14 kwietnia 2010 18:19 | ID: 192123
14 kwietnia 2010 18:54 | ID: 192139
8 czerwca 2011 20:10 | ID: 554126
Ot sedno sprawy my właśnie jesteśmy na takim zakręcie.
26 czerwca 2011 12:22 | ID: 571167
Na początku będzie smutno i tęskno, ale potem przywykniesz. Najważniejsze byście sobie ufali bo "nawet największa miłość bez zaufania umiera".
26 czerwca 2011 12:50 | ID: 571182
Mój Mąż ma taką pracę, że ciągle jest w rozjazdach. I mimo iż pracuje w ten sposób już prawie 3 lata, to jestem pewna, że nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Ja po prostu zaczynam tęsknić za nim z chwilą, kiedy zamyka za sobą drzwi. Ufam mu w 100%, nie martwię się nigdy gdzie jest czy co robi. Po prostu odliczam dni kiedy wróci (a najgorsze jest to, że jak wyjeżdża, nigdy nie wiem kiedy dokładnie wróci, to samo jest jak już wróci, nigdy nie wiadomo kiedy znowu wyjedzie...). Niby powinno w jego pracy być tak, że 2 tygodnie jest w domu i 2 tygodnie w pracy ale w praktyce róóżnie to bywa. Czasem w domu jest miesiąc a czasem tylko kilka dni. Wiem, że Mąż tez za mną i za synkiem tęskni. Wiem, że ubolewa strasznie, że nie może być przy nim kiedy praktycznie z dnia na dzień rośnie i się zmienia... Ale fakt, że pracuje w swoim zawodzie i kocha swoją pracę sprawia, że wiem, że muszę go w tym co robi wspierać a nie ciągle biadolić jak mi to jest samej źle. Wiem, że jemu jest jeszcze ciężej.
26 czerwca 2011 13:04 | ID: 571189
My myśleliśmy o takiej możliwości...
Nadal ja rozważamy, ale ciągle więcej jest przeciw niż za...
Pieniadze to nie wszystko...
26 czerwca 2011 13:21 | ID: 571194
2 razy byliśmy w takiej sytuacji. Jeszcze nie bylismy małżeństwem. Pierwszy raz ja wyjechałam na 3 miesiące, jak wróciłam, za jakiś czas on wyjechał na 3,5 miesiąca. Przeżyłam to nie najlepiej i powiedziałam: Nigdy wiecej! Jeśli już to razem!
26 czerwca 2011 13:27 | ID: 571198
całkiem niedawno byłam w takiej sytuacji . W czasie ostatnich Świąt Wielkanocnych podjęliśmy zdecydowaną decyzję o jej zakończeniu i nie żałujemy jej . Żyjemy skromniej , ale razem ...
26 czerwca 2011 22:48 | ID: 571591
Ja wychodzę z założenia, że moja rodzina powinna być razem. Pieniądze nie są najważniejsze.
26 czerwca 2011 23:48 | ID: 571717
Ja wychodzę z założenia, że moja rodzina powinna być razem. Pieniądze nie są najważniejsze.
Swieta prawda.
27 czerwca 2011 07:53 | ID: 571810
Bardzo źle przeżywałam rozłąkę z moim mężem . nie potrafiłam się cieszyć z jego przyjazdu bo już się mocno denerwowałam , że znowu wyjedzie . Decyzja o jego pozostaniu w Olsztynie obojgu nam wyszła na dobre . Mąż wprawdzie martwi się , bo cały czas szuka pracy . Ja jestem dobrej myśli , pracę prędzej czy później znajdzie , a w końcu jesteśmy razem
27 czerwca 2011 08:46 | ID: 571834
Druga kwestia jest taka: czy rodzina, w której pracuje tylko mąż i to za najniższą krajową ma szansę w naszym kraju cokolwiek osiągnąć? Piszę z własnego doświadczenia: perspektywy finansowe dla mojego męża są tu marne - jest masarzem-wędzarzem - z kolei za granicą w jego fachu zarabia się naprawdę niezłe pieniądze.
Ludzie bez własnego domu, których nie stać na kredyt, jedynie wyjazdem za granicę mogą się tego domku dorobić. Tak zrobiła moja kuzynka. Jej mąż od paru lat pracuje w Holandii. Domek mają już wybudowany, co wcześniej było nieosiągalnym marzeniem...
27 czerwca 2011 10:11 | ID: 571902
Druga kwestia jest taka: czy rodzina, w której pracuje tylko mąż i to za najniższą krajową ma szansę w naszym kraju cokolwiek osiągnąć? Piszę z własnego doświadczenia: perspektywy finansowe dla mojego męża są tu marne - jest masarzem-wędzarzem - z kolei za granicą w jego fachu zarabia się naprawdę niezłe pieniądze.
Ludzie bez własnego domu, których nie stać na kredyt, jedynie wyjazdem za granicę mogą się tego domku dorobić. Tak zrobiła moja kuzynka. Jej mąż od paru lat pracuje w Holandii. Domek mają już wybudowany, co wcześniej było nieosiągalnym marzeniem...
Wielu z nas tak ma ciężko coś osiągnąć, ale moja znajopma tak pragneła domu, że wysłała męża do bardzo ciężkiej pracy w lesie do francij po 8 latach dom stoi a on stracił zdrowie i nie ma pracy aby ten dom utrzymaćwięc gdzie sens??? Wszystko jest ciężkie , trudno podjąć taką decyzję.
28 czerwca 2011 14:22 | ID: 573108
Jestem właśnie w takiej sytuacji. Ja tu on 2000 km stąd. On ma tam dobrą pracę , a ja mam tu. Ja przygotowuję nasz ślub sama , a on zarabia na większość wydatków. Ale na dłuższą metę tak sie nie da. Podejmiemy decyzję po ślubie w sierpniu gdzie będziemy żyć, ale już razem. A dylemat jest wielki. Trudniej podejmuje się decyzję jak jest już pewne doświadczenie życiowe. A z drugiej strony korci mnie do wyjazdu bo miejsce jest przepiekne i dobrze się tam czuję. Obawiam się tylko tego, że jak coś nie wyjdzie, to do pracy, którą teraz mam nie ma możliwości powrotu, a z inną może być problem.
Taka rozłąka nic dobrego nie wnosi w życie rodzinne, bo ludzie się od siebie oddalają i choć są czasami pieniądze, to nie ma już rodziny, a rodzina w tych czasach jest najcenniejszą wartością, moim zdaniem
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.