze, że my, zwykli ludzie nie mamy na to wpływu.

Mimo wszystko mam nadzieję , że tej wojny nie będzie .

I własnie w nocy trafiłaś chyba w sedno problemu. Wojny nie wywoła ani Rosja, ani tym bardziej jakaś tam Ukraina, tylko taka sytuacja, jaka zapanowała pomiedzy Rosją i Ukrainą będzie pretekstem do wywołania wojny przez Amerykę, Wielką Brytanię i innych podobnych bankrutów, którzy nie mają już innego sposobu za "wyzerowanie" swoich długów. Zadłużenie państw bogatego zachodu osiągnęło poziom, z którego nie ma innego wyjścia, niż wojna. I to własnie wojną wyrolują wszystkie te banki i całą międzynarodową finansjerę, może nawet z zastosowaniem sprawdzonych w przeszłosci metod A. H. A nasze pieniądze, czyli wirtualne zapisy na kontach bankowych, też przy okazji znikną jak kamfora...

Właśnie "zabezpieczyłam" zaoszczędzone, wirtualne pieniądze: Mateusz kupił kawalerkę w Trójmieście. Mam teraz spokojną głowę, że pieniadze nie przepadną, tak jak to kilka razy dotknęło moich rodziców.