Ja mam podobnie jak alanml. W swoim wirtualnym zyciu "spotkałam" ( lub słyszałam z opowiadań): wdowca z niepełnosprawną córką, który okazał się szczęsliwym małzonkiem niedoszłej nieboszczki; kobietę chorą na raka, która naprawdę tryskała zdrowiem, prezesa firmy- realnie więżnia na warunkowym, chirurga, który w życiu nie trzymał w ręce skalpela, jak rownież Lawrance'a z Arabii, który nosa nie wyściubił poza Polskę;-) Byłam świadkiem kilku smierci i cudownych realnie zmartwychwstań;-) Zresztą, czego ja nie 'widziałam/słyszałam';-) Od początku z ogromnym dystansem podchodziłam do internetowych opowieści dziwnej treści;-) I miałam nosa- zawsze wyczuwałam kłamstwo na odległość i nie dałam się nabrać;-) Nie wierzę we wszystko, kto co mówi. Zwłąszcza w ckliwe, łzawe melodramaty. Słyszalam ponadto o przypadkach, gdy komuś realnie narobili brudu 'przyjaciele z netu'. Stąd moja ostrozność i niezbliżanie się z nikim. Dystans, i jeszcze raz dystans. Bez tego można przekroczyć tę cienką granicę i pomylić na stałe rzeczywistość z wirtualem.