Dla mnie takim momentem była ciąża, wszystko układało się źle, z rodzicami zero porozumienia, w pracy presja i jej nawał, wszystko było monotonne i bez sensu, cały tydzień praca potem, w weekend imprezy. To życie nie było takie jakie chciałam żeby było, ale nie potrafiłam nic zmienic. Nagle spóźnia mi się okres, jakoś się tym nawet zbytnio nie przejełam, myślałam że może coś źle obliczyłam i czekałam, po tyg zaczął mnie boleć lewy jajnik (przerażenie i płacz, miałam usuwaną z niego cyste, myślenie cholera znowu to samo), na drugi dzień wstałam i myślałam o tym policzyłam jeszcze raz i wyszło że okres spóźnia się ponad tydzień, ale wtedy gdy miałam cyste też tak miałam, byłam niemalże pewna i przerażona, poszłam z psem na spacer i jakoś tak doszłam do apteki kupiłam test ciążowy, żeby się upewnić, że w ciąży nie jestem. Była piękna jesień, 20 września wracając, znalazłam kasztanka, pomyślałam sobie wezne go na szczęście może jakoś to będzie, jakos się ułoży.
Weszłam do domu zapaliłam papierosa wziełam trzy głębokie oddechy i poszłam robić test.
Wdług instrukcji trzeba było poczekać 3 min, zostawiłam test na pralce jeszcze nic nie było widać, poszłam po papierosa, odpaliłam go i weszłam sprawdzić wynik, jakież zdziwnienie pojawiło się na mojej twarzy gdy zobaczyłam dwie czerwone kreseczki , nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać ale poczułam ulgę :)
Tylko ten ból jajnika, coś jest nie tak... ból się nasilał, wtedy pomyślałam to juz nie chodzi o mnie muszę iść do lekarza sprawdzić czy wszystko w porządku.
Powiedziałam mamie o co chodzi i pojechała ze mną do lekarza, okazało się że mój lekarz jest na urlopie i będzie za tydzień, moja mama mówi no to może poczekasz, ale mi to ani w gowie nie było ja musiałam wiedzieć, co mi jest, czy z ciążą wszystko w porządku.
Poszłyśmy do innego lekarza,prywatnie, blisko mojego domu. Lekarz okazał się rzeźnikiem! Na początku wszystko pięknie co Pani dolega itd, opowiedziałam mu wszystko o cyście, teście i bólu, kazał mi sie rozebrać i zaczął robic USG , ku mojemu wielkiemu zdziwieniu USG na brzuch, taki chyba tylko sprzęt posiadał. Wiedziałam, ze to bez sensu według moich obliczęń byłam w 3tyg ciąży co on mógł zobaczyć przez brzuch na sprzęcie z przed lat.
Stwierdził, ze jajnik jest bardzo powiększony i ze to cysta się mogła odnowić, oczywiście płakać mi się chciało, ale zapytałam go co z ciążą, stwierdził że ciąży żadnej nie widzi, no to przypomniałammu o pozytywnym teście, to stwierdził że w tym jajniku powiększonym może rozwijać się ciąża pozamaciczna i tak najprawdopodobniej jest. Odszedł ode mnie i podszedł do biurka, zaczął coś wypisywać. Pytam go to co teraz, a on no nic dostanie pani tabletki, któe przywrócą okres.
Spojrzalam na niego bardzo "krzywo", a on do mnie z hasłem "to chce Pani to dziecko", odpowiedziałam że jeśli wszystko jest w porządku to tak. Przepisał mi leki przeciwbólowe i kazał przyjśc za 10 dni i nigdzie nei wyjeżdżać byl pewny że to ciąża pozamaciczna.
Wyszłam zła na cały świat, bo dalej nic nie wiedziałam, poszłyśmy z mamą do domu, wrócił tata i postanowił że pujdziemy do jeszczejednego lekarza, bo nei mozę tak być że mnie boli i nie wiadomo co mi jest. Poszliśmy do lekarza, który mnie zbadał i też miał podejrzenie, ze to ciąża pozamaciczna, ale dał mi skierowanie do szpitala był miły starał sie mnie uspokoić itd.
Wieczorem znalazłam się w szpitalu, zmęczona, zapłakana, caław strachu. Lekarz mnie zbadał i wziął na USG dopochwowe stwierdził że mam powiększone endometrium że cysty raczej nie ma ani ciąży pozamacicznej i trzeba czekać.
No to czekałam, po trzech dniach pojawił się w macicy pęcherzyk ciążowy :)
Zostałam wypisna do domu szczęśliwa z nadzieją zejakoś wszystko się ułoży :)
Brałam oczywiście leki na podczymanie ciąży ale ciąża dobrze się rozwijała i rozwija do dziś :)
Wiem już że będę mieć cóeczke w maju :)
Ojciec dziecka okazał się gównairzem!
Nasz związek od początku był burzliwy ale to była miłość, byliśmy szczęśliwy, niestety nie narazie niesprawdza się w roli ojca nie mam z nim kontaktu od ok 4 miesięcy , jest z kimś w innym związku, wybrał już chba inne życie bez Nas.
Jest trudno samej, nie ma kto przytuć itd, ale myśle że jestem najszczęśliwsza z moim szczęćiem w brzuszku wiem że mam dla kogo żyć, wiem że musimy dać sobie rade i damy :)
Jest taka malutka a tak dużo przeszła jak sobie przypomne tego cholernego lekarza to bierze mnie złość i niechęć niewyobrażam sobie że mogłabym go posłuchać i nie doczekać się mego maleństwa.
Ona jest moim małym cudem i dowodem na to, że wiara czyni cuda :)
no i oczywiście "NASZ KASZTANEK SZCZĘŚCIA" który znalazłam pamiętnego dnia jest z nami do dziś i zabieramy go na każdą wizyte do lekarza :)
a co do opowieści czy jest jak w książce hm...
jakiś książe by Nam się przydał napewno, ale nie szukamy go może kiedys sam się znajdzie