Taaa... Przerabiałam to. Od poczatku wrzesnia Mała chodziła w kratcę, pare dni w przedszkolu, kaszel, katar, gorączka, parę dni w domu, wyzdrowiała, znów poszła do przedszkola, dwa dni póxniej katar, kaszel, gorączka. Podawałam syrop na goraczkę, na katar, dziecko zostawało w domu, energii miała bardzo duzo, więc po lekarzach nie chodziłam, ale w końcu kontrolnie poszłam, lekarka przebadała, osłuchała, powiedziała, że anginy nie ma, osłuchowo czysta, ale jest jakies zakażenie bakteryjne, no i ze to normalne, skoro dopiero zaczeła chodzic do przedszkola. Nie dostała antybiotyku, ale jakis syrop działający jak antybiotyk, piła go nawet, gdy po paru dniach wróciła do przedszkola, az się skończył, no i mamy spokój, na razie odpukac- nie ma ani gorączki, ani kataru, ani kaszlu. Ale ciągle jakichs dzieci w grupie nie ma, bo chore.
Też z początku psy wieszałam na matkach, które prowadzały chore dzieci do przedszkola, przeciez moje dziecko przez ostatnie dwa lata nawet jednej gorączki nie miało. Poszło do przedszkola- i ciągle coś. Poniedziałek zdrowa, wtorek zdrowa, w srode rano zdrowa, odbieram- gile w nosie i do wieczora gorączka... Nawet myślałam o zabraniu Małej z przedszkola, ale ktoś mi powiedział, że trzeba przechorowac, wczesniej nie miała kontaktu z wieloma zarazkami, to teraz sie uodparnia, zabiorę z przedszkola, w przyszłym roku bedę musiała posłac, bo obowiązek- to znów sie zacznie. I tyle.