Stereotypy, stereotypy... Mówi się "maminsynek" i "córunia tatunia". A mój pierworodny za nic ma taki podział ról i jak tylko na horyzoncie pojawia się Tata wszystko inne przestaje istnieć - nawet ja. A jak jest u Was? Czy dzieci też wybrały sobie "ulubionego" rodzica? A może nie ma takiego tradycyjnego podziału?