O tym i owymKategorie: Zainteresowania Liczba wpisów: 134, liczba wizyt: 558904 |
Nadesłane przez: Ulinka dnia 05-09-2010 22:46
Nadesłane przez: Ulinka dnia 02-09-2010 22:17
Nikt nie może zarzucić ministerialnym urzędnikom, że nic nie robią. Co chwilę zaskakują jakimiś nowymi pomysłami. Teraz na tapetę wzięli uczniów ze specyficznymi potrzebami edukacyjnymi, czyli tych którzy nie mogą podołać wymaganiom powszechnie obowiązującego programu edukacyjnego. Mają oni, bowiem znacznie większe trudności w uczeniu się niż ich rówieśnicy.
Do tej pory uczniowie ci byli kierowani do poradni psychologiczno-pedagogicznych, która dokonywała diagnozy, wspomagała nauczyciela udzielając mu wskazówek do pracy z takim uczniem, a także w razie potrzeby udzielała fachowej pomocy uczniowi i jego rodzicom.
Teraz MEN chce, by to nauczyciele diagnozowali problemy u uczniów i udzielali im fachowej pomocy psychologicznej. Mają powstać szkolne zespoły ds. specjalnych potrzeb edukacyjnych uczniów, w skład których wejdą: wychowawcy i nauczyciele, ale też psycholog, logopeda, terapeuta, rehabilitant. Zespół ma się konsultować z lekarzami, poradniami psychologiczno-pedagogicznymi i nieustannie obserwować dziecko: nie tylko, jak pisze i czyta, ale też, jak się porusza, jak wyraża emocje, jak mówi.
Każdy uczeń, u którego szkoła zdiagnozuje problemy, ma mieć Indywidualną Kartę Potrzeb i Świadczeń. Dla każdego ucznia zespół ma opracować indywidualny program edukacyjny. I przynajmniej raz przedstawić rodzicom efekty pracy.
MEN rozszerza też grono uczniów o specyficznych potrzebach edukacyjnych. To już nie tylko dyslektycy, adehadowcy, niepełnosprawni, chorzy, niedostosowani społecznie, ale też dzieci wybitnie uzdolnione, a także odmienne kulturowo.
Nasuwają się pytania: po pierwsze skąd szkoły mają wziąć tych psychologów, terapeutów, logopedów czy rehabilitantów, skoro w niektórych nawet nie ma pedagoga, brakuje pieniędzy na zajęcia wyrównawcze, korekcyjno – kompensacyjne, brakuje wykwalifikowanych terapeutów.
Po drugie czy nauczyciele są w stanie podołać nałożonym na nich dodatkowym obowiązkom? Muszą zdobyć nowe kompetencje, nawet jeśli ukończą jakieś kursy, po krótkim przeszkoleniu na pewno nie staną się psychologami.
Po trzecie i to najważniejsze: gdzie czas na uczenie?
Tworzenie sztucznych tworów w postaci zespołów i nie wnoszących wiele szkoleń z urzędu, i to głównie za własne pieniądze, nic nie da, spowoduje tylko stres i frustracje w szkołach.
Były już różne takie pomysły, które się nie sprawdziły. Ten pewnie będzie kolejny. Nikt jednak nie może zarzucić urzędnikom, że nic nie robią.
Nadesłane przez: Ulinka dnia 31-08-2010 23:56
Pani minister Hall jest jednym z gorliwszych ministrów w Rządzie Ludowym, a tempo, w jakim modernizuje polskie szkolnictwo, niejednego ucznia czy nauczyciela wprawia w konsternację, napisał internauta (salon24).
Miałam się o tym przekonać podczas dzisiejszego posiedzenia rady pedagogicznej. Oto tylko niektóre pomysły pani minister:
1. Rok szkolny trwać będzie do ostatniego piątku czerwca, co formalnie przedłuży rok szkolny o około tydzień.
2. Dyrektorzy szkół będą mieli do dyspozycji kilku dodatkowych wolnych dni, które będą mogli poustawiać, jak im się zamarzy; w podstawówkach i zawodówkach będzie to do 6 dni, w gimnazjach do 8, zaś w liceach i technikach do 10.
(Nie rozumiem: najpierw rok szkolny wydłuża, po czym oddaje dyrektorom do dyspozycji te dni, wprowadzając tym samym niesamowite zamieszanie).
3. Dni, w których w szkołach ponadgimnazjalnych odbywa się część pisemna egzaminu maturalnego z przedmiotów obowiązkowych są w tych szkołach dniami wolnymi od zajęć dydaktyczno-wychowawczych.".
4. Wprowadza drugą dodatkową godzinę pracy dla nauczycieli. Te dwie godziny dodatkowej pracy z dziećmi nie wlicza są do pensum (wynosi ono 18 godzin tzw. tablicowych, czyli lekcji).
5. W szkołach ponadgimnazjalnych rada pedagogiczna będzie mogła podjąć decyzję o promowaniu konkretnego ucznia do klasy programowo wyższej pomimo niezdania przez tego ucznia egzaminu poprawkowego z jednego obowiązkowego przedmiotu.
6. W nowym roku szkolnym mamy zajmować się przede wszystkim uczniami zdolnymi oraz tymi, którzy sprawiają trudności. Jednym i drugim trzeba poświęcić maksimum czasu i środków, pisać dla nich indywidualne programy i sprawozdania (znów więcej papierkowej pracy).
Według minister najbliższy rok szkolny będzie rokiem spokojnej kontynuacji wprowadzonej reformy edukacji.