On- mój J. J. i Ja- A.A....czyli nasza codziennośćKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 294, liczba wizyt: 524940 |
Nadesłane przez: anetaab dnia 19-02-2012 09:58
Radość dziś wielka bo z dziecięciem zdecydowanie lepiej.
Jesteśmy na dobrej drodze do wypędzenia tego paskudnego wiruszyska.
Humor odrazu lepszy jak się Kubuśkowi poprawiło!
Zarządzam spacer z tej okazji, tylko pogoda troszkę płata figle.
O ile nam to może nie przeszkadza, to gorzej z tatą,
bo będzie dziś wracał z 2 końca Polski.
Nadesłane przez: anetaab dnia 18-02-2012 20:36
Od ponad tygodnia nic nie napisałam, bo i prawie mnie tu nie było.
Od poniedziałku mamy w domu szpital na peryfrjach- wirus grypy żołądkowej szaleje.
Tata zaczął, potem Kubuś, nie ominęło też mnie i mamci.
Tyle, że to Kubuś już najdłużej walczy.
Biedny Synuś.
Pozytyw tylko taki, że nie widać po nim, że choruje,
bo humor mu dopisuje , a i rozrabia jak zwykle.
Problem jednak w tym, że wypluwa połowę leków,
a pić też powinien więcej, zamartwiam się więc żeby się nie odwodnił.
Zdecydowanie nie umiem sobie radzić kiedy moje dziecko cierpi,
a ja nie mogę mu pomóc.
Nadesłane przez: anetaab dnia 10-02-2012 20:55
Od kiedy moja Madzia wróćiła do racy to mamy niemalże tylko telefoniczny kontakt,
nawet jeśli czas był to chorowałyśmyalbo my albo nasze chłopaki.
Dziś w końcu się spotkałyśmy ,buzie nam się jak zwykle nie zamykały,
zwłaszcza, że trzeba było troszkę nadrobić.
Kubuś z Piotrusiem bawili się super,
chociaż początkowo zastanawaiłyśmy się czy o sobie nie pozapominali. :)
Cudownie znów było wypić razem kawkę i pogadać ot tak, o wszystkim i o niczym.
Stęskniłam się już zatymi naszyi spotkaniami.
Kilka miesięcy widywałyśmy się prawie codziennie, gadałyśmy godzinami,
ale te dobre czasy się skończyły...a szkoda !