U mojej kuzynki w pierwszej ciąży zaczęły pojaiwać się jakieś niepokojace wyniki TSH. Ginekolog skierował ją na konsultacje do endokrynologa, a tamten polecił zrobić dalsze i szersze badania. Ogólnie rzecz biorąc, okazało się, że kuzynka ma niedoczynność w lekkiej formie i początko lekarz kazał brać tylko tabletki z hormonami i niczym się nie przejmować. Niestety, w dalszych badaniach wyszły przeciwciała. Wychodzi na to, że kuzynka miała Hashimoto już wcześniej, zanim zaszła w ciążę, ale w jakiejś uśpionej formie, bo nie miała żadnych objawów, TSH było w niormie, jak kiedyś robiła badania, no i przede wszystkim bez dłuższych starań udało jej się zajść w ciąże. Niemniej jednak, lekarz twierdzi, że z kolejną ciążą może już nie pójść tak gładko, bo rzeczywiście jak ma się Hashimoto i towarzyszącą mu niedoczynność, to często pojawiają się problemy z zajściem w ciążę :(