Zrobiłam dla Ali imprezę. Przystroiłyśmy halołinowo pokój - na kominku ustawiłyśmy wydrążone dynie - lampiony, między abażurami powiesiłyśmy girlandy z nietoperzami i duchami oraz balony białe, czarne i pomarańczowe z czaszkami, między regałem i witryną zawiesiłam pajęczynę z pająkami. Ala przebrała się za Lagunę z "Monster High", Maja za kowbojkę, ja za pajęczynę. Miałyśmy też "straszne" przekąski: żelki - zęby wampira, pianki-oczy, ciastka z dynią i cukerki w kształcie nietoperzy, czaszek i dyń. I NIKT NIE PRZYSZEDŁ. Ala płakała, ja starałam się jakoś ratować sytuację. Siedziałyśmy po ciemku na dywanie i z latarką podświetlającą twarz opowiadałam dziewczynom straszne historie ( na wesoło oczywiście), jadłyśmy te wszystkie przysmaki, a potem bawiłyśmy się w chowanego. Mam żal do rodziców dzieci zaproszonych, że tak nas strasznie olali. Bo na każdym zaproszeniu napisałam mój nr telefonu - mogli chociaż zadzwonić, że nie przyjdą. Dla mnie Halloween to nie jest jakieś szczególne święto, ale raczej okazja do zabawy i sposób na oswajanie dziecka ze "strasznymi" tematami. Nie widze nic w nim złego i nie rozumiem niechęci innych ludzi wobec tego święta.