Czytam i czytam a cały czas nikt nic nie napisał o najlepszej metodzie na duże, silne psy. Szczególnie te, które ciągną na spacerach. Myślę o kantarze. Jest to rodzaj uzdy podobnej do tych jakie zakłada się koniom. To zwykłe paski z taśmy: napewno nie zrobią psu krzywdy. Ponieważ są założone na pysk, uniemożliwiają ciągnięcie. Pies nie ma aż tak mocnych mięśni karku by był w stanie sobie z tym poradzić. Dlatego ta metoda działa też na o wiele silniejsze konie. Nie mylić z kagańcem: kantar nie uniemożliwia gryzienia.
Jak to wygląda można zobaczyć np tutaj:
http://www.google.pl/search?q=kantar+dla+psa&hl=pl&client=firefox-a&hs=MyW&rls=org.mozilla:pl:official&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=fjoZT66rIIXEswbap7BI&ved=0CFkQsAQ&biw=1680&bih=863
Jest bardzo skuteczny, sama stosowałam go na mojej dużej, dogopodobnej suczce, która ciągnęła z wielką siłą (ale nie w kantarze!).
Jeśli chodzi o szelki to faktycznie nie polecałabym ich bernardynowi. Są faktycznie wygodne dla psa (jeśli są dobrze dobrane i odpowiednio wyregulowane) ale zwiększają możliwość ciągnięcia. Dlatego używa się ich dla psów zaprzęgowych. Natomiast dla dużego, silnego psa, nawet bardzo spokojnego, nie polecałabym ich. Zawsze może się zdażyć coś co sprowokuje te przewidywane 100 kg psa do wyrwania się. Jeśli będzie w szelkach to nie masz szans na zatrzymanie go. Dla ułożonego boksera, dalmatyna: ok. Syberiana bym wyprowadzała na zwykłej smyczy a szelek urzywała zgodnie z przeznaczeniem: do ciągnięcia (spacer: obroża, trening: szelki).
Nie jestem zwoleniiczką kolczatek z kilku powodów. Faktycznie, zazwyczaj nie robią psu krzywdy ale zawsze są to metalowe kolce i może zdarzyć się jakiś wypadek, może też poranić innego psa w zabawie. Jest też swoistym symbolem stosunku człowieka do psa: próbą siłowego okiełznania jego zwierzęcej natury. Natomiast obroża jest bardziej świadectwem przyjaźni międzygatunkowej. Wyrazem świadomości człwoieka, że z psem trzeba pracować, uczyć go, wychowywać a nie zmuszać do posłuszeństwa. I nie jest prawdą, że pies sobie krzywdy nie zrobi. Często zaaferowany potrafi się poddusić na zwykłej obroży a na kolczacce ciągnąć nie zważając na ból. Nie polecam szczególnie psom podwórkowym bo nigdy nie wiadomo czy pies się gdzieś nie zaczepi. A szczególnie zimą: metalowa kolczatka może powodować stany zapalne gardła (tyczy się to również obroży łańcuszkowych).
Podsumowując: dla dobrze ułożonego psa, łagodnego: wystarczy zwykła obroża. I codzienna praca z psem :) Jeśli mamy psa narwańca, nie ułożonego, ciągnącego: polecam kantar. Po co codziennie na spacerach się denerwować, szarpać, karcić psa skoro za ok 30 zł możemy kupić spokój sobie i psu? Polecam szczególnie dla tych, którzy psa ułożyć nie potrafią lub nie mają czasu.
Szelki dla psów zaprzęgowych do pracy, dla małych psów, które mają malutkie szyjki i dla dobrze ułozonych psów średniej wielkości ( wyjątkowo dla psów większych, świetnie ułożonych, spokojnych).
I najważniejsze: z każdego tego typu ,,sprzętu'' pies potrafi się uwolnić (z szelek, nawet dopasowanych też), zerwać ze smyczy, wystraszyć i uciec. Dlatego zawsze pies powinien mieć przy obrozy adresówkę z aktualnym nr telefonu.
No to się rozpisałam :) Mam nadzieję, że trochę naświetliłam temat. Mam (i miałam) kilkanaście psów, w większości duże. Używałam obroży, szelek, kantarów, kolczatek, kagańców. Przetestowałam i takie są moje opinie :)
Pozdrawiam