Opublikowany przez: karolajn91111 2011-03-03 22:35:36
Jestem bacznym obserwatorem ludzkiego cierpienia. Obserwuje je co prawda tylko przez internet śledząc bloga jednak serce mi się kraje gdy widzę ból dziecka i ból rodziców. Jestem mamą i jak każda chciała bym dla swojego dziecka najlepiej. Jednak czy my odpowiadamy za to gdy ktoś z naszych najbliższych choruje ? Otóż nie . Mamy tylko żal. Ale do kogo? do lekarzy , ludzi. A może do Boga , że to na nas spadł takie nieszczęście.
Kalina 10 lutego skończyła roczek. JAk widać ze zdjęć zamieszczonych na blogu to pogodne, uśmiechnięte dziecko. Jednak czy my widzimy w nich też smutek i ból? Otóż nie widzimy tylko radość dziecka. Każde ze zdjęć tak do na woła. Jak by chciała powiedzieć "JESTEM SILNA I DAM RADE"
Kalinka ma raka oczek. Jest to złośliwy nowotwór obojga oczu. Zapadalność na to chorubsko to 4 przypadki na milion. Leczenie jest długie i najczęściej kończy się usunięciem oczek. Kalinka już straciła lewe oczko teraz trwa walka o drugie , prawe oczko. Ratunek dla niej jest tylko za granicą . W Londynie jest szpital, w którym z dobrymi efektami leczy się dzieci takie jak ja poprzez podanie leku Melphalan tętnicą udową bezpośrednio do oka. To nowatorska kuracja, w Polsce w ogóle niedostępna. Barierą jednak jest cena – 25.000 funtów za dwie kuracje, nie mówiąc już o całej masie innych opłat. Przywołam nie które z wpisów na bloga małej kalinki.
"W środku oczekuje na swoją kolejkę już kilka osób. Sami dorośli. Kalinka jest tutaj najmłodszym pacjentem w dzisiejszym dniu. Na jednej ze ścian ktoś powiesił sporych rozmiarów matę prezentującą różne przypadki osób, u których zastosowano protezy oczu. Ze zdjęć patrzą na nas ludzkie twarze pozbawione gałek ocznych. Nie jest to najprzyjemniejsze uczucie. Tym bardziej, że na rękach trzymam właśnie Kalinę, która dwa dni temu przeszła operację pozbawiającą ją lewego oczka. To nie jest tylko koszmarny sen. To wszystko dzieje się naprawdę. Żadnej fikcji. Brutalna rzeczywistość, która spotkała naszą córeczkę po zaledwie dwunastu miesiącach życia. Brutalna do potęgi n-tej.
Po półgodzinnym oczekiwaniu wchodzimy do krakowskiego gabinetu pracowni protetycznej. Widać, że lekarz jest fachowcem w swojej dziedzinie. Od razu zabiera się do rzeczy. Mówi niewiele. My też jeszcze za bardzo nie wiemy, o co pytać. To dla nas wciąż całkiem nowa sytuacja. Nie przygotowywaliśmy się na nią. Do samego końca żyliśmy tym nikłym płomieniem nadziei, że jednak zdarzy się cud, który pozwoli zachować obydwoje oczu Kalinki.
Zamieram na stojąco. Lekarz ściąga opatrunek i po raz pierwszy widzę córkę bez jej lewego oczka. Opuchnięte, zamknięte powieki. Ból ściska mi serce. Przez ostatnie, dwa dni wszystko dzieje się tak szybko, że nawet nie mam czasu wykrzyczeć swego żalu prosto w twarz okrutnemu losowi. Kalina nie zasłużyła na ten scenariusz. Ciągle jest jeszcze bardzo małym dzieckiem. Ma zaledwie jeden roczek. Nie mówi, nie chodzi. Nie zdążyła nawet nagrzeszyć. Od czasu jej choroby wielokrotnie słyszałem z ust różnych osób pytania o sens cierpienia tak małych, bezbronnych szkrabów. Pytali, dlaczego takie złe rzeczy nie dotykają pijaków, bandytów, degeneratów? Dlaczego to dopada dzieci, którym zaledwie została uchylona furtka do życia?
Protetyk robi nam przyspieszony kurs z zakresu pielęgnowania oczodołu. Pokazuje również jak należy wyciągać i zakładać protezę modelującą oka, która będzie towarzyszyć Kalince aż do czerwca. Jest to specjalny rodzaj protezy zakładany na pierwsze tygodnie po zabiegu usunięcia gałki ocznej. Swoim wyglądem nie przypomina ona specjalnie oczka, które było w tym miejscu jeszcze przed dwoma dniami. Tam, gdzie powinna być źrenica znajduje się mały otwór, przez który do oczodołu będą przedostawać się krople lekarstw powodujących jego gojenie. Cholera, to wszystko wcale nie będzie takie proste. Czekają nas ciężkie dni. Kalinę również, bo za każdym razem płacze w niebogłosy, gdy ktoś dotyka jej chorego miejsca. Szybko przecież nie zrozumie, że to dla jej dobra."
Fragment bloga
uważam ten artykuł jako apel dla was Kochani pomóżmy Kalince w walce.
Mała przeszła wiele cierpienia , chemia , ciągłe kłócie , badania , szpitale sale, tona kabelków, i strch który tej rodzinie towarszy. Nie ogarniam w ogóle tej sytacji jest mi nie zmiernie przykro z tego powodu.
I chcę pomóc mam nadzieję , że i wy pomożecie.
W zeznaniu podatkowym PIT za 2010 rok wystarczy tylko wpisać w rubryce:
numer KRS: 0000037904
cel szczegółowy 1%: KALINA JANOWSKA
no i oczywiście - wyliczyć przekazywaną kwotę :)
Uwaga - w tym roku nie trzeba już podawać nazwy Fundacji (OPP)
Fundacja Dzieciom
"Zdążyć z Pomocą"
01-685 Warszawa ul. Łomiańska 5
41124010371111001013219362
koniecznie z dopiskiem:
"NA LECZENIE KALINY JANOWSKIEJ"
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Ania_29 2011.03.04 09:56
Kurcze żal ściska serce :(
aguska798 2011.03.04 09:11
Jejku, aż mam łzy w oczach:-(
karolajn91111 2011.03.03 23:28
Przepraszam was za BYki ort. które na robiłam jednak się maluch mi właził na klawiaturkę...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.