Opublikowany przez: ULA 2012-02-02 13:06:37
Autor zdjęcia/źródło: Photoxpress.com
Teraźniejszość wymaga nadążania za innymi, a nawet ich prześcigania. Każdy rodzic pragnie, żeby jego dziecko odniosło w życiu sukces. To zrozumiałe. Nie chcemy, żeby nasze pociechy zostawały w tyle. Tylko, że taka gonitwa rozpoczyna się już bardzo szybko – w przeliczaniu wyrżniętych ząbków oraz tygodni życia, w których maluszek zaczyna siadać, chodzić czy mówić pierwsze słowa.
Również w zakresie czytania i pisania rodzice nie chcą pozostawiać nauki swojemu biegowi lub dopiero edukacji szkolnej. Jak jednak uczyć wcześniej, żeby nie wyrządzić tym szkody?
Małe dzieci zwykle bardzo wcześnie zapoznają się z literami. Są one widoczne w wielu miejscach – w książeczkach, w telewizji, na szyldach sklepowych, itd. Dorośli idą często za ciosem, próbując uczyć czytać. Wątpliwości nie powinny tak naprawdę dotyczyć wieku dziecka, z którym można rozpocząć naukę. Problem tkwi w sposobie, w jaki proces jest przeprowadzany.
Od znajomości liter do czytania mamy długą drogę. Najważniejsze jest zainteresowanie dziecka czytaniem i uczenie w formie zabawowej. Zmuszanie do czytania i pisania, gdy maluch nie jest na to gotowy, może skutkować dużym zniechęceniem. Równie istotne w rozpoczęciu nauki jest wyćwiczenie percepcji słuchowej.
Często lepiej jest ćwiczyć podstawowe funkcje (percepcję słuchową właśnie czy wzrokową, spostrzeganie i koncentrację uwagi) niż próbować uczyć czytania. Poza tym wielu dorosłych popełnia karygodny błąd już na początku – nie wybrzmiewając głosek w izolacji (zresztą takie błędy zdarzają się w dalszym ciągu w edukacji przedszkolnej czy wczesnoszkolnej). W efekcie na przykład głoska „p” brzmi jak „py”, a więc staje się złączeniem dwóch głosek.
Dziecko będzie miało później trudności między innymi z sylabizowaniem (zamiast „ma-ma” będzie „myamya”). Problemy pojawiają się również w braku identyczności dziecięcego świata głosek i głosek w świecie dorosłych. Jak wytłumaczyć, że „sad” nie piszemy tak jak słyszymy („sat”)?
Ważne jest więc, aby rozpoczynając wcześniej naukę czytania i pisania, nie zaszkodzić. Nie zapominajmy, że w pisaniu szalenie istotny jest na przykład uchwyt przyboru do pisania. W czytaniu dobrze jest wykorzystywać książeczki z podpisanymi obrazkami czy gotowe szyldy na dworze. Pokazujmy napisy na produktach spożywczych. W rezultacie maluch doznaje „kąpieli słownej”, co bardzo pozytywnie wpływa na rozwój mowy i zaznajamianie się ze słowem pisanym.
Gdy już zdecydujemy się na wczesną naukę czytania i pisania, skorzystajmy z metod przeznaczonych dla małych dzieci. Dobre efekty przynosi glottodydaktyka prof. Rocławskiego czy metoda Domana. Wtedy na jednej kartce piszemy jedno słowo i eksponujemy przez kilka sekund w przeciągu paru dni (maksymalnie pięć słów).
W glottodydaktycznej metodzie nauczania baczną uwagę zwraca się na sposób wybrzmiewania głosek oraz na składanie wyrazów z głosek oraz ich rozkładanie w przeróżny sposób. Czytanie (początkowo techniką „ślizgania się”) jest dopiero ostatnim etapem wielu ćwiczeń. Podobnie z pisaniem. Poprzedzają je ćwiczenia między innymi w orientacji przestrzennej i schemacie własnego ciała, czy też prawidłowe kreślenie z zachowaniem kierunki (w tym tzw. „szlaczki”).
Jeśli więc uczymy dziecko wcześniej czytać i pisać, róbmy to dobrze. Naukę można rozpoczynać od imienia malca (metoda dr I. Majchrzak). W atmosferze zabawy każdej literze imienia nadajemy wyjątkowe znaczenia, potem poznajemy imiona rodziny. Na inne, dłuższe zwroty jeszcze przyjdzie czas.
Anna Chmielewska
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.