Elenai (2011-01-15 13:45:07)
Do Wxxx: wiem doskonale, o czym mówię- 1. osiem tygodni urolopu w całym roku szkolnym mają jedynie nauczyciele z placówek nieferyjnych, tj. takich, które pracują w sposób ciągły- np. przedszkola, domy dziecka. Ci ze szkoł podstawowych, gimnazjów i ponadgimnazjalnych zaczynają wakacje z pierwszym dniem wakacji, kończą z ostanim, co daje ok. 10 tygodni tylko w wakacje- i tylko w wakacje wg Karty Nauczyciela ( nie chce mi się szukać, ktory paragraf o tym mówi) -dyrektor szkoły może nakazać im pracę w wymiarze do 7 dni- prace związane z zakończeniem i rozpoczęciem roku szkolnego, jednak z tego co wiem, mało który dyrektor wykorzystuje całe te siedem dni, przeważnie to góra 3.
2. Każdy nauczyciel- wychowawca - a on dzwiga większość kontaktów z rodzicami- ma dodatek funkcyjny za wychowawstwo. Jest on róznej wysokości- od 50 zł miesiecznie do nawet 500 ( ale to wyjątki). Srednio to ok. 100 zł.,
Wszystkie te przepisy dotyczą wyłącznie placówek państwowych, które objęte są Kartą Nauczyciela ( zdecydowana większość w Polsce). Placówki prywatne kierują się innymi przepisami.
Nie mam wychowawstwa, jestem na każdej wywiadówce, za którą nikt dodatkowo mi nie płaci, często też spotykam się z Rodzicami po swoich zajęciach lekcyjnych, jeśli tylko Rodzice o to proszą lub zachodzi taka potrzeba. W wakacje mam 6 tyg urlopu, a nie o 8 jak Ty piszesz! W 2009 roku przebywałam przez okres wakacji na urlopie macierzyńskim i przedłużył mi się on tylko o 6 tyg wakacji, a nie 8. Ktoś w takim razie tu kłamie lub nie zna przepisów albo Ty, albo nasza Pani księgowa! Mój Dyrektor nie jest tak łaskawy jak ten, o którym Ty piszesz, bo tak jak już wcześniej pisałam, wakacje rozpoczynamy 1 lipca, a kończymy 2 tyg przed rozpoczęciem roku szkolnego. Mogę nawet napisać co wówczas robimy! Ja naprawdę nie narzekam na swoją pracę, lubię ją i chętniej do niej chodzę! Dziwi mnie tylko fakt, że skoro jest tyle przywilejów nie wybrałaś tego zawodu? Każdy z nas kiedyś stanął na rozdrożu i zastanawiał się, którą drogą pójść dalej, ja w swym wyborze nie kierowałam się ilością dni wolnych, czy zarobkiem ( po 13 latach pracy zarabiam 1891 zł. Czy dużo? Jak nasz region uważam, że całkiem nieźle, bo mniej więcej takie tu są zarobki). Zdawałam sobie sprawę, że wciąż będę musiała się dokształcać, bo tego będą ode mnie wymagali, obecnie robie drugą już podyplomówkę, bo w szkole jest coraz mniej godzin, co jest związane z mniejszą ilością dzieci uczęszczających do placówek. Zależy mi na tej pracy, bo bardzo ją lubię, dlatego wciąż coś studiuję i płacę za to z własnej kieszeni niemałe pieniądze. Nie wiem skąd się bierze taki stosunek do nauczycieli i szkoły. U nas szkoła jest otwarta dla każdego, wiele się w niej dzieje i dzięki temu widać, że wieś tętni życiem