Jak masz wielkie i obolałe piersi, to zapewne masz w nich mnóstwo mleka, a że dziecko nie chce pić to pewnie przez to, że przy cycku się musi "napracować" a z butelki leci samo. Ale dziecko musi "pracować", to gwarancja zdrowego zgryzu :) Bądź co bądź, podając butelkę tylko pogarszasz sprawę, bo maluch coraz bardziej przyzwyczaja się do "leci samo" i coraz trudniej będzie mu chwycić pierś.
Jak piersi są bardzo "napchane", to dziecku może być trudniej chwycić, czasem kobiety "upuszczają" trochę pokarmu, żeby piersi "zluzować". Nie wiem, czy u Ciebie to potrzebne... I pamiętaj, że napchane piersi to nic dobrego, to przejściowy okres nadprodukcji pokarmu, kiedy to organizm "uczy się" ile mleka potrzebuje maluszek. Ile dziś przystawisz, tyle pierś na jutro wyprodukuje. Jak za parę dni piersi staną się miękkie - to to nie jest "za mało pokarmu", tylko to jest "sytuacja idealna" :)
Ilość mleka wyciśniętego ręcznie czy laktatorem nie jest żadnym miernikiem tego, ile wypije dziecko. Już to pisałam milion razy - karmiąc dziecko piersią 3 lata, przy ręcznym odciąganiu udawało mi się wydusić dosłownie parę kropel (no chyba, że piersi były bardzo napchane, to ze 2 razy siknęło, a potem po kropelce).
Nie stresuj się, tylko przystawiaj, masz teraz dziabąga przy piersi? Dziewczyny Ci dobrze radzą, tylko dziecko jest dla Ciebie teraz lekarstwem.
A pokazywali Ci w szpitalu jak przystawiać? Piszesz, że mała "coś" ssała - ale technika czy była efektywna, czy ktoś to widział i ocenił? P.S. A jak Twoje brodawki?