Opublikowany przez: dagmara_84 2012-03-25 21:36:36
Autor zdjęcia/źródło: zdjęcie pochodzi ze strony: http://g.wieszjak.pl/p/_wspolne/pliki_infornext/207000/rysunek_rodzina_207183.jpg
Początek zapowiadał się owocnie. Spotkałam swojego księcia, mężczyznę mojego życia - opiekuńczy,troskliwy, ideał męża i ojca. Miłość kwitła a wraz z Nią rozkwitały marzenia na przyszłość. Młodzi,piękni,odważni...Stanęliśmy do największej walki w życiu. Własny dom i dzieci odłożyliśmy na bok - cala energia została skierowana na starcie z nowotworem, który zagnieździł się w ciele mojego ukochanego Pawła. Ta lekcja nauczyła nas pokory, ale także optymizmu. Razem jesteśmy w stanie pokonać wszystko. Nie damy się! Byłam pełna podziwu dla Niego, który był w tym wszystkim najsilniejszy. Zero użalania się, biadolenia -walka! walka!walka!Nie miał z nami szans. Kiedy nastąpiła remisja,byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na kuli ziemskiej. Wiedzieliśmy, że możemy góry przenosić.
Ale...kiedy odetchnęliśmy już pełną piersią okazało się, że chemioterapia i radioterapia poczyniły też wiele szkód. Zapowiadała się kolejna walka - o posiadanie dzieci. Lekarz nie pozostawił złudzeń - nie będzie łatwo. Mało tego-był taki jednej psorek-mądraliński - życzliwy, który w rozmowie ze mną powiedział: " Niech pani ucieka, przepłacze Pani wiele nocy w poduszkę. Jest Pani młoda, kawalerów dostatek". Przepłakałam,ale nigdy nie zwątpiłam w moc naszej miłości. To był ciężki czas. Każde spotkanie rodzinne, przyjacielskie to setki pytań: kiedy dzieci? Presja. Złość na te wszystkie matki, dla których ciąża to koniec świata. Co miesiąc był cios. Miesiące przerodziły się w lata. Rzuciliśmy się w wir pracy. Ja odnalazłam się w pracy z dzieciakami w Domu Dziecka i to goiło moje rany. Powoli zaczęliśmy odpuszczać...
I właśnie wtedy,kiedy mija presja, napięcie,złość,poczucie niemocy dzieje się cud. Kolejny zrobiony test ciążowy okazuje się tym, na którym widnieją dwie kreski. Gdybym potrafiła ując to w słowa. Tego dnia staliśmy się rodzicami. Przegadane noce z nową rzeczywistością i uczucia wypełniające cztery ściany. Nasza córeczka rosła pod moim serduszkiem i już wówczas była rozpieszczana. A kiedy zobaczyliśmy ją pierwszy raz -wiedzieliśmy, że jest naszą największą miłością. Być rodzicem - to wielka odpowiedzialność za małego człowieczka, który od tej chwili liczy na nas. Gabriela -nasz mały aniołek zmienił nasze życie, dopełnił je. Nauczył jak pięknie móc przeżywać wszystko. Jej oczyma oglądam świat. Małe rzeczy zachwycają i zadziwiają. I choć czasami wychodzące ząbki, pojawiające się katary i duszące kupki chcą nam zakłócić chwile radości to i tak z nami nie mają szans. A jeśli już szarżujemy z marzeniami to liczymy na więcej i wciąż więcej małych stópek w naszym choć małym,ale wypełnionym miłością domku.
„Moja nowa życiowa rola – rodzic KONKURS”.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.