Opublikowany przez: ULA 2012-03-22 14:21:02
Masz 23 lat, dwuletniego synka, zajmujesz się domem i jesteś obecnie na 4 roku studiów, jak udało Ci się połączyć te wszystkie obowiązki?
-Szczerze? Na to pytanie sama nie do końca potrafię sobie odpowiedzieć. Na pewno mam dużą pomoc mojej rodziny głównie mojej mamy, ale pomaga też dziadek ( mój tata), ciocie mojego synka ( moje kuzynki i koleżanki), no i jest też oczywiście tata mojego synka- mój narzeczony… Początkowo jakoś nie bardzo potrafił mi pomóc, ale teraz widzi, że tej pomocy z jego strony bardzo mi brakowało i widzę, że zaczął się starać.
Czy byłaś gotowa na zostanie mamą?
-Zanim zaszłam w ciążę myślałam, że tak… Niestety okazało się, że nie do końca… Czasami mam takie chwile, że brakuje mi już na to wszystko sił, ale wtedy przychodzi mały Tomuś i mówi: „ Ma-mu-sia, oć bawi”- co w wolnym tłumaczeniu oznacza „ Mamusia, choć się pobawić”… I cały ból i złość odchodzi.
Miałaś 21 lat, kiedy urodziłaś synka, wiedziałaś jak zająć się niemowlaczkiem?
- Na początku nie miałam o tym zielonego pojęcia… Będąc w ciąży wiedziałam, że nic tak naprawdę nie wiem o takim maluchu… Bałam się, ale wiedząc, że stres wcale mi nie pomoże, a może wręcz zaszkodzić maleństwu. Postanowiłam o tym nie myśleć i spokojnie odkrywać różne ciekawostki na temat wychowywania i pielęgnowania dziecka, czytając różne książki.
Czy ta wiedza Ci pomogła?
- W jakimś sensie na pewno, może dała mi trochę więcej pewności siebie. Ale tak naprawdę to wszystko przyszło samo… Tuż po narodzinach. Nie mając pojęcia o karmieniu piersią, doskonale poradziłam sobie z pierwszym przystawieniem maluszka, kiedy przyniesiono mi go po kilku godzinach ( miałam cesarkę i znieczulenie ogólne). Wszystkie inne sprawy jak kąpiel, pielęgnacja pępuszka, który jeszcze nie odpadł, karmienie, przewijanie, czyli sprawy, które najbardziej martwią młode mamy od początku mi wychodziły… Byłam na tyle samodzielna, że właściwie nie dawałam małego nikomu dotknąć. Moja mama była w szoku, że tak dobrze sobie radzę. Ja sama do tej pory nie potrafię wyjść z podziwu, jak silny jest instynkt macierzyński i jak zmienia młodą dziewczynę w dobrą matkę.
A jak rozwiązałaś sprawę studiów? Przerwałaś je na czas opieki nad maluszkiem?
- Zabezpieczyłam się w ten sposób, że poprosiłam o przyznanie mi urlopu dziekańskiego, ale z prawem składania egzaminów. Koniec końców, zdałam wszystkie egzaminy i zaliczyłam w ów czas 3 rok studiów ( bardzo trudny). Nawet trochę żałowałam, że wzięłam tą dziekankę, bo właściwie nie była mi ona potrzebna.
Miałaś na głowie dom i dziecko i trudny rok studiów do zaliczenia, jak to zrobiłaś?
- Nie wiem, do tej pory nie wiem skąd było we mnie wtedy tyle siły. Teraz jest zdecydowanie trudniej. Pierwszy egzamin po narodzinach małego pisałam już, gdy miał niespełna 3 miesiące. Z tym, że wtedy mały był bardzo grzeczny, kolki męczyły go bardzo rzadko, ogólnie to więcej spał niż dokazywał, więc miałam więcej czasu w ciągu dnia na naukę. Choć wtedy nie przesypałam całych nocy, bo malutki często się budził, właściwie nie wiem jak ja to wytrzymywałam, ale nie czułam się zmęczona.
Czy teraz to się zmieniło?
-Tak, zdecydowanie, Tomuś jest baaardzo żywym dzieckiem, trzeba go non stop pilnować, chce też jak najwięcej czasu spędzać ze mną, bo kiedy wyjeżdżam na uczelnie to nie ma mnie prawie 4 dni w domu. Dlatego też teraz sporo pomaga mi mama, zaprowadzam go do niej bym mogła się uczyć. Kiedy jest ładna pogoda, to z kolej mały szaleje z tatą albo dziadkami na dworze, wtedy mam czas dla siebie tzn. na naukę i zajmowanie się domem, bo kiedy mały jest w domu, to nie wiele mogę przy nim zrobić?
A gdzie w tym wszystkim czas dla siebie?
- Oj bardzo go mało. Czasami nie mam nawet chwilki by posiedzieć dłużej w wannie… trzeba zrobić szybki prysznic i wracać np. do nauki. No, ale cóż coś za coś. Studia wybrałam sobie trudne i jeśli już dotarłam na 4 rok to nie mogę ich odpuścić. Czasami moją chwilą dla siebie jest 20 min z kawką przed jakimś serialem, żeby się na chwilę zupełnie wyłączyć.
Co studiujesz?
-Prawo, na Uniwersytecie Jagiellońskim. Niestacjonarnie tzn. mam zjazdy, co dwa tygodnie w piątki soboty i niedziele, ale studenci niestacjonarni, mają u nas prawo uczęszczania na zajęcia z studentami stacjonarnymi, czyli w ciągu tygodnia, staram się z tego korzystać na tyle ile mogę, czyli zazwyczaj korzystam z wieczornych zajęć, tak bym miała, z kim zostawić małego.
A jak Twój synek znosi rozstanie z Tobą?
- Jest przyzwyczajony od małego, tak jak mówiłam już, kiedy miał 3 miesiące zaczęłam pierwszą sesje po jego urodzeniu, niedługo potem zaczęły się zjazdy, zostawał wtedy z dziadkami i swoim tatą. Kiedy jestem na uczelni dzwonie do niego, rozmawiamy sobie chwilkę, cieszy się? Wieczorem zawsze na mnie czeka, czasami nawet do 22 albo 23, bo wracam późno. Ale nie płacze za mną po prostu czeka.
Widzę, że całkiem nieźle sobie radzisz. Co poradziłabyś innym mamą, które mają tyle lat, co Ty i spodziewają się dziecka?
-Żeby się nigdy nie poddawały. Czasami będzie ciężej…, Ale wszystko się da dla takiego maluszka przezwyciężyć. Nie wstydźcie się korzystać z pomocy rodziny, jeżeli tylko macie kogoś, kto zechce Wam pomóc, to skorzystajcie z tego, bo same, mimo że świetnie dacie sobie radę, to nie będziecie do końca fair same ze sobą, każda mama potrzebuje czasem odpoczynku. Jeżeli macie partnera, to starajcie się uczyć go wszystkiego, pokazujcie mu jak piękną sprawą jest opieka nad maluszkiem, niech on także zajmuje się pielęgnacją dziecka, niech czerpie z tego radość. Taka pomoc, wiele Wam da.
Czy początki zawsze są trudne?
- Z perspektywy czasu, wydaje mi się, że moje początki w byciu mamą były łatwiejsze niż mogłam się tego spodziewać. Wydaje mi się, że mimo wszystko poradziłam sobie i odnalazłam się w nowej roli, roli rodzica. Choć czasami jeszcze to wszystko wydaje mi się jak sen…, bo stało się tak szybko. Ale niczego nie żałuję. Macierzyństwo to naprawdę piękna sprawa. A najpiękniej w świecie brzmi: „Ma-mu-nia” albo „ Ma-mu-sia” z ust małego brzdąca, które jest nagrodą za wszystkie wyrzeczenia i wszystkie gorsze dni.
O wcale nie takich trudnych początkach w roli mamy, rozmawiałam z Martą Porcz, studentką 4 roku prawa i mamą 2 letniego Tomka.
Marta Porcz
P.s. od autorki – Formę wywiadu z samą sobą wybrałam, jako moim zdaniem najlepszą do opowiedzenia swojej historii, chciałam żeby forma ta było oryginalna, dlatego też nie jest to zwykłe opowiadanie o sobie.
Moja nowa życiowa rola – rodzic KONKURS praca nadesłana na adres e-mail
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.