Kiedyś miałam okazję usłyszeć historię mojego kolegi o tym, jak to u niego wyglądało z grami. Rodzice owszem, pozwalali grać - mógł "przegrać" tyle samo godzin co czytał książki. Potrafił czytać po osiem godzin dziennie i wyrósł na, jak sami się domyślacie, na bardzo oczytanego mężczyznę. ;)
Dzieci łatwo tracą kontrolę nad czasem, gdy mają w łapkach laptopa, konsolę czy tablet. Nie można tego lekceważyć, ale zabronić też nie sposób. Jakiś czas temu grałam w taką fajną grę dla dzieci na tablecie - mnóstwo zabawnych (i niełatwych!) łamigłówek. Przy pomocy palców przestawiało się przedmioty, by uruchomić mechanizm, np. jak ustawić klocek, by z wiaderka wylała się woda. Coś wspaniałego. A co do odciągania od komputera... Z tego co przeczytałam wiele mam nie ma z tym ogromnego problemu i nawet domyślam się dzięki czemu - właśnie zbierają owoce dobrego wychowania!
Dobrze jest, gdy dziecko potrafi na kilka godzin zająć się rysowaniem, wycinankami... Moim zdaniem w ciągu dnia powinien być czas na wszystko - i na pełnometrażową kreskówkę, i na naukę, i na spacer i zabawę w parku... i na komputer też!
Ostatnio słyszałam o czymś takim jak słow parenting. Co to takiego? To taki... powrót do korzeni. Pozwolenie dziecku na to, by miało czas na... nudę. W dobie zapchanych planów dnia nawet u przedszkolaków to całkiem ciekawy trend. Podobno to dobrze działa na wrażliwość dziecka i zupełnie się z tym zgadzam. Zbyt wiele bodźców w życiu też nie jest wskazane.