Zaszła w ciążę w wyniku gwałtu. Nikt z rodziny jej nie uwierzył, więc musiała się związać z mężczyzną, który ją skrzywdził, żeby mieć za co żyć. Gdy w końcu miała siłę, aby się uwolnić, wpadła w sidła kolejnego tyrana. Poznaj historię Ani na Familie.pl.
Poznałam Romka jako nastolatka. Chodziliśmy ze sobą całe lato, było nam fajnie ze sobą. Było, bo zaczął przejawiać swój zaborczy i agresywny charakter. Postanowiłam więc zakończyć naszą znajomość. Romek prosił, błagał, groził, ale ja byłam nieugięta. Poszliśmy na długi spacer, żeby porozmawiać. Gdy byliśmy w parku… zgwałcił mnie. Miałam wtedy szesnaście lat, ale nic nikomu nie mówiłam, tylko spakowałam walizki i pojechałam do pracy do Włoch.
Podczas pobytu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. W jednej chwili mój świat się zawalił. Byłam dobrą uczennicą, miałam zawsze świadectwo z czerwonym paskiem, marzyła mi się kariera sędziny, a tu… Rodzice nawet nie chcieli słuchać o gwałcie. Uważali, że szukam sobie wymówki. Nie miałam oparcia w domu, nie miałam oparcia wśród znajomych. Wróciłam więc do Romana. Początkowo było dobrze, był miły, czuły. Było dobrze dopóki nie chciałam pójść do szkoły, czy spotkać się ze znajomymi. Romek chciał mieć mnie na własność. Miałam być kobietą, która będzie mu gotować, sprzątać, prać i rodzić dzieci. Nie miałam mieć prawa do własnego życia. Po jakimś czasie Roman przyznał się, że zrobił to specjalnie, żeby zatrzymać mnie przy sobie.
Wytrzymałam z nim kilka miesięcy. To był czas wielkiej wojny i wyrywania każdej chwili czasu dla siebie. W końcu nie wytrzymałam i odeszłam od niego. Wróciłam do swoich rodziców. Mimo, że nie byli zadowoleni, pozwolili mi się u nich zatrzymać. Poszłam do szkoły, oni opiekowali się Karoliną. Po dwóch latach znów pojawił się Roman. To był zupełnie inny facet niż ten, którego znałam. Odmieniony, mówił, że po leczeniu. Ja mu nie wierzyłam. Moi rodzice uważali jednak, że dziecko musi mieć również ojca. Wróciłam więc do niego, wzięliśmy ślub. Było dobrze, ale tylko przez chwilę. Po kilku miesiącach znów zaczęły się wyzwiska, zabraniał mi wychodzić z domu, był o mnie chorobliwie zazdrosny. Żeby tego było mało, znęcał się również nad Karoliną. Córka miała wtedy sześć lat. Wyzywał ją od najgorszych, szarpał. Zwyczajnie mu przeszkadzała. W pewnym momencie doszło do takiej sytuacji, że powiedziała Mamo, uciekajmy stąd. To dla mnie był sygnał, że czas definitywnie zakończyć naszą znajomość. Wyprowadziłam się do znajomych – bo do rodziców już nie chciałam. Złożyłam pozew o rozwód i zakończyłam nasz toksyczny związek. Rozprawa była krótka, bo Roman przyznał się do znęcania nad nami.
Gdy znów byłam wolna kobietą wyprowadziliśmy się z Karoliną do Olsztyna. Tu znalazłam pracę i spokój, którego brakowało mi w moim rodzinnym mieście. Tam Roman nas nachodził, śledził i nie dawał spokoju. Tu tego nie było. Mieszkałyśmy na stancji, Karolina się uczyła, a ja byłam szczęśliwa. W pracy poznałam Radka. To był miły, przystojny facet. Początkowo byliśmy kolegami. Z czasem jednak zaczęło to się przeradzać w coś więcej. Zamieszkaliśmy razem, Karolina bardzo go polubiła, on ją chyba też. Miałam wrażenie, że złapałam Pana Boga za nogi. Byłam szczęśliwa, że udało mi się znaleźć mężczyznę, na którego czekałam całe życie i który sprawi, że będę mieć prawdziwą rodzinę.
Po trzech latach związku postanowiliśmy wziąć ślub. Nasze życie zapowiadało się jak w bajce. Niestety to wszystko to była tylko gra… Już trzy miesiące po ślubie Radek zaczął rzucać obrączką, krzyczeć, że to wszystko jedna wielka pomyłka, że nie tak miało wyglądać jego życie. O ile ja byłam winna za całe zło tego świata, to los mojej córki był mu zupełnie obojętny. Nie interesowało go, czy jest w domu, czy ma w co się ubrać, i co jeść. Radek traktował Karolinę jak powietrze.
W międzyczasie Karolina odnowiła kontakt ze swoim ojcem. Okazało się, że założył drugą rodzinę i ma troje dzieci. Czasem Karolina do niego jeździ nawet na kilka dni. Ich relacje dziś są – można powiedzieć – poprawne. Czasem coś jej kupi, zabierze na zakupy. A jak udało mu się utrzymać drugą rodzinę? Tamta kobieta chyba jest taka, jak on chce, czyli zamknięta, bez znajomych i absolutnie mu posłuszna.
Koszmar z Radkiem trwał ponad rok. Do znęcania się doszedł jeszcze alkohol. Radek wracał z pracy, zaczynał pić. Ja z nim rozmawiałam, tłumaczyłam, groziłam, błagałam. Na nic to się nie zdało. Jak tylko zaczynałam z nim rozmowę, awantura tylko się wzmagała. Gdy do krzyków i poniżania doszło bicie - nie wytrzymałam i odeszłam od niego. Wynajęłam stancję i mieszkam tam tylko z Karoliną. Przez ponad rok prosił o wybaczenie, obiecywał, że się zmieni. Ja jednak nauczona doświadczeniem nie dałam się złamać i do niego nie wróciłam. Karolina w tym roku kończy osiemnaście lat, a ja jestem podczas drugiego rozwodu w swoim życiu.
Nauczyłam się, żeby nie ufać mężczyznom. Nie wykluczam, że jeszcze z kimś się zwiążę w przyszłości. Na pewno jednak będę bardziej ostrożna. Póki co żyję w Olsztynie, bo jest mi tu dobrze. Mam pracę, znajomych, ale nie wiem, czy los nie rzuci mnie jeszcze gdzieś indziej…
wysłuchał
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl