mój synek jeszcze jest mały i sam nigdzie nie chodzi, ale na pewno kiedyś będe rozmawiał z nim o tym.
U mamy teściowej jest studnia niezabezpieczona, bo w dalszym ciągu babcia berze stamtąd wodę dla konia i kur. Bardzo się bałam, bo często mój Maksio biegł tam i rzucał kamienie do niej. pewnego dnia byłam z nim na dworze, jeździł na rowerku biegowym, podbiegłam dosłownie na pół minutki do domu sprawdzic na ziemniaki, bo gotowały się. Kiedy wyszłam maksia nie było nigdzie. jego rowerek leżał przy drodze a jego ani sladu. zaczęłam szukac Go, biegałam wszędzie, pobiegłam do babci i pierwsza myśl jaka mi przeszła to ta nieszczęsna STUDNIA, słabo mi się zrobiło, nie mogłam ustać na nogach ani zrobić kroku. bałam się, że mógł tam wpaść. kiedy nachyliłam się nad nią zobaczyłam, że nie ma tam synka. Nie miałam pojęcia gdzie jest. Spotkałam dziadka i powiedział, że maksio poszedł do sklepu z babcią. Jaką to ja ulge miałam. Babcia szłą do sklepu i kiedy maksio ją zobaczył podbiegł do niej i poszedł z nią do sklepu. Nie powiedziała mi bo się spieszyła. Powiedziałm, żeby nigdy mi tak nie robiła bo umrę na zawał.
od tej pory zaczełam synkowi tłumaczyć, aby nie chodził do studni i powiem, że kiedy jesteśmy u babci to nie podchodzi do niej, nie jest zainteresowany nią, ale wiadomo, że to tylko dziecko i trzeba mieć ograniczone zaufanie i nie zostawiać samego dziecka w pobliżu studni.
Ja mieszkałam blisko rzeki San (dosłownie 100m) i codziennie kiedy szłam z rodzeństwem na przystanek to przechodziliśmy obok rzeki i nigdy nas nie ciągneło, aby iść tam samemu.
W podstawówce miałam taką sytuację, że byłam z koleżanką na placu zabaw, potem miałysmy strasznie brudne klapki i postanowiłyśmy iść umyć buty do rzeki. Byłyśmy dosłownie na brzegu, nie wchodziłyśmy na głęboką wodę. kiedy przyszłam do domu mama i tata już wiedzieli, ze byłam sama nad Sanem, dostałam takie lanie od taty, że byłam sama nad rzeką. Musiałm obiecać, że nigdy nie pójde sama bez opiekuna nad wodę. I w taki sposób dowiedziałm się, że to było bardzo nieodpowiedzialne zachowanie, nigdy potem nie poszłam sama nad rzekę.
Najważniejsze jest, aby wytłumaczyć dziecku, bo wiadomo, nie zawsze jesteśmy razem z nim i