Elenai, ja mam negatywny stosunek jedynie do feminizmu, o którym wspomniałam - czyli wywyższania sie kobiet ponad meżczyanmi. Kojarzy mi sie on z kobietami upodabniającymi sie do mężczyzn - ostrzyżonymi najeżyka, w szerokich dżinsach i z papierosem w ustach, z domaganiem sie prawa do aborcji - traktowaniem dziecka nienarodzonego jako swoją osobista własnosć, z którą mozna zrobić co sie chce, z absolutną wolnoscią seksualną, z głośnymi, krzykliwymi manifestacjami... Takiego feminizmu nie akceptuję i nie popieram! Jest niezgodny z moimi przekonaniami!
Feminizm, o którym Ty piszesz - czyli niezgadzanie sie na tradycyjny podział ról i dominacje meżczyzn - jak najbardziej rozumiem i nawet wyznaję:))) W moim małżeństwie nie ma czegoś takiego, jak tradycyjny podział prac na meskie i kobiece. Pomagamy sobie nawzajem w wykonywaniu wielu zadań i obowiązków. Poza tym - pozostawanie z dziećmi w domu prze całe życie - również mówię:nie! W tym roku chcę wreszcie zacząć pracę a mój maż gorąco mnie w tym dopinguje!
Jeśli chodzi o inteligencję... Zabrzmi to bardzo feministycznie, ale musze sie z Tobą zgodzić - przynajmniej w moim otoczeniu znacznie wiecej jest wykształconych,inteligentnych kobiet niz mężczyzn...:)
Co do parytetów mam mieszane uczucia, ale to - wyjdzie w praniu - ze tak powiem. Za krótko one u nas funkcjonuja, zeby mieć zdanie wyrobione poprzez jakieś doświadczenia, a nie tylko suchą teorię.