Nie zgadzam się z tym, że babcia w przedszkolu to kłopot, że na wszystko pozwala i że dziecko może się zrazić! W przedszkolu, w którym pracowałam przez kilka lat, mieliśmy i mamy, i opiekunki i babcie, jak długo dziecko tego potrzebowało (jedna babcia siedziała u nas około 3 miesiące!). Tu raczej problemem jest to, że panie nauczycielki czują się obserwowane i to im przeszkadza. My nie miałyśmy nic do ukrycia, a dzieci stopniowo i łagodnie adaptowały się do życia w przedszkolu. Mama czy babcia z książką czy robótką na drutach najpierw siedziała z nami w sali i jadalni, później za drzwiami przy szatni, później na korytarzu, aż wreszcie jechała na godzinę do sklepu (ale musiała po godzinie wrócić!). Średnio po tygodniu następowało bezstresowe - "papa, mamuś!"
Przez te lata pamiętam tylko trójkę dzieci, które płakały przez kilka dni. Nigdy nie odrywałam dziecka na siłę od rodzica, bo w moich oczach to jakaś zbrodnia. I nigdy żadne "reguły panujące w grupie" nie przesłoniły nam indywidualnych potrzeb każdego dziecka.