Opublikowany przez:
joasia
2010-03-31 10:54:01
Od czasów Freuda wierzymy, że rodzice swoim zachowaniem kształtują osobowość dziecka. Tymczasem w polskich księgarniach pojawiła się właśnie książka "Każdy inny" autorstwa psycholożki, Judith Harris, której tezy wywróciły współczesną psychologię rozwojową.
Haris wraz z mężem wychowała dwie córki, biologiczną Nomi i adoptowaną Elaine. Obydwie chodziły na lekcje baletu i słuchały muzyki klasycznej przy kolacji. Miały te same obowiązki i te same zakazy. Podczas gdy Nomi wzorowo przechodziła z klasy do klasy, Elaine buntowała się i uciekała z domu. - Jeśli wpływ rodziców jest tak ważny i oczywisty, dlaczego nie udało mi się jednakowo wpłynąć na córki? Obie kochałam, stosowałam te same metody, co więc było nie tak? - zastanawiała się Harris.
Słyszymy na każdym kroku, że ogromne znaczenie dla przyszłości dziecka ma liczba codziennych całusów, rodzaj grzechotek nad łóżeczkiem, kursy czytania dla dwulatków, stała obecność matki, stymulujące zajęcia, zdrowy związek rodziców, mowa ciała itd. Wszystko to możesz dziecku dać, żeby w przyszłości nie wyrzucać sobie, że coś zaniedbałaś. Ale na tym koniec - mówi Haris. Bo dzieci wcale nie wyrastają na ludzi takich, jakimi chcieliby ich widzieć rodzice. Według teorii Haris, rodzice wywierają wpływ na dziecko, płodząc je i przekazując mu geny. Resztę robią rówieśnicy.
Siłę genów pokazują najbardziej wiarygodne badania na jednojajowych bliźniętach rozdzielonych po urodzeniu. Ponieważ dzieci mają takie samo DNA, a dorastają w innych rodzinach, można sprawdzić jaki wpływ wywiera na nich środowisko. Okazało się, że niewielki. Nie przejęły ani cech osobowości, ani zdolności intelektualnych rodzin zastępczych, niezależnie ile czasu spędzali razem. Wychowane w odmiennym środowisku były po latach równie do siebie podobne jak jednojajowe bliźniaki wychowane w jednym domu.
Właśnie dorasta pierwsze pokolenie od niemowlęctwa prowadzane na rozmaite zajęcia stymulujące rozwój. Żadne badania nie potwierdziły, że są inteligentniejszymi dorosłymi niż ci, których te dobrodziejstwa ominęły. Dzieci, które w pierwszych latach życia rozwijały się w szybkim tempie i wcześnie opanowały naukę czytania czy liczenia, nie osiagają w dorosłym życiu sukcesów większych niż powolniejsi koledzy. Istotniejszy dla ich przyszłych sukcesów okazuje się dobry wpływ grupy rówieśniczej czy budzący ambicje nauczyciel w liceum - podkreśla Haris.
Źródło: Maja Gawrońska, "Kobieta" 13/2010