To bardzo mile co piszecie. Mieszkam w Koszalinie od sierpnia 2010 roku.Przeprowadzilam sie z dziecmi bo nie moglam zostac tam gdzie mieszkalam wczesniej. Nekajaca mnie rodzina bylego meza doprowadzila do sytuacji kiedy zdecydowalam sie zmienic miejsce zamieszkania. Nie znam nikogo w Koszalinie procz kilku osob :( .
Calymi dniami siedzimy z dziecmi w domu,nawet dzis taka ladna pogoda a ja nie mam ochoty by wyjsc z domu:( . Doluje sie non stop i nie ukrywam ze czesto plyna lzy. Nigdy bym nie pomyslala ze zycie moze sprawic tyle bolu i zmartwien! Kiedys mialam dom,meza rodzine.Teraz jestem zupelnie sama.Mam dzieci i to one sa moja nadzieja na lepsze jutro.Syn ma prawie 6 lat a corka 3 .Gdyby nie one... :( . Rodzina daleko z reszta na ch pomoc tez nie moge liczyc , a wiec sama musze uporac sie z problemami zycia codziennego . Kiedys bylam wesola dziewczyna,zawsze w centrum uwagi , a teraz ? . Teraz nawet sie nie smieje bo nie mam ku temu powodow. Czesto zadaje sobie pytanie dlaczego ja?...dlaczego trafilo akurat na mnie...No ale widocznie tak juz musi byc.Jedni maja lepiej inni gorzej :( .Ciekawi mnie ile jeszcze tak wytrzymam,moze ktoras z Was Kochane...byla w takiej sytuacji? . Macie dla mnie jakas rade? . Nie daje juz rady:( .Przerosla mnie ta cala sytuacja. A tak naprawde znalazlam sie tutaj bo szukalam strony aby zamiescic ogloszenie o pomoc. Przez przypadek natknelam sie na to forum. Wstydze sie swojej sytuacji,ale nie mialam wyjscia.Prosze nie osadzajcie mnie zle:( .