Opublikowany przez: annulka26 2013-10-25 12:30:22
Od czego zacząć, mając 32 lata i taki spory bagaż doświadczeń życiowych..
Moje dzieciństwo było jednym wielkim pasmem nieszczęść, rozczarowań i bólu. Bólu tego psychicznego, a z czasem i fizycznego. Mój tato, alkoholik, całę życie nie radził sobie z problemem i uzależnieniem. Wraz z mamą starałyśmy się mu pomóc, ale nigdy nie przyniosło to efektu. Całe życie byłam odrzucana przez ojca, nieakceptowana. Jedynym moim wsparciem była i jest mama, która starała się zastąpić mi oboje rodziców. Okres dojrzewania, wczesnej młodości także minął burzliwie. Starałam się nie przysparzać mamie więcej zmartwień, jednakże ciągle wchodziłam w nieodpowiednie związki. Ukończyłam studia i tego samego roku miałam mieć ślub z chłopakiem, któy wydawał mi się ostoją spokoju, kimś na wzór ojca. Niestety stchórzyłam i na miesiąc przed ślubem uciekłam. Potem były dwa kolejne związki z obcokrajowcami. Żaden nie dał mi poczucia bezpieczeństwa, pozwalałam na złe traktowanie mojej osoby...I wreszcie pojawił się on, dojrzały, także po przejściach z 6letnim synem (skomplikowany związek, obarczony wieloma sprawami sądowymi). Na początku było sielankowo, obiecywaliśmy sobie wiele, zwłaszcza, że nigdy nie dopuścimy do rozłamu naszej przyszłej rodziny, którą założyliśmy juz po roku znajomości. Zwiedzaliśmy świat, kochaliśmy się tak, że każdy nam zazdrościł tak wielkiego uczucia. Oboje fruwaliśmy bez skrzydeł. Zaraz po ślubie zapragnęłam dziecka, którego wydawało mi się mój mąż również oczekuje. Okres ciąży okazał się jednym wielkim koszmarem...początkiem końca.
Już na samym początku okazało się, że mam chorobę Hashimoto - niedoczynnośc tarczycy. Krótko po tym wyszłą cukrzyca ciążowa, przewlekłe zapalenie pęcherza moczowego, okropne mdłości i wymioty, które spowodowały, że schudłam 7 kilo. Często przebywałąm w szpitalu, potrzebowałam wsparcia ze strony mężą. Bigdy go jednak nie otrzymałam. W żaden sposób nie pomagał mi, ani psychicznie ani finansowo. Bagatelizował mój stan i sprawiał mi coraz więcej przykrości. Zupełnie przestałam sobie radzić z sytuacją i popadłam w ciężką depresję. Wtedy mój mąż mnie porzucił. Byłam w zaawansowanej i zagrożonej ciąży. Wyprowadził się z mieszkania (mojego), pozostawiając mnie z całym remontem zupełnie samą. Za miesiąc rodzę, nie mam dla dziecka zupełnie nic. Spłacam olbrzymi kredyt mieszkaniowy, trochę pomaga mi mama, ktróra sama zarabia marne grosze. Dodatkowo pękła mi kość spojenia łonowego i miednica więc jestem unieruchomiona. Jedyne so mi pozostaje to leżeć i czekać na rozwiązanie. Jakże ciężko i smutno jest czekać na przyjście upragnionego dziecka samemu. W rok po ślubie..A mój mąż poinformował mnie, że złożył pozew rozwodowy.
Nie wiem czy moja historia jest na tyle przejmująca, żeby ją tu umieszczać, ale pisanie bardzo mi pomaga. Nie mam już sumienia wiecznie obciążać przyjaciół, którzy mają swoje małżeństwa, dzieci i problemy.
Ruchy mojej córeczki rekompensują mi całe cierpienie, ale nie daję sobie rady z faktem, że tylko ja na nią czekam.
Dlaczego mężczyźni potrafią być tak okrutni, kłamać że kochają, a potem tak postępować?
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.