Wyobrażacie sobie sytuację, w której kobieta sama spędza okres ciąży, bo mąż wyjeżdża np. do pracy za granicę? A może same byłyście w podobnej sytuacji? Jak sobie radzić? Próbować zatrzymać męża za wszelka cenę, czy pogodzić się z jego wyjazdem?
27 września 2011 17:06 | ID: 646910
gdy ciąża przebiega prawidłowo rozłąkę można przetrwać ale po narodzeniu dziecka jednak wsparcie i pomoc małżonka bardzo się przydaje...
co do wyjazdu do pracy to zalezy od finansów rodziny jeśli bez tej pracy za granicą ledwo wiążą koniec z końcem to jednak taki wyjazd jest potrzebny zawsze można żonę z dzieckiem ściągnąć do siebie za jakiś czas
to też kwestia zaufania w małżeństwie kobieta powinna zadać sobie pytanie czy boi się że sobie sama w ciąży nie poradzi czy raczej boi się że mąż nie wróci już do niej (bo i takie przypadki często się zdażają niestety :/ )
27 września 2011 17:11 | ID: 646914
A czy nie uważasz Emi, że ciążę powinno się przechodzić wspólnie?...
27 września 2011 17:19 | ID: 646919
A czy nie uważasz Emi, że ciążę powinno się przechodzić wspólnie?...
Pytanie było do Emi, ale ja się podepnę pod odpowiedź :)
Pewnie, że się powinno - ale czasem nie ma wyjścia! Różne sytuacje są w życiu. Ciąża sama w sobie nie była by dla mnie problemem, gorzej chyba zaraz po porodzie. Też zależy od tego, na ile mąż miałby wyjechać, czy np. na dwa tygodnie, na miesiąc czy pół roku - czy więcej. W ostatnich dwóch wersjach nie wyobrażam sobie zostać sama w zaawansowanej ciąży i/lub z małym dzieckiem!
Ale tak to juz jest, że życie pisze różne scenariusze. Czasem kobieta musi być silniejsza niż sobie kiedykolwiek wyobrażała, że tak silna może być.
27 września 2011 17:20 | ID: 646922
A czy nie uważasz Emi, że ciążę powinno się przechodzić wspólnie?...
Pytanie było do Emi, ale ja się podepnę pod odpowiedź :)
Pewnie, że się powinno - ale czasem nie ma wyjścia! Różne sytuacje są w życiu. Ciąża sama w sobie nie była by dla mnie problemem, gorzej chyba zaraz po porodzie. Też zależy od tego, na ile mąż miałby wyjechać, czy np. na dwa tygodnie, na miesiąc czy pół roku - czy więcej. W ostatnich dwóch wersjach nie wyobrażam sobie zostać sama w zaawansowanej ciąży i/lub z małym dzieckiem!
Ale tak to juz jest, że życie pisze różne scenariusze. Czasem kobieta musi być silniejsza niż sobie kiedykolwiek wyobrażała, że tak silna może być.
No właśnie - jeśli chodzi o długoterminowy wyjazd...
27 września 2011 17:26 | ID: 646931
A czy nie uważasz Emi, że ciążę powinno się przechodzić wspólnie?...
Pytanie było do Emi, ale ja się podepnę pod odpowiedź :)
Pewnie, że się powinno - ale czasem nie ma wyjścia! Różne sytuacje są w życiu. Ciąża sama w sobie nie była by dla mnie problemem, gorzej chyba zaraz po porodzie. Też zależy od tego, na ile mąż miałby wyjechać, czy np. na dwa tygodnie, na miesiąc czy pół roku - czy więcej. W ostatnich dwóch wersjach nie wyobrażam sobie zostać sama w zaawansowanej ciąży i/lub z małym dzieckiem!
Ale tak to juz jest, że życie pisze różne scenariusze. Czasem kobieta musi być silniejsza niż sobie kiedykolwiek wyobrażała, że tak silna może być.
No właśnie - jeśli chodzi o długoterminowy wyjazd...
No tak, ale pytanie co znaczy długoterminowy. Dla każdego to co innego i wiele par/małżeństw nie wyobraża sobie paru dni bez siebie a co dopiero tygodni!
Dla mnie bariera nie do pokonania w ciąży/z malutkim dzieckiem to miesiąc i więcej. 'W normalnej' sytuacji, to znaczy bez ciąży/dziecka bywaliśmy osobno nawet do 8 miesięcy i było ciężko, choć nie do przejścia - można nawet powiedzieć, że trochę jestem 'zahartowana'.
27 września 2011 17:27 | ID: 646932
A czy nie uważasz Emi, że ciążę powinno się przechodzić wspólnie?...
Ciąże powinno się przechodzić wspólnie.
Mnie było ciężko i bardzo przykro jak widziałam szczęśliwych przyszłych tatusiów interesujących się maleństwami. Czynnie biorącymi udział w przebiegu ciąży.
Tyle że moja sytuacja była inna.
27 września 2011 17:34 | ID: 646936
Jeszcze o jednym aspekcie chciałam powiedzieć, bo wszystkie tak tu zaczęłyśmy, że kobieta, że matka... Nie zapominajmy, że facetom, ojcom i mężom też na pewno ciężko jest podjąć decyzję o wyjeździe czy wyjechać, gdy decyzja już zapadnie! To jest cieżki czas dla wszystkich członków rodziny. Faceci też przeżywają ciążę, kopniaki, rosnący brzuszek i ogólny nasz stan. I to jest czas, którego nie dadzą nadrobić.
27 września 2011 17:41 | ID: 646940
A czy nie uważasz Emi, że ciążę powinno się przechodzić wspólnie?...
owszem ale jak pisze Lena życie różnie się układa jeśli nie ma środków do zycia to chyba wyjazd lepszy
27 września 2011 17:46 | ID: 646942
Jeszcze o jednym aspekcie chciałam powiedzieć, bo wszystkie tak tu zaczęłyśmy, że kobieta, że matka... Nie zapominajmy, że facetom, ojcom i mężom też na pewno ciężko jest podjąć decyzję o wyjeździe czy wyjechać, gdy decyzja już zapadnie! To jest cieżki czas dla wszystkich członków rodziny. Faceci też przeżywają ciążę, kopniaki, rosnący brzuszek i ogólny nasz stan. I to jest czas, którego nie dadzą nadrobić.
W końcu ktoś zauważył...
To jest naprawdę potwornie ciężkie przeżycie. Wiem po sobie, bo swego czasu sporo wyjezdżałem w delegacje. I teraz juz na takie cos bym się nie zgodził. Może i "głowa rodziny" zarabia, ale "tata" traci. Strasznie dużo - tego się na pieniądze nie przeliczy.
27 września 2011 17:49 | ID: 646946
Byłam w takiej sytuacji. Przez 7 miesięcy w ciąży byłam sama, mąż marynarz, obiecał, że po ślubie zrezygnuje z takiej pracy...I na obietnicach się skończyło. Nawet przy porodzie go nie było.... Wrócił, jak jego syn miał dwa miesiące...A wyjechał dwa dni przed planowanym( przez lekarza) porodem.... Szkoda mi każdej kobiety, która przerabiała podobną sytuację. Naprawdę nic przyjemnego.
27 września 2011 19:34 | ID: 647049
o to i chyba tez o mnie.
maz wyjechal w marcu a ja rodzilam w maju
pierwsze miesiace bylam tylko z malutka -same.
maz wrocil we wrzesniu.
27 września 2011 20:36 | ID: 647096
Ciężko było, ale daliśmy radę. Co prawda wyjazdy były dwutygodniowe, czasem dłuższe, czasem krótsze, więc w sumie nie było tak źle, bo potem był przy mnie non stop przez kolejne 2, czasami 3 tyg. Do lekarza chodziłam sama, jedynie na USG 3 D udało mu się "załapać". Ciąża jak ciąża, najciężej było jak maluszek był już na świecie i Mąż mnie zostawił po tygodniu, bo musiał jechać do pracy.
27 września 2011 20:43 | ID: 647102
Mąż pracował w innym mieście, ale co weekend przyjeżdzał. Wiedzieliśmy, że to tymczasowo i nie było innego wyjścia.
27 września 2011 22:45 | ID: 647254
A czy nie uważasz Emi, że ciążę powinno się przechodzić wspólnie?...
Olu nie każdy może, mój brat byl na misij nie mógł zrezygnować, koleżanki mąż na morzu wroci po narodzinach, to ciężkie rozstania służba nie dróżba, każy pragnie bliskośći, ale nie zawsze się da.
27 września 2011 22:49 | ID: 647257
Dla mnie rozłąka bylaby straszna, jesteśmy bardzo związani, nie potrafimy weekendu wytrzymać, już w panieństwie jak wyjechałam na 3 m-ce to po m-cu był u mnie. rozstania są ciężkie ale czasem konieczne.
28 września 2011 05:06 | ID: 647343
U nas, na szczescie mąz jeszcze wtedy nie wyjezdzał az tak.
Fakt nie było go pare razy, po tygodniu czy dwa, ale dalismy rade - taka praca.
W dni planowanego porodu mial jechac na szkolenie, ale zrezygnował.
Za to dwa miesiace po porodzie, nie widzielismy sie najpierw miesiac, a potem dwa tygodnie.
28 września 2011 08:21 | ID: 647405
My wiedzieliśmy, że jeżeli chcemy drugie dziecko Cent musi zmienić pracę na niewyjazdową. Nie dałabym sobie rady sama z dzieckiem, będąc w ciąży czy z malutkim drugim dzieckiem i pracą.
Poza tym aspektem - więzi ojca z dzieckiem nie da się nadrobić... Ja to widzę na codzień jak Michaś lgnie do Centa coraz bardziej. Mama i owszem jest kochana a le tatuś jest MEGA KOCHANY! To jego guru!
28 września 2011 09:41 | ID: 647470
Jeszcze o jednym aspekcie chciałam powiedzieć, bo wszystkie tak tu zaczęłyśmy, że kobieta, że matka... Nie zapominajmy, że facetom, ojcom i mężom też na pewno ciężko jest podjąć decyzję o wyjeździe czy wyjechać, gdy decyzja już zapadnie! To jest cieżki czas dla wszystkich członków rodziny. Faceci też przeżywają ciążę, kopniaki, rosnący brzuszek i ogólny nasz stan. I to jest czas, którego nie dadzą nadrobić.
W końcu ktoś zauważył...
To jest naprawdę potwornie ciężkie przeżycie. Wiem po sobie, bo swego czasu sporo wyjezdżałem w delegacje. I teraz juz na takie cos bym się nie zgodził. Może i "głowa rodziny" zarabia, ale "tata" traci. Strasznie dużo - tego się na pieniądze nie przeliczy.
No właśnie. Mamy ważne zdanie meżczyzny. Bo chodzi zwykle o pieniądze, ale czy one są ważniejsze, niż wspólne przeżycie tego wyjatkowego czasu?...
28 września 2011 09:57 | ID: 647482
Mój mąż wyjeżdża bardzo często. Niektóre wyjazdy trwają nawet ok. 2 tygodni. Już się do tego przyzwyczaiłam.Wiem bowiem,że taką ma pracę .Wiem także,że na pewno wolałby być przy mnie caly czas...I dlatego jemu może być czasem zdecydowanie ciężej niżmi...
28 września 2011 10:00 | ID: 647485
ja sobie to wyobrazam czasem wazniejsze jest to zeby mial prace ja pierwsza ciaze spedzilam be meza tylko ze mialam oparcie w mamie i babci. moj maz tez mysli o wyjezdzie za granice zeby tam pracowac a potem nas zabrac do siebie. i powiem dla mnie to nie bedzie wielkiej roznicy bo i tak czesciej go nie ma w domu niz jest nawet teraz nie zmienil sie wiedzac ze musi byc w domu i pomagac.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.