Nie wiem jak u Was kobietki (panowie wybaczcie) ale ja chyba powinnam już zadbać o kreację żałobną z powodu rychłej śmierci narzeczonego. Czy Wasi mężczyźni też na zwykłe przeziębienie, które nam kobietom umyka w codziennych czynnościach, gotowi są położyć się do łoża śmierci.
Staram się – ciepła zupka, syropek (wypity duszkiem na raz !!! Że niby lepiej pomoże), miła też nawet byłam. Ale zaraz, zaraz… im ja lepiej się opiekuję tym z nim gorzej. Umieram! Nigdy nie miałem takiego kaszlu/kataru/dreszczy (wtrącę, iż gorączki brak)… Ale ja jestem cwana – kochanie piwko? Tak – odparł połowiczny nieboszczyk. Ha, a zatem jesteś zdrowy… (triumfujący śmiech)
A jak to u Was bywa?