Opublikowany przez: Maciej Węgorkiewicz 2009-03-29 17:00:06
W poprzednich dwóch częściach pokazałem hipotetyczny, ale osadzony w realiach przykład Asi i Basi. W tej części podsumuję ten przykład, demaskując kilka istotnych mitów w które ogół ludzi wierzy i podkreślając kilka istotnych prawd które mają znaczenie w temacie finansów osobistych.
MIT 1: „Racjonalne gospodarowanie finansami” to rodzaj zaciskania pasa nakierowany na to aby mieć więcej pieniędzy.
Mit ten błędnie stawia gospodarność jako przeciwność filozofii „carpe diem”. Celem zarządzania finansami nie jest posiadanie większej ilości pieniędzy tylko wyższa jakość życia. To że Basia świadomie zarządza finansami nie oznacza że godzi się na życie skromniejsze niż czerpiąca z życia Asia. Jest dokładnie odwrotnie. Basia na koniec opisanego okresu ma majątek i zdolność kredytową wyższą od Asi o dziesiątki tysięcy złotych, dlatego może sobie pozwolić i na lepsze mieszkanie i na lepszy samochód i na szukanie lepszej pracy. Basia po prostu chciała osiagnąć wyższy poziom życia nie pracując więcej niż Asia i jej się to udało.
Gospodarność to takie zarządzanie majątkiem aby zwiększyć środki potrzebne do podniesienia jakości życia. Zarządzanie zorientowane na zwiększenie środków które potrzebne do tego nie są – lub które na tę jakość wydane nie zostaną, to nie gospodarność ale skąpstwo, które jest zupełnie innym pojęciem.
MIT 2: „Aby inwestować, trzeba mieć najpierw kasę”
Asia i Basia nie miały żadnej wielkiej kasy. One i ich narzeczeni zarabiali w granicach średniej krajowej. Tylko przez proste decyzje Basia jest bogatsza o 120 tysięcy od Asi – i to już po roku (rozwijając przykład na wiele lat moglibyśmy dojść do kwot które wyglądają wręcz niewiarygodnie). Decyzje inwestycyjne podejmujesz każdego dnia, nawet jak nie masz kasy.
Nie mając żadnych środków możesz zadłużyć się i zakupić mieszkanie. To decyzja inwestycyjna. Jeśli tego nie robisz, to też jest decyzja inwestycyjna. Jeśli nie masz żadnych środków i postanawiasz nic z tym nie robić, to też podjąłeś decyzję która zasadniczo wpłynie na Twoją sytuację. Każdy z nas jest inwestorem.
MIT 3: „Każdy dług jest zły, najlepiej żyć bez długów”
MIT 4: „Dług to rzecz dobra, bo korzystasz z pieniędzy innych ludzi, kupowanie mieszkania za gotówkę to głupota, pieniądze powinny pracować a inwestuje się na kredyt”
Przykład Asi i Basi obala oba mity.
Basia podjęła świetną decyzję o nie płaceniu za AGD gotówką tylko wzięciu „rat 0%”. Jasne jest to że te raty tak naprawdę nie są bezpłatne ale wliczonę w cenę AGD. Optymalne byłoby poszukanie ofert AGD w sklepach które nie muszą finansować rat 0% i dlatego mogą mieć niższe ceny. Jeśli jednak Basia ich nie znalazła, kredyt 0% to dobre wyjście. Na odsetki od niego składają się wszyscy klienci sklepu, również Ci gotówkowi. Basia nie musi płacić od razu więc pieniądze które wydałaby na AGD mogą procentować na lokacie. Ale zysk jest jeszcze większy – gotówka pozwala Basi kupić samochód bez kredytu, który to kredyt jest drogi. Korzyść więc jest równa kosztowi kredytu samochodowego – dużo więcej niż odsetki z lokaty.
Zatem są długi dobre (AGD 0%) i złe (kredyt na Toyotę). Basia obala oba mity.
Asia wierzyła w mit 4, bo wierzył w niego jej doradca finansowy. Jak na tym wyszła chyba nie trzeba ponownie opisywać.
PRAWDA 1: „Warto myśleć niezależnie”
Oczywiste? Nie dla wszystkich.
Asia wydzierżawiła proces myślenia swojemu doradcy finansowemu. A w przypadku samochodu dała się ponieść emocjom. Emocje to wróg Twoich finansów.
Basia myślała. Przed zakupem samochodu rozważyła kwestie ubezpieczenia, serwisu, paliwa. Przy sprawie mieszkania nie stwierdziła że doradca może myśleć za nią, ani że Rysiek jest mądrzejszy jako weteran klubu Cashflow.
Myślenie nie oznacza odrzucania autorytetów i opinii. Basia nie powiedziała Ryśkowi „Rysiu gadaj co chcesz ja wiem swoje, weź swoje kolorowe książeczki o Bogatym Ojcu bo i tak ich nie przeczytam”. Nie. Basia wysłuchała doradcy, książeczki przeczytała i wszystko PRZEMYŚLAŁA.
Jeśli chcesz dobrze zarządzać finansami staraj się polegać na racjonalnym, podkreślam – racjonalnym (nie emocjonalnym) – myśleniu i trenuj je w sobie. Korzystaj z pomocy źródeł i bardziej doświadczonych osób ale weryfikuj tę pomoc przez sito własnej racjonalności i wiarygodności doradców.
W świecie finansów i inwestycji jest cała masa wrogów myślenia. Odnosząc się do rzeczywistości giełdowej, przykładami są np. miłośnicy trendów, czyli zwolennicy ślepej wiary w hasło „trend is your friend”. Według tego podejścia wystarczy bezmyślnie kupować wszystko co rośnie i sprzedawać to co spada. Nie musimy nawet wiedzieć co to jest i rozumieć dlaczego spada czy rośnie. Czyli nie musimy myśleć.
Inną grupą są „wierzący w spiski”. Według tej grupy rynkiem rządzą „grube ryby” które stoją za wydawaniem trefnych rekomendacji. Jak chcesz kupować akcje, to finanse firmy którą kupujesz są nieważne, bo są zafałszowane przez księgowych (do prawdy mają dostęp nieliczne „grube ryby”). A rekomendacje analityków są tylko po to aby wprowadzić szarego Kowalskiego w błąd i wykorzystać jego naiwność. Wystarczy sprawdzić komentarze w internecie po publikacji rekomendacji – większość komentujących rozpisuje się na temat jakie kłamstwa analitycy chcą nam wcisnąć i dlaczego najlepiej robić odwrotnie niż oni polecają.
W rzeczywistości, wietrzenie spisku w każdej rekomendacji jest tak samo głupie jak bezkrytyczna wiara w końcowy akapit z ceną docelową w każdej z nich. Każda z tych postaw namawia Cię do przyjęcia postawy człowieka bezmyślnego.
Basia myślała niezależnie. W czasie kiedy odmówiła przepłacania za mieszkanie, wszyscy krzyczeli że nieruchomości tylko drożeją. Poza myśleniem racjonalnym, warto myśleć pod prąd. Jeśli jesteś w tłumie uważającym że na rynku rządzą grube ryby i fałszywe rekomendacje i myślisz że to jest myślenie pod prąd, mylisz się. Skoro bardzo dużo osób tak myśli, to znaczy że to jest właśnie pogląd „z prądem”.
Strzeż się bezmyślności, ufaj swojej racjonalności. Bądź niezależny.
PRAWDA 2: „Cena jest kluczowym pojęciem przy podejmowaniu decyzji finansowej”
Prawda ta jest obaleniem jednego z mitów mówiącego że istnieją inwestycje które są korzystne niezależnie od ceny jaką się za nie płaci. Mit ten jest niezwykle powszechny a ludzie często nie zdają sobie sprawy że w niego wierzą. Wiara ta bardzo często ujawnia się w pytaniach które słyszę: „Czy opłaca się teraz kupić akcje?” „Czy opłaca się teraz kupić mieszkanie?” „Czy opłaca się kupić X?” „Czy opłaca się sprzedać Y?”. Ludzie zadający takie pytania oczekują prostej odpowiedzi – tak lub nie. Tymczasem zarówno jedna jak i druga odpowiedź jest najczęściej bez sensu.
Na pytanie „Czy warto teraz kupić mieszkanie?” prawidłowa odpowiedź brzmi „Zależy za ile”.
Cena jest absolutnie centralnym i jednym z najważniejszych parametrów każdej inwestycji. Istnieją inwestycje które nie warte są zakupu niezależnie od ceny, są to inwestycje których wartość fundamentalna jest mniejsza od zera. Nie istnieją natomiast inwestycje które warto kupować za każdą cenę.
Przykładem inwestycji o wartości mniejszej od zera jest np. kontener ze śmieciami, których nie można w żaden sposób wykorzystać. Dlatego chcąc pozbyć się śmieci, jeśli oddaje się je do utylizacji to nie tylko nikt za nie nie płaci ale trzeba biorącemu jeszcze dopłacać za ich wzięcie. Kontener śmieci jest inwestycją nie wartą żadnej ceny. Bardziej realnymi przykładami takich inwestycji są firmy których dług wynosi więcej niż suma majątku i możliwości zarobienia na spłatę długu.
Inwestycje warte każdej ceny nie istnieją, niemniej jednak wiara w ich istnienie jest widoczna, najbardziej podczas formowania się tzw. „baniek spekulacyjnych”. W takim czasie inwestorzy tworzą wyjaśnienia mające dowodzić, że pewne inwestycje są opłacalne niezależnie od zapłaconej ceny. Bardzo popularny jest pogląd że bezpieczną inwestycją jest ziemia, jako że ziemi jest stała ilość i nie można wyprodukować jej więcej. Dlatego – wg wyznawców tej błędnej teorii – każda cena za ziemię jest dobra, bo ziemia nie może tanieć. Na przykładzie Asi widać jak błędne było założenie że za mieszkanie opłaca dać się każdą cenę, bo dzięki temu nie musimy „tracić” pieniędzy na wynajem.
Podsumowując: przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej należy ZAWSZE zwracać uwagę na cenę. Każda inwestycja może być inwestycją złą – wystarczy że cena jest za wysoka.
PRAWDA 3: „Jedną z najbardziej efektywnych decyzji inwestycyjnych bywa nie robienie niczego”
Jakkolwiek nie zaskakująco brzmiałaby ta zasada, jej prawdziwości doświadczam ciągle. Jedną z najlepszych decyzji jaką podjęła Basia była decyzja o nie kupowaniu mieszkania. Faktyczny zysk jaki odniosła Basia równy jest spadkowi ceny mieszkania od momentu w którym zadecydowała aby „nic nie robić” do momentu w którym zadecyduje o zakupie.
Jest tylko jeden jedyny czynnik który decyduje o tym czy inwestycja jest trafiona czy nie. Jest to relacja ceny do wartości tego co kupujemy. Wartość to to co otrzymujemy podczas zakupu, cena jest tym co poświęcamy. Rynek przez długi czas może się zachowywać tak, że ceny aktywów mogą być wyższe od ich wartości. Mądry inwestor nic wtedy nie robi, odmawia zakupu i przepłacania – i może bardzo na tym skorzystać.
Jako inwestor giełdowy analizuję i przyglądam się wielu pomysłom inwestycyjnym, jednak w rezultacie to przyglądanie się w ogromnej większości kończy się odrzuceniem pomysłu. Wydaje mi się że głównym zajęciem skutecznego inwestora jest mówienie „nie” i rezygnowanie z zakupu. Powodem jest najczęściej świadomość że nie do końca rozumie się inwestycję, że inwestycja jest za droga albo że ryzyka są zbyt wielkie.
W drugiej części pisałem że Basia zyskała więcej niż wartość którą możemy wyrazić przez 120 tys. zł różnicy w bilansie obu koleżanek. Dodatkową wartością którą zyskała Basia jest wartość swobody w podejmowaniu dalszych kroków biorąca się z istniejącej rezerwy finansowej.
Asia tracąc pracę ma „nóż na gardle” i musi sprzedawać samochód nawet wtedy gdy nie uzyska za niego satysfakcjonującej ceny. Basia, dopóki ma finansową rezerwę, nie musi nic.
Wyobraźmy sobie bardziej powszechną sytuację: dwaj koledzy, Arek i Darek mają identyczną pracę i kredyt na mieszkanie. Dostają propozycję nowej pracy z dwukrotnie większą pensją, ale wiedzą że istnieje ryzyko że jak nowa praca „nie wypali”, nie będą mogli wrócić do starej. Arek nie ma oszczędności i pracę mieć musi, aby spłacać kredyt. Darek odłożył rezerwę na 6 miesięcy kosztów utrzymania i spłaty kredytu. W ten sposób Darek może podjąć nowe wyzwanie (jeśli jest w stanie znaleźć pracę w 6 miesięcy w przypadku braku powodzenia w nowej pracy), dla Arka jest to zbyt ryzykowne.
To tyle w ramach wstępu w tematykę zarządzania finansami osobistymi. Moim celem było pokazanie że temat ten ma wymiar bardzo praktyczny i istotny. Jeśli mi się udało i zachęciłem do zainteresowania tematem, zapraszam do dyskusji.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Mama Kama 2009.03.30 14:00
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Postaram się niektóre rady wprowdzić w życie!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.