Dyscyplina nie powinna zaraz oznaczać naszej "represji" w takiej formie jak dywanik czy krzesełko kar. Jak pisałem "kara" powinna być stanowcza ale krótkotrwała. Od najmłodszych lat stanowczo ukarane dziecko wiedząc że "każde" jego niedopuszczalne postępowanie napotka się ze sprzeciwem nie tylko rodziców , ale wzystkich wogóle ma czas "wyrobić sobie instynkt zachowawczy"... To właśnie Ci wszyscy "Obwsrońcy Praw Dziecka" zamiast chronić "milusińskich" tak naprawdę wyrządzają im największą krzywdę. ,Jak taki "bezstresowo" wychowywany młodzieniec ( czy "gołębica" :) ) , ma zrozumieć że życie to nie tylko "przyjemności" , że nie tylko -"brać" , ale też trzeba coś dać od siebie .
Moim zdaniem najlepszym nauczycielem jest życie. Pozwólmy tym dzieciom na kontakt z rówieśnikami , nie lećmy zaraz do sąsiadów gdy dzieciak wróci do domu z "rozkwaszonym nosem " . Więcej ruchu , samodzielności , więcej odpowiedzialności od najmłodszych lat. I mniej "trzęśmy" się nad milusińskimi że sobie coś zrobią.
Kwestia że "nie chce dziecko stać w kącie" można rozwiązać w sposób prosty (kupujemy np lody , deser czy coś co dziecko lubi - my jemy , dziecko nie! , ktoś napisze że to "nieludzkie" , a ja uważam że właściwe. ...i tak można zabronić grać w ulubione gry ....to tak właściwie zależy od pomysłowości rodziców ).
Ale "Na Boga" nie pozwalajcie żeby dziecko Was ustawiało , bo czym będzie starsze - tym będzie gorzej .