Pierwsze 12 godzin lezałam, potem musiałam wstac na zdjęcie cewnika i umycie się- słabo mi było, połozna pomagała.
Dwa dni chodziłam zgieta w pół do ubikacji, ale tylko, gdy chciało mi sie sikac, tylko wtedy ból sie nasilał, a 3-4 dni pobytu w szpitalu dostawałam środki przeciwbólowe, więc nie bolało, w ogóle, tylko przed siku, ale tylko przy rozprostostowywaniu sie, gdy wiec szłam zgięta- nie bolało. Spałam normalnie, ale tylko na jednym boku, bo gdy leżałam na drugim- drut ze szwu wbijał mi sie w skórę, denerwowało to, ale raczej nie bolało.
Po wyjściu ze szpitala czułam ciagniecie na szwie, szłam więc kilka razy wolniej niz wcześniej, i słabsza byłam, ale nie bolało.
Przez pół roku czułam ciagniecie blizny, gdy cos cięzszego chciałam podnieśc. Ale bez bólu, po prostu te ciagniecie powodowało dyskomfort. Przez rok bałam sie cokolwiek dźwidac, bardziej z paniki.
Przed porodem chciałam naturalnie, nie mogłam.
Drugi poród wybrałabym od razu cesarke, bo choc nie mam porównania, to wiem, ze całe niebezpieczeństwo powikłań kumuluje sie tylko na mnie, dziecku nic nie grozi. A ból jest, i przy naturalnym, i przy cesarce, z ta róznica- wiem o znajomych, które np. pierwszy oród miały naturalny, a drugi zaczeły naturalnie, a kończyły cesarka- że po cesarce wiesz, kiedy będzie bolec, bo wiesz, kiedy sie zginasz, kiedy cos podnosisz, a po naturalnym i boli w czasie porodu, bez ostrzeżenia, bo skurcze, i boli potem, bo porozcinane krocze, albo popekana rozgwiazda, że siadac nie mozna z bólu przez dwa tygodnie.
Nie miej obaw, jesli lekarze skierowali na cesarkę- ciesz sie, bo na NFZ nie każdy ma to szczeście, że dziecku mozna komfort zapewnic ;)