Gdy sąsiadka wali w kaloryfer... co robić? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Gdy sąsiadka wali w kaloryfer... co robić?

54odp.
Strona 2 z 3
Odsłon wątku: 36728
Avatar użytkownika placuszek
placuszekPoziom:
  • Zarejestrowany: 21.02.2009, 16:57
  • Posty: 36
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 sierpnia 2011 13:41 | ID: 622034

Witajcie ciepło kochane mamy! Jestem zdesperowana i nie wiem, co robić z uciążliwą sąsiadką z dołu... mieszkam w wieżowcu, mam dwójkę synków - jeden 3 latka, drugi półtora roczku. I wbrew pozorom nie robią dużo hałasu, po południu dużo są na podwórku, wracamy ok. 19.30, zaraz jedzą kolację i są kąpani, idą spać między 20.00 a 21.00. Wtedy, gdy  są w domu, nie biegają non stop, mam za małe na to mieszkanko, piłki im kupiłam balonowe, żeby było cicho, nie jeżdżą na jeździkach, mamy wykładziny, chodzą boso, zdarza im się jedynie rzucać zabawki na podłogę, zresztą już tylko najmłodszemu, starszy już z tego wyrósł.... Pod nami mieszka babka koło 40stki, samotna, która ma jakieś abstrakcyjne pojęcie ciszy. Zaczęło się dwa lata temu, gdy najstarszy zaczynał raczkować - ona po prostu słyszała jak raczkuje i zaczęła walić w kaloryfer. Jak zaczął chodzić i tylko raz przebiegł np. z pokoju do łazienki do kąpieli, znowu waliła. Spadł samochodzik - wali. Na klatce zrobiła mi karczemną awanturę, że sufit jej się trzęsie, że dziecko ma biegać na dworzu a nie w domu, żebyśmy się wynieśli, bo jak nie, to policję naśle, albo do sądu pośle. Byłam wtedy w ostatnim miesiącu ciąży z młodszym, gdy to się zaczęło. Nie muszę mówić, że wtedy będąc pod wpływem hormonów ciążowych strasznie się tym denerowowałam, zaczęłam Kubusia uciszać przy każdej okazji, doszło do tego, że nadmuchałam duży materac, by tam się z dzieckiem bawić, ale jak tylko jakaś zabawka poleciała na podłogę, znowu waliła. Potrafiła tak kilka, kilkanaście razy dziennie. Strasznie to wtedy przeżywałam, byłam wszak w ciąży. Mąż próbował z nią rozmawiać, ale ona mu nie otwierała drzwi, choć była w domu, bo sekundę temu waliła. Gdy kiedyś mu otworzyła, nie było dialogu, tylko wykrzyczała swoje i zamknęła drzwi przed nosem. Mąż był nawet u dzielnicowego prosząc o interwencję, by poszedł pouczyć ją, że dzieci mają prawo raczkować i chodzić (!!!) po mieszkaniu i czasem rzucić zabawką. Dzielnicowy tylko powiedział, żebyśmy się tym nie przejmowali i ignorowali to, że takich spraw ma on na pęczki i policja nie interweniuje w sprawie dzieci. Potem zaczęła mnie nękać telefonami. Jakimś sposobem zdobyła moje dane osobowe i numer komórki. Sama miała numer zstrzeżony. Najpierw próbowała przez telefon się awanturować, ale jak tylko ją słyszałam, natychmiast wyłaczałam się. Potem były głuche telefony kilka razy dziennie, potem wogóle nie odbierałam, lecz dalej dzwoniła. Gdy dostałam nowy aparat telefoniczny, mogłam uruchomić w nim opcję odrzucania połączeń niezidentyfikowanych i wtedy miałam spokój. Gdy pojawił się na świecie młodszy Jasio, wcale nie było lepiej, nawet płacz dziecka jej przeszkadzał. Jasio zaczął raczkować, waliła zaciekle dalej. Ja po pewnym czasie zaczęłam jej odstukiwać, bo nerwy mi puszczały, a ona jeszcze bardziej się zaczęła wściekać. Teraz w grudniu pewnej soboty o godz. 15.00 przyszła do nas policja. Wchodzą i mówią, że mieli anonimowy telefon (!), że tu jest jakaś awantura. W domu byłam ja, moja mama i dzieci, Kubuś właśnie chlipał, bo wariatka z dołu waliła w kaloryfer, a on już się tego bał i zaczynał zawsze płakać. Zobaczyli u nas normalną sytuację, jeden z nich powiedział, że chyba pomylili mieszkania i zadzwonił do komendy upewnić się, jakie było wezwanie i na jakie mieszkanie. Wszystko się zgadzało. Ja z mamą opowiedzieliśmy policjantom wszystko o tej sąsiadce, że to na pewno ona dzwoniła do nich. Dowiedzieli się o telefonach, o rozmowach z dzielnicowym, o tym, że Kuba ma już stany lękowe, bo jak leci do łazienki się kąpać, to ta wali i nie chce do tej łazienki już wejść, miałam miesiąc czasu problem by go wykąpać bez histerii. Policjanci się zdenerwowali za taką bezpodstawną interwencję i sami zachęcali do pozwania tej kobiety do sądu Jeden z nich opowiadał, że ma dwuletniego synka, który regularnie o 22.00 zaczyna tak skakać, że oni nie mogą go powstrzymać. Na naszą prośbę zeszli do niej na dół by ją pouczyć. Otworzyła im natychmiast i zaczęła narzekać, że awantura, że stołami i krzesłami rzucamy (sic!), że musi znosić te hałasy bardzo długo. Oni ją zaraz zapytali, czy to ona ich wezwała, przyznała, że tak. Potem dodała, że dziecko płacze, a oni na to, że ona w wezwaniu nic o dziecku nie wspominała. Powiedzieli jej, że dzieci maja prawo bawić się i biegać po mieszkaniu - na to ona: -Mają prawo??? a oni - tak, mają prawo i pouczamy panią, że jeśli jeszcze raz pani nas wezwie w tej sprawie, to my (policjanci) panią pozwiemy do sądu za bezpodstawną interwencję. Ona na to pokornie powiedziała, że przyjmuje pouczenie. Był spokój tylko przez miesiąc. Potem znowu się zaczęło. I znowu któregoś dnia nas zaatakowała na klatce z awanturą, że ona nie życzy sobie i tak dalej, że ona z dzielnicowym zbierają już materiał przeciwko nam do sądu,i że dzielnicowy był już u nas, ale nas nie było. Mąż zadzwonił znowu do dzielnicowego, czy to prawda, ale on zaprzeczył, że wogóle tej kobiety nie zna i nigdy u nas nie był, że ona próbuje nas zastraszyć i mamy się nie przejmować. Zasugerował, że na takie złośliwe niepokojenie jest paragraf i my możemy ją do sądu pozwać, albo złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa do komendy policji, a on może nam pomóc w tym. Ale my właśnie ostatnia rzecz, o jakiej marzymy, jest chodzenie po sądach, prosiliśmy, by dzielnicowy jednk poszedł do niej i ją pouczył, a jak to nie pomoże to wtedy złożymny to doniesienie. Ale on zaczął się wypierać, że nie załatwia spraw w taki sposób i że z doświadczenia wie, że takie interwencje nie pomagają i mimo naszych usilnych próśb i kilkukrotnych nawet telefonów do niego, nie poszedł do niej. Któregoś dnia o północy dostałam smsy z pogrózkami, żebym przestała walić wodę, prać i kąpać, bo która to godzina, że nie daję spać ludziom i ona zrobi z tym porządek. Wogóle o tej porze nie prałam niczego, prysznic wzięłam wtedy o 21 jak tylko dzieci poszły spać i właśnie leżałam w łózku. Na drugi dzień znowu o północy, gdy już spałam, zaczęła walić w nasze drzwi, obudziła mnie, słyszałam, jak za drzwiami powtarza: nie będziesz mi tu walić i stukać!.Rzecz jasna nie otworzyłam jej. Po tym na drugi dzień mąż znowu dzwonił do dzielnicowego, a on kazał podać numer telefonu, z którego przyszły te smsy i obiecał do niej zadzwonić. Ponoć potem dzwonił, ale nie odbierała.
Sprawa zostaje otwarta. Nie mam siły. Co robić? Czy któraś z was miała podobny problem i coś pomogło? 

Użytkownik usunięty
    21
    • Zgłoś naruszenie zasad
    28 sierpnia 2011 17:35 | ID: 622192

    Może lepiej to pytanie wysłać do eksperta? Prawnik może doszuka się konkretów i napisz gdzie z tym pójść i co napisać? Ja bym nie wiedziała od czego zacząć...

    Avatar użytkownika placuszek
    placuszekPoziom:
    • Zarejestrowany: 21.02.2009, 16:57
    • Posty: 36
    22
    • Zgłoś naruszenie zasad
    28 sierpnia 2011 19:30 | ID: 622323

    Kochane, nie spodziewałam się aż takiego oddźwięku, aż miałam mokre oczy, gdy czytałam Wasze posty:) Czuję ogromne wsparcie z Waszej strony i czuję, że dodaje mi to sił. Widzicie, na policji byliśmy, dzwoniliśmy, ale dzielnicowy po prostu nie chce pomagać w taki sposób. Pod tym względem bardzo rozczarowałam się co do policji - jedynie ci policjanci, których ona wezwała, zachowali się super, bo poszli ją pouczyć, a nie nas... nawet ze znajomym prawnikiem rozmawialiśmy, a on tylko zapytal, w jakich godzinach dzieci "hałasują", a jak się dowiedział, to zaczął się śmiać. To było wtedy jak to ona nas straszyła sądem. Powiedział, że żaden sąd nie weźmie nawet pod uwagę jej pozwu, jeśli nie hałasujemy po 22. Doradził, żeby nie przejmować się.

    Na dzień dzisiejszy jest tak, że Kuba już nie płacze po waleniu w kaloryfer, przestałam dawno go uciszać (wtedy byłam w ciąży, sama w domu, bo mąż do późna pracował i bardzo przez to emocjonalnie wrażliwa), schowałam ten dmuchany materac, dużo mu tłumaczyłam, ale i tak jest cichy. Zaś Jasia nigdy już nie hamowałam w zabawie, więc on zaczął mi wynagradzać, bo jak usłyszy stukanie, to sam bierze jakiś samochodzik i próbuje nim stuknąć w kaloryfer:)

    Jeszcze trochę poczekam, mam ochotę normalnie jakoś tak osobiście się zemścić... jak nie wymyślę jakiejś innej zemsty (!), i naprawdę nie wytrzymam nerowow, to złożę najpierw doniesienie na komendę policji, bo do sądu to od razu opłaty są i tak dalej.   
      A może faktycznie przekażę tę sprawę jeszcze jakiemuś ekspertowi, jak radzi myosotis... chciałabym dostać naprawdę fachową pomoc:)

    Dziękuję Wam za te wszystkie posty:) czuję się duźo lepiej:) 

    Avatar użytkownika alanml
    alanmlPoziom:
    • Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
    • Posty: 30511
    23
    • Zgłoś naruszenie zasad
    28 sierpnia 2011 19:31 | ID: 622326

    U nas na forum jest prawnik w dziale eksperci - napisz do Niego.

    Użytkownik usunięty
      24
      • Zgłoś naruszenie zasad
      28 sierpnia 2011 21:36 | ID: 622367

      co za babsztyl wredny

      Użytkownik usunięty
        25
        • Zgłoś naruszenie zasad
        28 sierpnia 2011 23:34 | ID: 622389

        Myślę, że po części sama jesteś sobie winna pewnych abstrakcyjnych zachowań sąsiadki... Waliła w kaloryfer- starałaś się być ciszej, waliła dalej- uciszałaś dziecko, waliła nadal- kupiłaś materac, powyrzucałaś hałaśliwe zabawki, zaczęłaś hamować naturalny rozwój dzieci...

        A trzeba było od razu po pierwszej bezzasadnej awanturze iść do dzielnicowego, żeby zapisał notatkę, albo tak, jak Myosotis- włączać odkurzacz, może troszkę głośniej puszczać radio, normalnie rozmawiać, nie hamować dzieci... Daliście jej od początku do zrozumienia, że jest górą- a to jest osoba prawdopodobnie chora psychicznie, jak powiedziała Dunia- swoje stany lękowe więc zaczęła zrzucać na Was, zastraszając i Was, i zapewne pozostałych sąsiadów.

        Idź do sądu- załóż jej sprawę, niech Ci dzielnicowy pomoże napisać wniosek, to naprawdę w tej chwili jedyna droga- to jeszcze młoda kobieta, całe życie przed nią i przed Wami, nie licz na to, że sama przestanie, takie cuda się nie zdarzają, a skoro dzielnicowy nie chce mieszać się bezpośrednio z interwencją, nie obędzie się bez sądu, zresztą- czy nie lepiej pomęczyć się miesiąc, ewentualnie kilka, w sądzie, niż męczyć się kolejne 10-15 lat z sąsiadką? Skoro "słyszała" raczkowanie, kroki dzieci po materacu- to albo macie gdzieś dziurę w podłodze (mało realne, ale możliwe), albo sąsiadka jest już na pograniczu stanów paranoidalnych, być może rozwija się u niej schizofrenia, nie wiadomo, czy kiedyś nie zrobi Wam czegoś złego fizycznie...

        Składaj wniosek do sądu jak najszybciej- naprawdę nie masz się nad czym zastanawiać!

        Avatar użytkownika placuszek
        placuszekPoziom:
        • Zarejestrowany: 21.02.2009, 16:57
        • Posty: 36
        26
        • Zgłoś naruszenie zasad
        29 sierpnia 2011 18:37 | ID: 623133

        Wiem, że jestem winna, i pluję sobie teraz w brodę, że kiedyś tak uciszałam nasze życie rodzinne - na swoje wytłumaczenie mam tylko to, że wtedy, gdy to się zaczęło, byłam w ciąży z Jasiem, w ostatnim trymestrze, i niesłychanie podatna na emocje, każde walnięcie powodowało u mnie skok ciśnienia, wogóle wtedy wiadomo, byle co może wyprowadzićkobietę  z równowagi. Na zmianę potrafiłam płakać i śmieć się bez powodu. Teraz bym tak nie zrobiła. Ale niestety koło się już potoczyło...
         Dziś rozmawiałam z przewodniczącą naszego zarządu wspólnoty, kiedyś jej już opowiadałam o tej sąsiadce, teraz akurat spotkałam będąc na spacerze z dziećmi, poprosiłam na ławkę i jeszcze raz jej się wyżaliłam. Sama zaproponowała, że porozmawia z nią. Jak to nie poskutkuje, to składam doniesienie. Zobaczymy:) 

        Użytkownik usunięty
          27
          • Zgłoś naruszenie zasad
          29 sierpnia 2011 18:57 | ID: 623157

          Daj nam znać co będzie dalej? Chętnie poczytam. Może kiedyś i mnie się przyda. Alanml dobrze podpowiada. Mi chodziło o eksperta z naszego forum. Jeżeli chcesz sprawę skonsultować z ekspertem: załóż nowy wątek, wybierz grupę: "eksperci radzą" i wybierz prawnika. Na pewno napisze coś więcej niż my. My możemy Cię wspierać i tyle (albo aż tyle - bo czasem takie wsparcie daje siłę).

          Naucz swoje dzieci stukania w kaloryfer łyżką - tzn odstukiwania. Tylko nie nastawiaj ich przeciwko sąsiadce, bo po co wzbudzać w maluchach agresję i chęć zemsty. Niech myślą, że to zabawa

          Avatar użytkownika chris
          chrisPoziom:
          • Zarejestrowany: 02.12.2010, 17:34
          • Posty: 264
          28
          • Zgłoś naruszenie zasad
          29 sierpnia 2011 19:46 | ID: 623204

          Moi rodzice mieli podobną sytuacje...może nie do tego stopnia ,ale tez sąsiadka z dołu umilała nam życie.... ale my zawalczyliśmy jej bronią...


          Kiedyś podczas Wigili gdy zasiadaliśmy do stołu sąsiadka z dołu zaczęła demonsracyjnie stukać schabowe(nie obchodzi świąt,jest innego wyznania),włączyła starą ruska wirówkę...aż szklanki u nas drżały....Na to moma wstała ,podeszła do szafy ,wyciągnęła 3 pary butów na obcasie (jest nas trzy siostry) i kazała nam tak mocno tupać ,jak tylko potrafimy....

          a mu dzieciaki mieliśmy taki ubaw,że do dnia dzisiejszego wspominamy te wyjątkowe święta....


          A tobie życze siły...i nie daj sie tej babie.      

          Avatar użytkownika placuszek
          placuszekPoziom:
          • Zarejestrowany: 21.02.2009, 16:57
          • Posty: 36
          29
          • Zgłoś naruszenie zasad
          30 sierpnia 2011 11:02 | ID: 623642

          ZZgodnie z Waszą radą napisałam do prawnika na naszym forum, u tu: https://www.familie.pl/Forum-10-426/m623639-1,Gdy-sasiadka-zatruwa-nam-zycie-pytanie-do-prawnika.html
          zmieniłam tytuł wątku, a w tekście końcówkę na konkretne pytania. Bedę czekać na odpowiedź. Być może zmobilizuje mnie do napisania doniesienia, tylko muszę wiedzieć jak:)))
          Co będzie dalej, napiszę:)
          Pozdrawiam Was bardzo ciepło:)   

          Avatar użytkownika grzechu345
          grzechu345Poziom:
          • Zarejestrowany: 02.01.2016, 20:11
          • Posty: 1
          30
          • Zgłoś naruszenie zasad
          2 stycznia 2016 20:26 | ID: 1268904

          Witaj.

          Ja mam ten sam problem

          Czy masz tak samo?

          Nagrałem filmik jako dowód jak sąsiadka wali yporczywie w kaloryfer to link

           

          https://www.youtube.com/watch?v=GM7YFBKyWIY

           

          Czy u ciebie tak samo wali sąsiadka?

          Ja mam problem ze swoj a już ponad 20 lat

           

          Avatar użytkownika Patrycja Sobolewska
          • Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
          • Posty: 19647
          31
          • Zgłoś naruszenie zasad
          2 stycznia 2016 21:14 | ID: 1268917

          ja juz bym z nia rady nie dala :o

          Avatar użytkownika Stokrotka
          StokrotkaPoziom:
          • Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
          • Posty: 66136
          32
          • Zgłoś naruszenie zasad
          2 stycznia 2016 21:15 | ID: 1268918
          Odp. na: #30

          No to wesoło.. chyba jednak człowiek się przyzwyczaja jak tak już 20 lat.. Jak któregoś dnia przestanie do dopiero będzie czegoś brakować..  


          A tak poważnie to szczerze współczuję!

          Avatar użytkownika Sonia
          SoniaPoziom:
          • Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
          • Posty: 112855
          33
          • Zgłoś naruszenie zasad
          3 stycznia 2016 09:55 | ID: 1268983
          grzechu345 (2016-01-02 21:26:26)

          Witaj.

          Ja mam ten sam problem

          Czy masz tak samo?

          Nagrałem filmik jako dowód jak sąsiadka wali yporczywie w kaloryfer to link

           

          https://www.youtube.com/watch?v=GM7YFBKyWIY

           

          Czy u ciebie tak samo wali sąsiadka?

          Ja mam problem ze swoj a już ponad 20 lat

           

          Szczerze współczuję...

          Użytkownik usunięty
            34
            • Zgłoś naruszenie zasad
            3 stycznia 2016 11:25 | ID: 1269000

            Zdarzają się upierdliwi sąsiedzi Mieszkam nad taką , której nic nie pasuje i co się wydarzyło? Moja sąsiadka w sklepie na oczach kupujących dostała w dziób od sąsiada Okazało się, że ustawiała wszystkich kogo napotkała Sąsiad niewytrzymał i dostała Była policja ,pogotowie Musiała przekroczyć granicę, bo sąsiad wyjątkowo spokojny , uczynny człowiek Jak sprawa się potoczy nie wiem Wiem , że w poprzednim bloku też ludzie mieli jej po dziurki w nosie 

            Avatar użytkownika Stokrotka
            StokrotkaPoziom:
            • Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
            • Posty: 66136
            35
            • Zgłoś naruszenie zasad
            3 stycznia 2016 14:15 | ID: 1269052
            baszka (2016-01-03 12:25:18)

            Zdarzają się upierdliwi sąsiedzi Mieszkam nad taką , której nic nie pasuje i co się wydarzyło? Moja sąsiadka w sklepie na oczach kupujących dostała w dziób od sąsiada Okazało się, że ustawiała wszystkich kogo napotkała Sąsiad niewytrzymał i dostała Była policja ,pogotowie Musiała przekroczyć granicę, bo sąsiad wyjątkowo spokojny , uczynny człowiek Jak sprawa się potoczy nie wiem Wiem , że w poprzednim bloku też ludzie mieli jej po dziurki w nosie 

            {#lol}  no to nieźle! Że też człowieka do takiego skraju cierpliwości doprowadzić..

            Użytkownik usunięty
              36
              • Zgłoś naruszenie zasad
              3 stycznia 2016 14:31 | ID: 1269063
              Stokrotka (2016-01-03 15:15:10)
              baszka (2016-01-03 12:25:18)

              Zdarzają się upierdliwi sąsiedzi Mieszkam nad taką , której nic nie pasuje i co się wydarzyło? Moja sąsiadka w sklepie na oczach kupujących dostała w dziób od sąsiada Okazało się, że ustawiała wszystkich kogo napotkała Sąsiad niewytrzymał i dostała Była policja ,pogotowie Musiała przekroczyć granicę, bo sąsiad wyjątkowo spokojny , uczynny człowiek Jak sprawa się potoczy nie wiem Wiem , że w poprzednim bloku też ludzie mieli jej po dziurki w nosie 

              {#lol}  no to nieźle! Że też człowieka do takiego skraju cierpliwości doprowadzić..

              Przyszła kiedyś do mnie. że ja suszę buty na balkonie i jej cieknie Nigdy nie suszę i nigdy nie suszyłam , ale złapałam ją kiedyś jak pisała na ścianie klatki schodowej list do kogoś Jakaś wariatka i widocznie z takimi tylko pięścią , choc nie pochwalam takiego zachowania

              Avatar użytkownika Krakowiankaaa
              • Zarejestrowany: 05.04.2016, 16:38
              • Posty: 4
              37
              • Zgłoś naruszenie zasad
              5 kwietnia 2016 16:55 | ID: 1297833

              Mam bardzo podobny problem. Mieszkam w dużym mieście w 11-piętrowym wieżowcu, na pierwszym piętrze.

              W bloku tym, mieszkam od ponad 20 lat, problem zaczął się ponad 5 lat temu.

              Mieszkam na osiedlu gdzie administratorem jest spółdzielnia pracowników pewnej  uczelni. Sąsiadka, z którą mam problem pracuje w tejże uczelni na wysokiem  stanowisku,... więc jesteśmy na przegranej pozycji...

              Sąsiadka mieszka nad Nami. Codziennie od 23.00 zaczyna tłuc sie na balkonie, leje wodą po naszym daszku, odkręca i zakręca kaloryfer przez co woda w kalofyrze "stuka" co ma bardzo specyficzny dźwięk - przypomina to trochę niedokręcony kran i krople wody odbijają się w rurach.. robi to specjalnie bo slyszymy jak go specjalnie odkręca przez całą noc. Trwa to od 23 do 5 rano.

              Sąsiadka ma panele bez dywanu, a po domu chodzi na obcasach w godzinach nocnych, oczywiście prubowaliśmy z nią rozmawiać ale ona sądzi ze nam się coś wydaje.

              Pisaliśmy wiele pism do spółdzielni , wzywaliśmy policje ale nikt nam nie chce pomóc, wszyscy mowią że musimy mieć dowody..Ale jak to udownić naszą gehenne?

               

              Ostatnio edytowany: 05.04.2016, 16:59, przez: Krakowiankaaa
              Avatar użytkownika Sonia
              SoniaPoziom:
              • Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
              • Posty: 112855
              38
              • Zgłoś naruszenie zasad
              5 kwietnia 2016 17:03 | ID: 1297835
              Krakowiankaaa (2016-04-05 18:55:25)

              Mam bardzo podobny problem. Mieszkam w dużym mieście w 11-piętrowym wieżowcu, na pierwszym piętrze.

              W bloku tym, mieszkam od ponad 20 lat, problem zaczął się ponad 5 lat temu.

              Mieszkam na osiedlu gdzie administratorem jest spółdzielnia pracowników pewnej  uczelni. Sąsiadka, z którą mam problem pracuje w tejże uczelni na wysokiem  stanowisku,... więc jesteśmy na przegranej pozycji...

              Sąsiadka mieszka nad Nami. Codziennie od 23.00 zaczyna tłuc sie na balkonie, leje wodą po naszym daszku, odkręca i zakręca kaloryfer przez co woda w kalofyrze "stuka" co ma bardzo specyficzny dźwięk - przypomina to trochę niedokręcony kran i krople wody odbijają się w rurach.. robi to specjalnie bo slyszymy jak go specjalnie odkręca przez całą noc. Trwa to od 23 do 5 rano.

              Sąsiadka ma panele bez dywanu, a po domu chodzi na obcasach w godzinach nocnych, oczywiście prubowaliśmy z nią rozmawiać ale ona sądzi ze nam się coś wydaje.

              Pisaliśmy wiele pism do spółdzielni , wzywaliśmy policje ale nikt nam nie chce pomóc, wszyscy mowią że musimy mieć dowody..Ale jak to udownić naszą gehenne?

               Myślę, że warto byłoby nagrać te wszystkie hałasy, ale tak, aby na nagraniu była godzina, w której ''cyrk'' się odbywa. Wtedy macie dowody w ręku. Po zebraniu dowodów, gdy kolejny raz sąsiadka będzie upierdliwa, radzę zadzwonić na policję.

              Avatar użytkownika Patrycja Sobolewska
              • Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
              • Posty: 19647
              39
              • Zgłoś naruszenie zasad
              5 kwietnia 2016 18:07 | ID: 1297847
              Krakowiankaaa (2016-04-05 18:55:25)

              Mam bardzo podobny problem. Mieszkam w dużym mieście w 11-piętrowym wieżowcu, na pierwszym piętrze.

              W bloku tym, mieszkam od ponad 20 lat, problem zaczął się ponad 5 lat temu.

              Mieszkam na osiedlu gdzie administratorem jest spółdzielnia pracowników pewnej  uczelni. Sąsiadka, z którą mam problem pracuje w tejże uczelni na wysokiem  stanowisku,... więc jesteśmy na przegranej pozycji...

              Sąsiadka mieszka nad Nami. Codziennie od 23.00 zaczyna tłuc sie na balkonie, leje wodą po naszym daszku, odkręca i zakręca kaloryfer przez co woda w kalofyrze "stuka" co ma bardzo specyficzny dźwięk - przypomina to trochę niedokręcony kran i krople wody odbijają się w rurach.. robi to specjalnie bo slyszymy jak go specjalnie odkręca przez całą noc. Trwa to od 23 do 5 rano.

              Sąsiadka ma panele bez dywanu, a po domu chodzi na obcasach w godzinach nocnych, oczywiście prubowaliśmy z nią rozmawiać ale ona sądzi ze nam się coś wydaje.

              Pisaliśmy wiele pism do spółdzielni , wzywaliśmy policje ale nikt nam nie chce pomóc, wszyscy mowią że musimy mieć dowody..Ale jak to udownić naszą gehenne?

               

              ja mysle ze sąd...

              Avatar użytkownika Stokrotka
              StokrotkaPoziom:
              • Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
              • Posty: 66136
              40
              • Zgłoś naruszenie zasad
              5 kwietnia 2016 18:12 | ID: 1297850
              Sonia (2016-04-05 19:03:54)
              Krakowiankaaa (2016-04-05 18:55:25)

              Mam bardzo podobny problem. Mieszkam w dużym mieście w 11-piętrowym wieżowcu, na pierwszym piętrze.

              W bloku tym, mieszkam od ponad 20 lat, problem zaczął się ponad 5 lat temu.

              Mieszkam na osiedlu gdzie administratorem jest spółdzielnia pracowników pewnej  uczelni. Sąsiadka, z którą mam problem pracuje w tejże uczelni na wysokiem  stanowisku,... więc jesteśmy na przegranej pozycji...

              Sąsiadka mieszka nad Nami. Codziennie od 23.00 zaczyna tłuc sie na balkonie, leje wodą po naszym daszku, odkręca i zakręca kaloryfer przez co woda w kalofyrze "stuka" co ma bardzo specyficzny dźwięk - przypomina to trochę niedokręcony kran i krople wody odbijają się w rurach.. robi to specjalnie bo slyszymy jak go specjalnie odkręca przez całą noc. Trwa to od 23 do 5 rano.

              Sąsiadka ma panele bez dywanu, a po domu chodzi na obcasach w godzinach nocnych, oczywiście prubowaliśmy z nią rozmawiać ale ona sądzi ze nam się coś wydaje.

              Pisaliśmy wiele pism do spółdzielni , wzywaliśmy policje ale nikt nam nie chce pomóc, wszyscy mowią że musimy mieć dowody..Ale jak to udownić naszą gehenne?

               Myślę, że warto byłoby nagrać te wszystkie hałasy, ale tak, aby na nagraniu była godzina, w której ''cyrk'' się odbywa. Wtedy macie dowody w ręku. Po zebraniu dowodów, gdy kolejny raz sąsiadka będzie upierdliwa, radzę zadzwonić na policję.

              Zaprosić władzę niech posłucha..