Ja byłam w ZHR. Z racji na wiek byłam po prostu harcerką i nie awansowałam wyżej, ale miałam sporo sprawności, które wyszywało się w kółeczkach na mundurku na bocznym rękawie.
Jak trafiłam do ZHR, to miałam 8 lat. Generalnie powinnam być w zuchach, ale z racji na 2 lata starszą siostrę przygarnęli mnie do harcerzy. I dobrze. Byłam 2 razy na obozie harcerskim. Same z dziewczynami budowałyśmy prycze - łóżka z drewna z lasu, wyplecione sznurkiem i na to materac. Warty w nocy...hmmm....na jednej zasnęłam w innym namiocie, a starsza koleżanka dalej wartowała sama. Po tygodniu dołączył do nas obóz chłopaków i wtedy zrobiło się jeszcze fajniej. A, że byłam najmłodsza i najmniejsza, to wszyscy traktowali mnie jak maskotkę drużyny. Ale też nikt mnie w niczym nie wyręczał.
Na obozie też nauczyłam się pływać. Niezła to była szkoła przetrwania. I powiem,że bezcenna lekcja jak sobie w życiu w różnych sytuacjach radzić.
No i te ogniska, śpiewanie, nocne alarmy....
Biegi, zimowiska. Mimo,że byłam w harcerstwie 3lata, to mam co wspominać:).