Ludziska! W obecnych czasach i standartach chowacie "POTWORÓW" nie dzieci. Nie , żebym był za biciem i znęcaniem się nad "milusińskimi", ale muszą być pewne granice kiedy dzieciak powinien na własnej skórze poczuć że pewnych granic przekraczać nie wolno.
I obojętne to dla mnie "ile psów teraz powiesicie na mnie" , swojego zdania nie zmienię. Widzę te Wasze "skarby" (rybki i słoneczka) jak rosną na potwory i gnębią najbliższe sobie osoby . Pal licho ! jeśli to tylko osoby najbliższe - (wychowałaś to takie masz ) , ale zaczyna się szkoła i taki bezstresowo wychowywany osobnik któremu już od najmłodszych lat bezkarnie pozwalano kopać starsze osoby ( na spacerach , w sklepach ) to widać na codzień . No a póżniej to idzie z wiekiem i nagle każdy budzi się i pyta : co się stało? że wieczorem strach wyjść do parku, że nie można dziecka samego wypuszczać na ulicę , że sami wracając póżno do domu unikamy ciemnych ulic .
Kiedyś było prosto i skutecznie: od najmłodszych lat był wpajany szacunek dla starszych ( nie mówimy o znęcaniu się nad dziećmi ale o tym że każdy mógł zareagować gdy taki brak szacunku zobaczył) dzieciaki o 20 wieczorem musiały być w domu . Było czysto i klarownie - żadna "siusiumajtka" nieletnia nie szwędała się po lokalach .Dzisiaj wymalowane "toto" :) ubrane w skąpy strój kusi człowieka do grzechu , a skąd taki biedny "chłop" ma wiedzieć ile to ma lat : o dowód osobisty pytać ? w takiej chwili? - przynajmniej ja sobie tego nie wyobrażam . (Nie! żebym pisał że wszystko kiedyś było "cacy" - wiadomo że po kątach jak ktoś miał co zrobić to zrobił - "krew nie woda") , ale oficjalnie było "gładko". I chyba więcej było pokus niż obecnie : wiejskie zabawy co sobotę , a i tak popularne kiedyś prywatki przy adapterze . Miasto miało swoje festyny , dansingi ,akademie. Można było spać pod namiotem bez obawy., posiedzieć w parku i nie tylko :) ..a dzisiaj? A to wszystko wskutek "bezstresowego" wychowywania dzieci .