Kupiłam sobie dziś na II śniadanie do pracy sałateczkę ze śledziem marynowanym i papryką. Drugi kęs, patrzę... płetwę mam na widelcu. Od razu apetyt straciłam.
Miesiąc temu w "warzywach na patelnię" znalazłam spleśniały kawał czerwonej papryki. I jak tu ufać producentom żywności?