Opakowanie i skład
Już ,,od progu” lakiery Polish Flowers zrobiły na mnie duże wrażenie. Zestaw otrzymałam w bardzo ładnej prezentowej torebce (ja także uważam, że koty i kosmetyki to świetna para <3), a każdy z lakierów opakowany jest w papierowe pudełeczko z motywem akwareli przedstawiającej kwiaty i minimalistyczną buteleczkę. Grafika i krój czcionki tworzą perfekcyjną całość, uważam więc że otoczka produktu jest dopieszczona na szóstkę!
Kartonik ma podany na odwrocie pełny skład kosmetyku (co w świecie lakierów do paznokci nadal jest rzadkością). Bardzo sobie cenię taką przejrzystość, ponieważ jestem alergikiem, a poza tym, dwa rzuty okaz wystarczą, żeby upewnić się, że lakier nie zawiera szkodliwego toluenu oraz formaldehydu i jego donorów.
Baza
Zachęcona wyglądem i składem, do malowania zabrałam się od razu po rozpakowaniu przesyłki. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to bardzo wygodne, szerokie pędzelki – dwa pociągnięcia wystarczą, żeby pokryć cały paznokieć. Konsystencję nazwałabym udaną i klasyczną – nie tak rzadka, żeby spływać z pędzelka, ale nie tak gęsta, aby sprawiać problemy przy rozprowadzaniu. Przyznam szczerze, że moje wątpliwości budziła od początku baza – rzadko stosuje bazę pod lakier, obawiając się wolnego schnięcia. Mój strach przed wiecznym oczekiwaniem okazał się jednak nieuzasadniony, bo baza tworzy bardzo cienką warstewkę, schnie mniej niż minutę, a mocny kolor faktycznie lepiej wygląda na wygładzonym i utwardzonym paznokciu.
Lakier
Barwa mojego ,,właściwego” lakieru to inspirowana makiem intensywna, żywa czerwień. I tak, jak na kwiecistej łące oko automatycznie wędruje w stronę czerwonych kwiatów maku, tak obok paznokci pomalowanych tym lakierem, nie sposób przejść obojętnie. Osoby, które intensywnie gestykulują przy mówieniu, z tym lakierem zdobędą dwa razy większy posłuch ;) Jeśli, podobnie jak ja, musisz mieć krótkie paznokcie, bo wymaga tego Twoja praca, to właśnie taki intensywny odcień będzie idealny, gdy chcesz, by Twoje dłonie nabrały wyjściowego wyglądu.
Pigmentacja lakieru jest bez zarzutu – wystarczy jedna warstwa. Konsystencja, podobnie jak w przypadku bazy, sprzyja równomiernemu i szybkiemu rozprowadzeniu, pojawia się za to nowość -zapach. Sentymentalny, różany, kojarzący się z ogrodem babci, retro perfumami, różaną konfiturą i … uzależniający. Właściwie przez cały czas wącham swoje paznokcie ;)
Top coat
Właściwie spokojnie można by zakończyć manicure na etapie kolorowego lakieru, ale lakier nawierzchniowy kusi obietnicą jeszcze większego blasku. Poczekać na wyschnięcie trzech warstw trzeba nieco dłużej (zarezerwowałam sobie przezornie kwadrans - po tym czasie jednak lakier jest zdecydowanie bezpieczny i nie pojawiają się odciski), ale warto - paznokcie odbijają światło jak gładka, wypolerowana tafla, a zapach róż nabiera jeszcze więcej mocy.
Trwałość
Mimo, że byłam przekonana, że zapach to tylko dodatek na chwilę, wyczuwam go całą dobę! Paznokcie wyglądają nieskazitelnie trzeci dzień, mimo wykonywania różnych prac manualnych i domowych. Po tym czasie, lakier nie odpryskuje, tylko delikatnie ściera się z końcówek paznokci.
Wiadomo, że klasyczny typ lakieru nie zapewnia takiej trwałości jak hybrydy, ale moim zdaniem, spisuje się bez zarzutu.
Pora na paznokcie:
Podsumowując: Polskie pochodzenie, nawiązanie do piękna rodzimej przyrody i zapach, który sprawia, że można poczuć się jak dziecko, a do tego po prostu świetna jakość, sprawiają, że trzeba spróbować!