Opublikowany przez:
Kasia P.
2015-07-24 08:31:18
– Bziuuuuuuum! Bziummm!
– Uwaga! Nadjeżdżają! Kryć się kto może! – wykrzykuje w kocim języku kot o imieniu Trzysta Trzy i ucieka pod stół.
Ani Puchatek, ani tym bardziej jego przyjaciel, chłopiec, nic sobie z tego nie robią. Objeżdżają na rowerze pokój, wyjeżdżają (w tym czasie Trzysta Trzy wraca na środek pomieszczenia), po czym wracają z dzikim wyciem „Bziuuum! Ziuuuum!”, a kot odskakuje na bok, krzycząc „Uwaga! Nadjeżdżają! Kryć się!”.
Cała scena powtarza się jeszcze kilka razy, aż wreszcie kot wzdycha głęboko i mówi, że nie da rady ani razu więcej.
– Ani jednego? Może chociaż trochę? – zapytał z zadumą Puchatek, a jego chłopiec dodał: Może kilka razy, Kiciu? Jednak Kicia, zwana przez niektórych Trzysta Trzy, a przez Puchatka i jego przyjaciół Kicią, nie chciała słuchać o kontynuowaniu tej zabawy. Kotek chciał się położyć, przysnąć sobie, ewentualnie dać się podrapać za uchem…
– Nic się nie martw, Tadziu – powiedział Puchatek, poklepując przyjaciela po ramieniu. I faktycznie, nie warto było się martwić! Zaraz znaleźli przecież wielkie pudło z klockami. Zastanawiali się chwilę jak to zrobić, żeby wysypać klocki na podłogę, ale i to nie okazało się za trudne. Tadzio i miś stanęli obok siebie, kucając, złapali za spód pudła i, odliczając „raz-dwa-trzy”, na „trzy” przechylili pudło i wszystkie klocki z hukiem wypadły na ziemię.
– Dobra robota, Puchatku – powiedział z uznaniem Tadzio.
– Dobra robota, Tadziu – zachichotał Puchatek, jak gdyby udał mu się jakiś pyszny dowcip. Zaczęli budować. Jak oni budowali! Jeden klocek, drugi, dziesiąty, zaraz obok druga wieża, a po chwili już całe miasto można było zobaczyć na podłodze w salonie. Nagle: łup! Nagle: bęc! I Nagle podniesiony głos krzyczy: ojojoj ojojoj! A to mama weszła do pokoju, potknęła się o wschodnią wieżę i, upadając, rozwaliła mur okalający miasto. Posprzątajcie tu lepiej szybko! – powiedziała mama, masując jednocześnie obolałą po upadku kostkę. Puchatek i jego przyjaciel chłopiec spojrzeli na mamę spode łba i Tadzio pobłażliwym głosem odpowiedział: Mamo, nie wygłupiaj się. I roześmiali się obydwaj, a mama choć chciała się zezłościć, również zaśmiała się pod nosem.
Na to całe zamieszanie wszedł do pokoju tata. Co tu się dzieje? – zapytał po tatowemu, czyli tak trochę poważnie, a trochę nie. Jak zobaczył klocki i mamę na podłodze, to w pierwszej chwili chciał chyba na Tadzia nakrzyczeć, ale najwidoczniej rozbawił go ten widok, bo usiadł obok mamy i zaśmiał się gardłowym, szczerym śmiechem – takim, co to tylko tatusiowe potrafią się zaśmiać. Tadziowi nie trzeba było dodatkowych zaproszeń, podbiegł szybko do taty i wskoczył na niego. Zaraz też przytuliła się do nich mama, a nawet Kicia podeszła po chwili i mruczała, ocierając się o ich nogi. Łaskotali się wszyscy i śmiali i wołali, żeby już nie łaskotać, bo łaskocze za bardzo, aż wreszcie rodzice wstali i stwierdzili, że trzeba wreszcie posprzątać.
– Klocki do pudełka, a potem do łazienki, bo zaraz pora mycia i spania – powiedział poważnym głosem tata. Puchatek zrobił zniesmaczoną minę, a chłopiec spojrzał na tatę zdziwiony: Tato, no co ty! Żartujesz?
Niestety tata nie żartował… Tadzio musiał posprzątać klocki, zjeść kolację, umyć zęby i już myślał, że gorzej być nie może, kiedy mama kazała mu zdjąć jego bluzę z Kubusiem Puchatkiem! Nie rób tego – podszepnął mu Puchatek z bluzy – nie zdejmuj mnie, przecież tak pysznie się razem bawimy! Chłopiec zastanowił się… „No rzeczywiście! Przecież to dopiero czwarty dzień”. Wytłumaczyli to rodzicom najlepiej jak potrafili, a potrafili chyba całkiem nieźle, bo mama wreszcie zgodziła się, żeby Tadzio spał nawet w bluzce z Kubusiem Puchatkiem. Kiedy chłopiec położył się już do łóżka, a mama i tata dali mu całusa, powiedzieli „dobranoc” i poszli, Puchatek odezwał się do swojego przyjaciela: Ułożyłem taką piosenkę-rymowankę o Kici, chcesz posłuchać? Chłopiec oczywiście chciał, Puchatek zaczął więc śpiewać, a Tadzio zasypiał, kołysany cichym głosem przyjaciela:
Czemu Kicia Trzysta Trzy
takie dziwne imię ma?
Przecież trudniej byłoby
mówić do niej Trzysta Trzy.
Więc do Kici „Kicia” mówić
radzę wszystkim nie od dziś…
A dlaczego właściwie Kicia to Trzysta Trzy? – zapytał nagle głośniejszym tonem Puchatek. Tadzio, nie otwierając nawet oczu, wyszeptał:
- Bo Kicia daje nam codziennie 303 powody do radości – i zasnął.
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!