i wyleciała...
Jak u Was było z ciążą i pracą? Bo artykuł poniżej nie nastraja optymistycznie...
http://wawalove.pl/Warszawianki-boja-sie-zajsc-w-ciaze-a13100
20 lutego 2014 21:21 | ID: 1084821
a ja powiem trochę na przekór : kobiety są same sobie winne, że się je tak traktuje. A czemu mam tak złe zdanie? Kilka przykładów z życia wzietych: Kobieta zachodzi w ciążę i:
- następnego dnia idzie na L4 bez żadnego medycznego wskazania dla zwolnienia- ot jest w ciąży to pójdzie na zwolnienie (albo gorzej: przychodzi, mówi, że jest w ciązy, prosi o przedłużenie umowy nie tylko do końca ciązy ale na czas nieokreślony- bo była w ostatnich dniach okresu próbnego solennie obiecując, że będzie pracować a następnego dnia po otrzymaniu umowy co? L4!)
- jeśli zostaje w pracy to przy okazji zostaje Królową - pracuje przez 30% czasu pracy. resztę albo je bo "musi" i szeroko wszystkim o tym opowiada albo siedzi w łazience albo opowiada wszystkim w koło o najnowszym USG, porodzie, wizytach u lekarza - i tak przez prawie cały dzień.
- co chwilę chodzi na L4 albo bierze dzień wolny bo się rzekomo źle czuje - tym samym dezorganizując pracę całego zespołu- a następnie spotyka się ją w galerii handlowej na przeglądaniu dziecięcych ciuszków.
To są przykłady z życia moich koleżanek w ciąży. I nie piszę tego bo uważam, że kobietom w ciązy nic się nie nalezy. Chocdzi tylko o to, że patrząc z punktu widzenia pracodawcy kobieta w ciazy jest "problemem" - i nie, nie stoję po stronie pracodawców, którzy zwalniają kobiety w ciąży bo nie o to chodzi ;-) CHodzi tylko o to abyśmy same podeszły rzetelnie do tego jak kobiety w ciązy się zachowują i czy same czasami nie prowokuja takich postaw pracodawców.
I oczywiście opisane przypadki na pewno są kroplą w morzu innych kobiet, które podchodzą rzetelnie do swojej pracy i przez takie sytuacje są niesprawiedliwie oceniane. Niemniej jednak to co negatywne zawsze się szerzej odbija echem.
Zgodzę się z Tobą w 100%. Sama miałam w pracy dwa takie przypadki - w tym jedna z pracownic przed przerwą bożonarodzeniową wprost mi powiedziała, że ona już po świętach nie przyjdzie do pracy, pójdzie na L4 bo... nie chce jej się do pracy dojeżdżać.
Ale tutaj winię również lekarzy, którzy bez żadnego mrugnięcia okiem od 6-8 tygodnia ciąży "prezentują" ciężarnej chorobowe. A potem się dziwić, że nikt młodych kobiet - zwłaszcza mężatek - nie chce zatrudniać.
My Polacy często mówimy "na Zachodzie to jest inne życie itp" tak, ale w Anglii, Szwecji czy Niemczech bez powodu żadna ciężarna nie siedzi całą ciąże na zwolnieniu...
Dokładnie, tak samo na zachodzie nikt nie lata na L4 z przeziębieniem. Nie ma opcji L4 na 2-3 dni. Wtedy bierzesz urlop, a jak jesteś porządnie hhory to masz 1-2 tyg. zwolnienia. Po prostu nie opłaca się chodzić na L4 i jest to bardzo źle postrzegane = lenistwo. W naszym 'zamożnym' kraju wiekszość ludzi tylko kombinuje, jakby tu zarobić, ale się nie narobić i czeka aż manna z nieba spadnie :-p
pytanie jak wydajny jest pracownik z 38,5 stopnia gorączki, bolącym gardłem i gilem do pasa ;-) chorobowe- ale serio chorobowe a nie, że mnie głowa boli to wezmę L4 to akurat dobry patent ;-) Ale jak wszystko inne nie może być nadużywany.
A wracając do dyskusji z Darią: dalej nie rozumiesz chyba o co mi chodzi - tylko o wykorzystywanie odmiennego stanu a nie o sytuacje gdy faktycznie trzeba na zwolnienie iść. Masz rację, że nie każde zwolnienie jest leżące ale powtórzę, że opisałam sytuacje "z życia wzięte" i w tej konkretnej dziewczyna była na L4 bo NIE CHCIAŁO JEJ SIĘ PRACOWAĆ a nie bo była taka potrzeba - zresztą sama się do tego przyznawała ale w sumie "nikt mi nic nie może zrobić bo jestem w ciązy- co wywalą mnie?". Ponad to odnoszę wrażenie, że traktujesz moje posty za bardzo osobiście - powtórzę bo znowu chyba nie zrozumiałaś: mi to jest obojętne bo nie ja jestem pracodawcą, nie ja płacę im pensje i póki ich zachowanie nie odbija się bezpośrednio na mnie to niech robią co chcą - pokazuję jedynie punkt widzenia pracodawcy bo dyuskusja toczy się o to dlaczego pracodawcy nie chcą zatrudniac kobiet lub są negatywnie nastawieni do kobiet w ciąży.
20 lutego 2014 22:20 | ID: 1084848
W pierwszej ciąży pracowałam w sklepie spożywczym do 8 miesiąca i sie dało. Teraz mam zamiar pracować do samego końca, ale mam własną działalność i jak nie pójde do pracy, to nie zarobię na życie.
Jestem też zalogowana na innym forum i 95% dziewczyn jest na zwolnieniu od samego początku. Oczywiście niktóre z zaleceń lekarszkich, ale sporo z nich, bo uważa że im sie należy. A jak któraś jeszcze pracuje, to wszystkie namawiają "po co sie męczysz idź na zwolnienie"
Nie dziwmy się potem, że pracodawcy tak reagują na ciążę. Oczywiście nie popieram zwalniania takiej kobiety.
Moja mama urodziła 5 dzieci z każdym pracowała do ostatniego dnia przed porodem. Pracuje 35 lat w jednej firmie i jest szanowana za swój stosunek do pracy. Nigdy nie była na wychowawczym, nie brała zwolnień na dzieci.
Etka wszystko fajnie, ale widać miała kogoś z kim mogła te dzieci zostawić w okresie gdy należał jej się wychowawczy i gdy dzieci były chore, nie każdy taką możliwość ma.
Stawała na głowie by zorganizować do nas opiekę. Były babcie, ciotki, sąsiadki, a jak mielismy już ponad 6 lat to zdażało się, że samych zostawiała w domu i tylko z pracy wychodziła na pół godziny by podac leki. Oczywiście chodzilismy do żłobka potem do przedszkola. Mama nauczyła mnie szacunku do pracy. Zawsze powtarzała, że kobieta nie może siedzieć w domu na utrzymaniu męża, ża powinna przynajmniej na siebie zarobić.
Moja ginekolog przez pierwsze 3 miesiące mojej ciąży próbowała mnie namówić na L4. Ale ja uparcie twierdziłam, że musze pracować. Teraz dała już za wygraną. 2 razy leżałam już w szpitalu i 2 dni po wyjściu z niego szłam do pracy. Uważam, że jeśli nie ma wskazań do leżenia, lub gdy praca jest w warunkach szkodliwych, to kobiety w ciąży powinny normalnie pracować.
20 lutego 2014 23:03 | ID: 1084860
Ale właśnie pracodawcom nie podobają sie te wypady do szpitala i wracanie i znowu jakieś przerwy niekontrolowane. Taka osoba dla nich nie jest pewna i musza liczyć się z przekazywaniem zadań innym pracownikom. Pracodawcy często zmuszają dziewczyny do brania L4.
21 lutego 2014 06:47 | ID: 1084889
Dla pracodawcy jest o wiele lepiej gdy kobieta w ciąży idzie od razy na L4, ponieważ wtedy może znaleźć kogoś od razu na zastępstwo - tak przynajmniej jest w dużych firmach
21 lutego 2014 07:51 | ID: 1084907
Ja jak przyszłam do mojego ginekologa po zasiadczenie do urlopu macierzyńskiego, z przewidywaną datą porodu to tylko się zdziwił i zapytał: "A Pani pracuje?"
Nie zdarzyło mi się w drugiej ciąży wziaśc ani jednego zwolnienia lekarskiego :)
21 lutego 2014 08:35 | ID: 1084914
Moje koleżanki też mnie pytają czemu chodzę do pracy - przecież początek ciąży i nudności itd. Ale ja nie widzę powodu do tego żeby leżeć w domu i gnuśnieć - owszem można nadrobić czytanie książek, oglądać seriale i filmy ale to chyba nie o to chodzi?
Niestety przez takie dziewczyny, jakie opisała Monika_Pe, wiele dziewczyn, te które powinny odpoczywać mają opinie leniwych i wygodnych. Pracodawcy mają więc zdanie o kobietaqch na podstawie takich przypadków i niestety ale są "wrogo" nastawieni do mężatek i tych, które potencjalnie grożą zaciążeniem.
21 lutego 2014 09:14 | ID: 1084919
kiedyś poszłam na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy do małego pracodawcy i zadał mi pytanie czy zamierzam miec w najbliższym czasie dziecko, bo już byłabym 3 osobą która poszłaby im na zwolnienie i firmy na to nie stać i by upadła, potem zaczoł się tłumaczyć ze nie ma nic przeciwko powiekszaniu rodziny ale w obecnej sytuacji musial zapytać.Pracę dostalam ale pracowałam niecały Tydzień i sama zrezygnowalam., była to praca poniżej moich oczekiwań.
21 lutego 2014 09:46 | ID: 1084940
powiem Wam o sobie,
ja bardzo chciałam pracować do końca ciąży bo uważałam, że praca którą wykonuję - biurowa, jest na tyle spoko, że mi nie zaszkodzi. Dość szybko poinformowałam o swojej ciąży pracodawcę bo chciałam być fair. No i się zaczęło. Od Szefa dowiedziałam się, że zepsułam jego plany, zawiodłam go, że mogę być pewna że jak wróce z urlopu macierzyńskiego to dostanę wypowiedzenie. NIestety nie miałąm pojęcia o jego planach bo jasnowidzem nie jestem, a nie uważam też żebym musiałą informować go że np. za pół roku zamierzam zajść w ciąże i co on na to? Załamka psychiczna, ale stwierdziłam że dam radę i będę dalej pracować. Przez pierwsze 3 miesiące czułam się kiepsko, poranne mdłości, wstręt do jedzenia - okropność, ale dawałam radę, po prostu wstawałam wcześniej i wychodziłam wcześniej na autobus bo zdażało się tak, że z powodu mdłości musiałam wysiąść na chwilę żeby mi przeszło i czekać na następny. W pracy robiłam co do mnie należy, nie pierdzieliłam o dupie maryni, bo uważam że w pracy się pracuje a czas na ploty jest po godzinach. Do lekarza nie wychodziłam, bo miałam wizyty prywatne popołudniami, zdarzyło mi się z 2 razy spóźnić 15 min bo byłam na pobraniu krwi. Niestety cały czas mój pracodawca chodził "obrażony", rzucał głupie uwagi i straszył że mnie zwolni. W czwartym miesiącu zostałam przymuszona przez szefostwo że mam iść na zwolnienie i już nie wrtacać do końca ciąży, bo oni w tym czasie zatrudnią na zastępstwo za mnie inną osobę. Poczułam się jak śmieć...
Więc nie tylko ciężarne są winne temu że chodzą "łatwą" ręką na l4 ale także sami pracodawcy.
21 lutego 2014 19:37 | ID: 1085120
W pierwszej ciąży pracowałam w sklepie spożywczym do 8 miesiąca i sie dało. Teraz mam zamiar pracować do samego końca, ale mam własną działalność i jak nie pójde do pracy, to nie zarobię na życie.
Jestem też zalogowana na innym forum i 95% dziewczyn jest na zwolnieniu od samego początku. Oczywiście niktóre z zaleceń lekarszkich, ale sporo z nich, bo uważa że im sie należy. A jak któraś jeszcze pracuje, to wszystkie namawiają "po co sie męczysz idź na zwolnienie"
Nie dziwmy się potem, że pracodawcy tak reagują na ciążę. Oczywiście nie popieram zwalniania takiej kobiety.
Moja mama urodziła 5 dzieci z każdym pracowała do ostatniego dnia przed porodem. Pracuje 35 lat w jednej firmie i jest szanowana za swój stosunek do pracy. Nigdy nie była na wychowawczym, nie brała zwolnień na dzieci.
Etka wszystko fajnie, ale widać miała kogoś z kim mogła te dzieci zostawić w okresie gdy należał jej się wychowawczy i gdy dzieci były chore, nie każdy taką możliwość ma.
Stawała na głowie by zorganizować do nas opiekę. Były babcie, ciotki, sąsiadki, a jak mielismy już ponad 6 lat to zdażało się, że samych zostawiała w domu i tylko z pracy wychodziła na pół godziny by podac leki. Oczywiście chodzilismy do żłobka potem do przedszkola. Mama nauczyła mnie szacunku do pracy. Zawsze powtarzała, że kobieta nie może siedzieć w domu na utrzymaniu męża, ża powinna przynajmniej na siebie zarobić.
Moja ginekolog przez pierwsze 3 miesiące mojej ciąży próbowała mnie namówić na L4. Ale ja uparcie twierdziłam, że musze pracować. Teraz dała już za wygraną. 2 razy leżałam już w szpitalu i 2 dni po wyjściu z niego szłam do pracy. Uważam, że jeśli nie ma wskazań do leżenia, lub gdy praca jest w warunkach szkodliwych, to kobiety w ciąży powinny normalnie pracować.
Etka widzisz to mamy odmienne zdanie bo ja np. szanuje prace ale szacunek do pracy to nie tylko to, aby po trupach byc kazdy dzien w pracy, bo szacunek mozna okazywac tez w inny sposob. Sorki, ale dla mnie dziecko jest najwazniejsze i nie wyobrazam sobie, aby wazniejsza byla praca niz tym bardziej! chore dziecko. Podobnie nie pochwalam zostawiania samych malych (6 lat) dzieci samych.
I tak jak dziewczyny pisza, niestety ale jest tak, ze w wiekszych firmach pracodawcy sami naciskaja na l4, wygodniej im zatrudnic kogos na zastepstwo np. na rok czasu niz kogos na zastepstwo np. na 5 miesiecy.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.