Gdy pojechaliśmy pierwszy raz na basen, córka miała niecałe 3 lata. Pływać oczywiście nie umiała (w sumie do tej pory jeszcze nie umie), ale sama możliwość pluskania się w ciepłej wodzie powodowała, że dziecko nie mogło się doczekać kolejnego wyjazdu.
Z początku braliśmy ze sobą specjalne pieluchy (majtki) do pływania, które bez problemu można kupić w każdym supermarkecie, bo nie chcieliśmy przerywać zabawy w momencie gdy zachciało się córce do łazienki. Później już nie były potrzebne, bo Mai ani w głowie było „siusiu”.
Na takie majteczki obowiązkowo był zakładany strój do pływania … w końcu trzeba być profesjonalistą, a na głowę czepek, który miał w sumie bardziej zabezpieczać innych pływających przed długimi włosami Mai, oraz nieodzowne okularki do pływania. Tak, tak, nawet taki mały pływak powinien mieć wszystkie niezbędne gadżety, żeby poczuł się jak pełnoprawny użytkownik basenu!
Taki wyjazd zawsze był rodzinny, bo oprócz nas jechali też inni członkowie rodziny Przynajmniej ci, którzy również lubili moczyć się w wodzie, czyli któryś z dziadków, babcia, wujek a nawet ciocia. Łatwiej wtedy zająć się małym dzieckiem i
jednocześnie samemu móc popływać.
Dziecko miało ogrom frajdy z takich wyjazdów. Gdy następnym razem padało hasło, że pojedziemy na basen, Maja wręcz nie mogła się doczekać. Co chwilę pytała -kiedy jedziemy. Najlepiej było oznajmiać taką radosną wiadomość krótko przed wyjazdem, bo w razie nagłej zmiany planu (wiadomo, w życiu są różne niespodzianki) nie było wielkiego płaczu.
O czym trzeba pamiętać, jadąc z małym dzieckiem na basen?
Na pewno o tym, że nie powinno spędzać w nim całego czasu przewidzianego do przebywania w wodzie dla dorosłych. Woda jest ciepła, ale nie na tyle, żeby maluchowi po około pół godzinie nie zaczęło być zimno. Zresztą, dziecko nie potrafi pływać, więc nie rozgrzeje swojego organizmu tak jak dorosły.
Poza tym, trzeba założyć, że przygotowania do wyjścia będą trwały dwa, a może nawet trzy razy dłużej, niż gdy jesteśmy sami. Zwłaszcza tyczy się to dziewczynek, które mają sporo na głowie do suszenia. Niech Was nie zmyli fakt, że córka ma czepek do pływania - włosy i tak będą całe mokre.
Po wyjściu z basenu trzeba w miarę szybko ubrać małego zziębniętego pływaka, który będąc w basenie na pewno twierdził, że nie jest mu zimno, choć po ustach (dodam, że już w kolorze niedojrzałej śliwki) widać ewidentnie, że jest inaczej. Potem suszenie włosów, które przy żywym dziecku i różnej jakości sprzęcie do suszenia trwa sporo czasu. Radzę wziąć własną suszarkę, jeśli istniej taka możliwość.
O sobie myślimy na samym końcu. Dziecko zawsze powinno być przygotowane do wyjścia pierwsze, żeby mogło ochłonąć i trochę się zagrzać.
Gdy już uda nam się opanować małego miłośnika wody oraz samemu ubrać i wysuszyć włosy można wychodzić.
Przed wyjściem z budynku obowiązkowo zakładamy dziecku czapkę, szalik oraz rękawiczki … nawet jeśli nasz środek transportu stoi zaraz niedaleko budynku. Zimą powietrze bywa zdradliwe i łatwo o przeziębienie. W końcu jazda na basen ma być frajdą, a nie kojarzyć się dziecku z kolejną chorobą i wizytą u lekarza.
Po basenie można jeszcze jechać coś zjeść na miasto (wiadomo, pływanie wzmaga apetyt) … ot, żeby frajda była większa, a dziecko poczuło, że rodzicom naprawdę zależy na dobrej zabawie malucha.
Tak więc, drodzy Rodzice nie rezygnujcie z wizyt na basenie zimą! To naprawdę super alternatywa dla nudnego siedzenia w domu. Zachowując wszelkie środku ostrożności można wspaniale się bawić i pozostać zdrowym, a dziecko będzie miało o czym opowiadać kolegom w przedszkolu, czy szkole.
Zatem na basen marsz!
Naskrobała Anna S.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Patrycja Sobolewska 2016.01.12 21:28
bardzo dobry pomysl :)
Justyna mama Łukasza 2011.11.09 09:41
Łukasz uwielbia basen, pierwszy raz był jak mial 10m-cy. Tera zaczyna już pływać po swojemy 2 h to dla niego za mało.
witaminkaa 2011.11.09 08:55
Dobry pomysł na miłe spędzenie czasu póki mąż jest w domu:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.