Opublikowany przez: Elwira.C 2015-07-20 14:05:19
Jako rodzic jesteśmy pierwszą osobą, która uczy dziecko. Dzięki temu zaczyna chodzić, mówić, poznawać świat. Skoro więc w tych czynnościach pomagamy naszej pociesze, wspólna nauka również jest bardzo istotna.
Odrabianie lekcji zwykle nie należy do przyjemnych czynności, ale tak być nie musi. Dziecko przede wszystkim trzeba zainteresować. Sprawmy, by nauka nie była przykrym obowiązkiem, ale czynnością, która pozwala odkrywać świat. To ważne, ponieważ raz zniechęcone dziecko, trudno będzie ponownie zaciągnąć do nauki. Oczywiście każdy rodzic ma natłok swoich spraw, ale nie usprawiedliwiajmy się nimi, gdy chodzi o naszą latorośl. Poświęćmy jej codziennie czas na wspólną naukę, a to zaowocuje nie tylko chęcią do samodzielnego uczenia się, lecz także naszą odrobiną wolnego czasu.
Badania pokazują, że mniej niż 50% rodziców pomaga swoim pociechom w codziennym odrabianiu lekcji. Na pytanie „jak często zdarza się Panu(i) mieć czas, aby odrabiać z dzieckiem lekcje, pomagać w nauce?” 48% odpowiedziało w 1998 roku, że codziennie, ale już w 2009 roku było to 36%. Odpowiedzi „prawie wcale” odpowiednio w 1998 r. udzieliło 14%, a w 2009 r. aż 27% pytanych!
Przyczyn tego jest kilka, główna to wydłużający się czas pracy*. Nie znaczy to jednak, że wolno nam to zbagatelizować. Musimy skupić się na naszym dziecku. Wyjaśnić mu to, czego nie rozumie. Pamiętajmy, że nauczyciel ma w klasie dwadzieścioro lub trzydzieścioro uczniów i nie jest w stanie poświęcić swojej uwagi jednostkom. Wspólna nauka rozwija nie tylko kreatywność, lecz także więź między rodzicem a dzieckiem. Wie ono bowiem, że zawsze może na nas polegać i zwrócić się o pomoc. Co więcej, staje się bardziej otwarte i wie, co chce osiągnąć.
Nie zostawiajmy dziecka samego z problemem
Ostatnio panuje moda na usamodzielnianie dzieci na siłę. Niektórym wydaje się, że dziecko to dorosły człowiek tylko niższy. To nieprawda. To my służymy dziecku za przewodnika i za nauczyciela.
My sprawiamy, że chce poznawać otaczającą nas rzeczywistość i to jest nasze zadanie. Nie polega ono jednak na nadopiekuńczości. Trzeba umieć znaleźć złoty środek. Ważne jest, by nie przesadzić z pomocą. Trzeba starać się naprowadzać dziecko na rozwiązanie danego zadania, jeśli sobie z nim nie radzi, a nie dawać mu gotowej odpowiedzi. Wyrabianie nawyku, a samodzielną naukę również do nawyków zaliczyć możemy, trwa. Czasem wystarczy miesiąc, czasem pół roku. Jest to zależne od danego człowieka. Jeśli więc chcemy wyrobić nawyk samodzielnego uczenia się, a co za tym idzie samodzielności w ogóle u swojego dziecka, nie można go od razu rzucać na głęboką wodę. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Kiedy dziecko nie radzi sobie z zapamiętaniem jakiejś formułki, pomóżmy mu to zrobić na zasadzie zabawy w skojarzenia. Ten prosty sposób przydaje się często, nawet już w dorosłym życiu.
Dziś wspólna nauka jest prostsza, ponieważ dostępne są komputerowe programy edukacyjne, strony internetowe, aplikacje na telefony i tablety (któreż dziecko tego nie ma lub nie potrafi obsługiwać!).
To również jest oznaka samodzielności – samodzielne wyszukiwanie potrzebnych informacji jest bardzo cenną umiejętnością zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie liczą się kwalifikacje, a nie to, jak szybko potrafi się je zdobyć. Wskazuj błędy, ale nie wyśmiewaj. Chwal, zachęcaj, pomagaj, a Ty i Twoje dziecko odniesiecie sukces.
Pamiętajmy więc, że jak ze wszystkim, i tu musimy zachować umiar. Nie możemy całe życie prowadzić dziecka za rękę, bo może to przynieść więcej szkód (odizolowanie, brak zaufania) niż korzyści. Angażujmy się w jego zdobywanie wiedzy, ponieważ nie wychowujemy dziecka dla siebie, ale dla społeczeństwa, w którym żyje, żyć będzie i w którym musi umieć się odnaleźć.
*Badanie „Opinie Polaków o wychowaniu i roli szkół w procesie wychowawczym” opracowała Magdalena Smak-Wójcicka, CBOS, Warszawa 2009 (BS/121/2009).
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.