Ja przy podejmowaniu decyzji zdaję się na intuicję. I na pierwsze odczucia. I chyba jednak dobrze na tym wychodzę. Decyzję podejmuję czasem spontanicznie a czasem nawet ciut zastanowię się. Ale i tak pierwsze zdanie okazuje się najlepsze. Nie lubię dyskutować o czymś nowym z mężem. On ma zawsze ale to zawsze mnóstwo problemów i przeciwwskazań. Gdybym miala liczyć na jego zdanie, to marniutko byłoby w naszym życiu.
Ale w ciągu naszego życia on już poddal się mojej fali a ja czasem jestem na fali a czasem dryfuję. I czasem łapię wiatr w żagle.
Ale jak jestem czegoś pewna, to wcześnie czy później i tak się stanie.
Są jednak sfery życia na które nie mam żadnego wpływu a jednak chciałabym. Ale już z tym się oswajam ( jeszcze nie do końca) , bo to nie jest moje życie i nie moje marzenia.