Czy wasi mężczyźni albo Wy kobietki łowicie ryby?Wędkarstwo to pasja mojego narzeczonego,poświęca jej wiele czasu,a i ja lubie czasem "pomoczyć' kija.To dobry moment na przemyslenia;-)
2 października 2011 16:43 | ID: 650183
Nie cierpię, podobnie jak polowań. Nic mi te zwierzaczki nie zrobiły, zabijanie dla sportu/hobby też nie sprawia mi przyjemności.
2 października 2011 16:52 | ID: 650192
W innym wątku pisałam, że mężuś dzisiaj był na rybkach ale nic nie złapał.... By zaspokoić swoją chęć na rybkę wyciągnął z zamrażarki i na kolację usmaży.
2 października 2011 16:59 | ID: 650196
Mój mąż uwielbia.Ja natomiast czasami mu towarzyszę,ale pasjonatką łowienienia nie jestem:)
2 października 2011 18:21 | ID: 650218
mój mąż nie lubi tego '' sportu '' ...
2 października 2011 19:31 | ID: 650240
Nie cierpię, podobnie jak polowań. Nic mi te zwierzaczki nie zrobiły, zabijanie dla sportu/hobby też nie sprawia mi przyjemności.
Polowań tez nie cierpię.A rybki to akurat łowimy i wypuszczamy w większości.
2 października 2011 19:48 | ID: 650251
Nie cierpię, podobnie jak polowań. Nic mi te zwierzaczki nie zrobiły, zabijanie dla sportu/hobby też nie sprawia mi przyjemności.
Polowań tez nie cierpię.A rybki to akurat łowimy i wypuszczamy w większości.
To strasznie zaraźliwe i wciągające hobby. Jako mała dziewczynka jeździłam z tatą i łowiliśmy z łódki. Niekiedy także z moim dziadkiem nad rzeką. Wszystkie ryby zjadaliśmy (poza małymi, które się wypuszcza). Gdy byłam starsza, potrafiłam np. na obozie harcerskim wstać baardzo wczesnym rankiem, zrobić wędkę z patyka i żyłki, do tego haczyk (prawie zawsze haczyki i żyłkę nosiłam ze sobą) i złowić kilka ryb na obiad. Kucharki się cieszyły a dla mnie to była czysta przyjemność.
Nie byłam na rybach od... (o rany) ponad 7 lat!!! Mój mąż nie lubi, mój tata nie ma czasu... Jedyna nadzieja w moich dziewczynkach ;)
2 października 2011 22:25 | ID: 650339
Okropne! Barbarzyńskie i nudne!
2 października 2011 22:45 | ID: 650354
Właśnie jem szczupaka oraz okonia złowionego przez męża;)Mój mąż jego brat oraz Tata Jeżdżą na ryby bardzo często.Uwielbiają ten SPORT;)No i oczywiście Ja też uwielbiam łowić ryby mam kilka ładnych okazów na swoim koncie.Od kąd jestem z mężem bardzo często jeździmy w wolnym czasie na ryby.Uwielbiamy cisze,spokój,szum fal oraz drzew.
2 października 2011 22:56 | ID: 650369
mój M nie łowi ryb
2 października 2011 22:59 | ID: 650374
Okropne! Barbarzyńskie i nudne!
Rozumiem że nie jesz ryb,czemu okropne?i barbarzyńskie?Nudne.........zależy co kto woli.
Mój mąż miał taki okres że uwielbiał jeździć na ryby,smykałki nie ma rzadko coś złowił.Ale "pomoczyć kija"lubi.
2 października 2011 23:00 | ID: 650378
Bywam, ale biernie. Mąż coraz bardziej się wkręca w ten sport:-)
3 października 2011 06:52 | ID: 650429
Nie lubie łowienia ryb...oczopląsu dostaje od patrzenia na spławik;)
Za to mój Mąż i mój Tata bardzo lubią i jak mają czas potrafią siedzieć godzinami i wpatrywać się w ten spławik;))
3 października 2011 09:19 | ID: 650518
Okropne! Barbarzyńskie i nudne!
No chyba trochę przesadziłaś ;-) .Dla mnie siedzenie nad wodą,w ciszy,spokoju to nie nuda tylko okazja do rozmyslań refleksji,do "podsłuchiwania"przyrody.Poza tym tak jak pisałam,ja akurat swoje ryby wypuszczam,mój mąz niekoniecznie,ale w ogóle ryby bardzo lubię i nie wiem czy te kupione traktowane są mniej "barbarzyńsko" od tych złowionych osobiście.No to jesteśmy barbarzyńcami,oj!
3 października 2011 09:22 | ID: 650522
Okropne! Barbarzyńskie i nudne!
No chyba trochę przesadziłaś ;-) .Dla mnie siedzenie nad wodą,w ciszy,spokoju to nie nuda tylko okazja do rozmyslań refleksji,do "podsłuchiwania"przyrody.Poza tym tak jak pisałam,ja akurat swoje ryby wypuszczam,mój mąz niekoniecznie,ale w ogóle ryby bardzo lubię i nie wiem czy te kupione traktowane są mniej "barbarzyńsko" od tych złowionych osobiście.No to jesteśmy barbarzyńcami,oj!
Może dla asiula221 łowienie ryb jest barbarzyńskie i czuje się barbarzyńsko.JA tak się nie czuję.Uwielbiam łowić ryby,słuchać szum fal,drzew,oglądać piękną przyrodę.
3 października 2011 09:26 | ID: 650529
Okropne! Barbarzyńskie i nudne!
No chyba trochę przesadziłaś ;-) .Dla mnie siedzenie nad wodą,w ciszy,spokoju to nie nuda tylko okazja do rozmyslań refleksji,do "podsłuchiwania"przyrody.Poza tym tak jak pisałam,ja akurat swoje ryby wypuszczam,mój mąz niekoniecznie,ale w ogóle ryby bardzo lubię i nie wiem czy te kupione traktowane są mniej "barbarzyńsko" od tych złowionych osobiście.No to jesteśmy barbarzyńcami,oj!
Może dla asiula221 łowienie ryb jest barbarzyńskie i czuje się barbarzyńsko.JA tak się nie czuję.Uwielbiam łowić ryby,słuchać szum fal,drzew,oglądać piękną przyrodę.
Popieram dziewczyny i nie rozumiem Asi! Co barbarzyńskiego jest w złowieniu ryby i jej zabiciu a następnie zjedzeniu (lub wypuszczeniu od razu)! Myślisz, że jak kupujesz ryby w sklepie to one się rodzą duże, martwe i zamrożone - gotowe by trafić na Twój stół? Taka kolej rzeczy.
3 października 2011 09:31 | ID: 650536
Okropne! Barbarzyńskie i nudne!
No chyba trochę przesadziłaś ;-) .Dla mnie siedzenie nad wodą,w ciszy,spokoju to nie nuda tylko okazja do rozmyslań refleksji,do "podsłuchiwania"przyrody.Poza tym tak jak pisałam,ja akurat swoje ryby wypuszczam,mój mąz niekoniecznie,ale w ogóle ryby bardzo lubię i nie wiem czy te kupione traktowane są mniej "barbarzyńsko" od tych złowionych osobiście.No to jesteśmy barbarzyńcami,oj!
Może dla asiula221 łowienie ryb jest barbarzyńskie i czuje się barbarzyńsko.JA tak się nie czuję.Uwielbiam łowić ryby,słuchać szum fal,drzew,oglądać piękną przyrodę.
Popieram dziewczyny i nie rozumiem Asi! Co barbarzyńskiego jest w złowieniu ryby i jej zabiciu a następnie zjedzeniu (lub wypuszczeniu od razu)! Myślisz, że jak kupujesz ryby w sklepie to one się rodzą duże, martwe i zamrożone - gotowe by trafić na Twój stół? Taka kolej rzeczy.
Dokładnie:)Tak jest ze wszystkim nie tylko z rybami.Kurczaka tez trzeba zabić żeby go zjeść.Taka kolej rzeczy.
3 października 2011 09:36 | ID: 650544
nie mamy tego hobby, chociaż lubię ryby
3 października 2011 11:26 | ID: 650640
Okropne! Barbarzyńskie i nudne!
No chyba trochę przesadziłaś ;-) .Dla mnie siedzenie nad wodą,w ciszy,spokoju to nie nuda tylko okazja do rozmyslań refleksji,do "podsłuchiwania"przyrody.Poza tym tak jak pisałam,ja akurat swoje ryby wypuszczam,mój mąz niekoniecznie,ale w ogóle ryby bardzo lubię i nie wiem czy te kupione traktowane są mniej "barbarzyńsko" od tych złowionych osobiście.No to jesteśmy barbarzyńcami,oj!
Może dla asiula221 łowienie ryb jest barbarzyńskie i czuje się barbarzyńsko.JA tak się nie czuję.Uwielbiam łowić ryby,słuchać szum fal,drzew,oglądać piękną przyrodę.
Popieram dziewczyny i nie rozumiem Asi! Co barbarzyńskiego jest w złowieniu ryby i jej zabiciu a następnie zjedzeniu (lub wypuszczeniu od razu)! Myślisz, że jak kupujesz ryby w sklepie to one się rodzą duże, martwe i zamrożone - gotowe by trafić na Twój stół? Taka kolej rzeczy.
myosotis24 rozbawiłaś mnie tym komentarzem, dobre.
Ja lubię łowić..fajna ucieczka od miejskiego zgiełku aby wypocząć, wyciszyć się i zrelaksować.
23 czerwca 2017 11:55 | ID: 1385718
Ja łowię. Trzeba jednak poznać trochę teorii zanim się zaczni, na przykład na temat wymiarów ochronnych, coś takiego jak tu: {wymoderowano}
Oczywiście takiej potrzebnej wiedzy jest sporo więcej. Najlepiej jakąś dobrą książkę na ten temat kupić.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.