Mój poród trwał 15h, o znieczulenie nie prosiłam, ale z powodu braku postępu porodu (mimo bardzo bolesnych skurczy) i zwiększenia rozwarcia - za decyzją lekarza podano mi Dolargan (po którym wymiotowałam i czułam się jak na mega szybkiej karuzeli - okropność...). Na godzinę miałam spokój z bólami (ale za to śmigło w głowie i czułam się bardzo osłabiona), potem podłączyli kolejną Oksytocynę i bóle były jeszcze mocniejsze niż przedtem.
Doświadczyłam więc bólu a znieczulenie jakoś na mnie niezbyt podziałało...
Ja sama nie prosiłam, bo uważałam, że wytrzymam, ale lekarze zdecydowali inaczej.
Teraz u nas dają ten gaz rozweselający, ale jakoś niezbyt podobno pomaga - takie opinie babek, które niedawno rodziły...Ja dowiem się w lutym jak to jest, bo szpitala nie mam zamiaru zmieniać.