A ja polecam taką naszą regionalną zapiekankę ziemniaczaną, a mianowicie prażonki, tudzież pieczonki. Oryginalnie przygotowywuje się to w specjalnym, żeliwnym garnku i piecze w ognisku, ale ja uwielbiam też wersję "domową". Ja zawsze robię ze składników "na oko", ale postaram się tu jakieś przybliżone proporcje podać.
Około kilograma ziemniaków
2 średnie buraki
marchew
3 średnie cebulki
kawałek wędzonego boczku (ja daję zawsze troszkę więcej jak połowę tego pakowanego, biedronkowego)
laska kiełbasy podwawelskiej
sól, pieprz, ewentualnie natka pietruszki i koperek (mogą być suszone z torebki)
troszkę smalcu i trochę margaryny (ilość zależ od tłustości boczku) ale tak ok 1/3 kostki
Ziemniaki kroimy w ćwiarteczki, marchew, cebulę, buraki, boczek i kiełbasę w plasterki.
Spód garnka smarujemy odrobiną smalcu.
I są różne szkoły przygotowywania. Albo kładziemy wszystko warstwami: ziemniaki, cebula, boczek, buraki, marchew,kiełbasa, ziemniaki, cebula... (oczywiście kolejność warstw dowolna)... przesypując warstwy solą i pieprzem (opcjonalnie pietruszką i koperkiem), albo w dużym garnku kroimy za koleją wszystko i mieszamy, przekładając wymieszane już składniki do gara. Na wierzch kładziemy margarynę, przykrywamy i pieczemy (na średnim ogniu) ok 40 min (zależy od gatunku ziemniaków, bo jedne potrzebują więcej czasu, inne mniej. Ja zazwyczaj po 30 min odkrywam pokrywkę i wbijam widelec w ziemniaka i mniej więcej wiem ile mu czasu potrzeba).
Najlepiej to coś smakuje z kefirem, zsiadłym mlekiem lub maślanką.
Proste i tanie a naprawdę przepyszne i pożywne. Ja nieznoszę ziemniaków, a to jest jedyne danie, w którym mi one smakują. Nie licząc frytek i placków ziemniaczanych.