5
pinquin
Zarejestrowany: 11-12-2009 21:25 .
Posty: 896
2010-01-18 21:01:40
Trzeba dużo delikatności i wczucia się w sytuację dziecka, by zrozumieć jak bardzo świat naszego starszaka zmienia się kiedy pojawia się ONO. Ono jest małe, sine i beczy, a i tak wszyscy się nim zachwycają. Ono jest powodem tego, że nie można dłużej grać na bębenku, nie można skakać po kanapie, gdyż Ono się tam wyleguje, nie można wchodzić do sypialni rodziców, bo wszyscy syczą " sssss... Ono tam śpi"... Ono jest przyczyną wszystkiego złego.
A przecież nasz starszak tak pięknie potrafi rysować, tylko nikt sie nie zachwyca. Właśnie narysował piękny obrazek za fotelem na ścianie...
Mam dwójkę dzieci. Córeczka ma 2,5 roku, synek niedługo skończy 4 miesiące. Już przed urodzeniem Stasia postanowiliśmy - wbrew instynktowi otaczania opieka najmłodszego członka naszego stada, trzeba będzie więcej uwagi skupić na starszym. Kiedy tylko młodsze nie wymaga osobistej atencji, uwagę skupiamy na starszym dziecku.
Dużo też z nią rozmawiałam, oglądałyśmy zdjęcia, na których ona jest maleńka. Tłumaczyłam jak się uczyła różnych rzeczy, jak wyglądał nasz dzień. Opowiadałam, że nie umiała chodzić i mówić. Że tuliłam ją do siebie i pokazywałam jej wszystko. I, że nawet jak Ono pojawi się na świecie, to dalej ją będe tulić i pokazywać świat.
A teraz staram sie dotrzymać słowa. I jest naprawdę dobrze. Nie ma zazdrości. Mówię to uczciwie. Jest opiekuńcza i kochana w stosunku do braciszka. Jasne, że czasami próbuje zagarnąć trochę jego porcji uwagi dla siebie. Kiedy karmię małego, to ona musi siusiu. Kiedy usypiam braciszka, Maja musi ze mną rysować. Ale wiem, że to jej sposób na to, by powiedzieć że tak bardzo mnie kocha.
PS. Mimo, że wiedziałam, że moja córka "wydorośleje" w moich oczach, w zderzeniu z maleństwem, to i tak łapię się na tym, że czasami zbyt wile od niej wymagam. A potem widzę. To przecież nadal moje maleństwo. To większe.