Opublikowany przez: JeszczeBardziej 2011-12-23 19:25:21
Statystyki mówią wyraźnie – w okresie świąt Bożego Narodzenia znacząco wzrasta liczba samobójstw. Jak to się dzieje, że w tak radosnym i uroczystym czasie, przepełnionym świąteczną atmosferą, ktoś postanawia odebrać sobie życie? I to nawet nie tyle ktoś jeden, co wielu takich.
Ci, którzy mają rodziny i zapamiętale sprzątają, kupują, urządzają i organizują w związku ze świętami, czekają na nie, cieszą się nimi. Dla nich święta oznaczają rodzinną atmosferę. Jakakolwiek by ona była, ale zawsze są w gronie najbliższych.
Niestety jest wielu ludzi, którzy te święta spędzą samotnie. Dla nich świadomość, że we wszystkich domach wokół panuje radość, a ludzie są blisko ze sobą, jest bolesna. Wielu z nich straciło rodziny, czasem nawet ze swojej winy, ale nie znaczy to, że im nie brakuje tych, z którymi na pewno kiedyś, przez jakiś czas byli szczęśliwi. To, że kobieta i mężczyzna postanowili się rozejść, bo nie układało im się, wcale nie znaczy, że w Wigilię któreś z nich chce być z dala od dzieci.
Są też tacy ludzie, którzy zostali w kraju sami, a ich rodziny są za granicą i z czasem przestały przyjeżdżać. Wysyłają kartki, paczki, euro, funty i dolary, dzwonią z życzeniami, pozdrawiają przez skype’a, ale nie usiądą przy tym samym stole. Nie podzielą się opłatkiem i nie będą blisko.
Są i ci, którzy stracili w tym roku bliskich, być może nawet najbliższych, których zabrała śmierć i będą to pierwsze święta ze zdjęciem przy stole zamiast z nim… z nią.
Ludzie samotni, osamotnieni, zapomniani. Media krzyczą z każdej strony: ”Wesołych, rodzinnych świąt!”, wtłaczają w nas obraz świąt, które muszą być spędzane z rodziną i nie ma w tym nic złego, te święta powinno się spędzać z rodziną, tyle że nie każdemu jest to dane.
Boże Narodzenie to czas pojednania. Ludzie godzą się ze sobą. Nie każdy jednak żal odchodzi, nie każda pretensja przestaje istnieć, nie każdą krzywdę człowiek jest zdolny wybaczyć, nawet jeśli ten kto zawinił prosi o wybaczenie.
Spotkałam kiedyś bezdomnego, który opowiadał mi i moim znajomym, jak przepił swoje życie. Opowiadał o kolegach, którzy pojawiają się w dniu, w którym dostaje pieniądze i znikają zaraz po, a wtedy znów zostaje sam. Mówił o rodzinie, którą stracił i tym jak tego żałuje, ale jest to nie do odratowania. Nie miał co prawda żony i dzieci, chodziło mu o siostrę i rodziców. Próbował pojednać się z siostrą z okazji świąt i twierdził, że niczego od niej nie chciał. Zamknęła mu drzwi przed nosem. Spędził Wigilię na jednej z zimnych klatek schodowych, jak zawsze zresztą. W pewnym momencie z jednego z mieszkań wyszła kobieta, która udawała się do piwnicy po przetwory. Zauważyła go przechodząc. Po chwili wyszła z mieszkania niosąc dwa ciepłe gołąbki i jednorazowy kubeczek z barszczem. Tyle wystarczyło. Niewiele prawda? Ale jednak. Tyle wystarczyło, aby po latach bezdomny człowiek opowiadał to na dworcu obcym ludziom ze łzami w oczach i podkreśleniem, że to były najpiękniejsze święta w jego życiu.
Są jeszcze inni nieszczęśliwi w czasie świąt ludzie. Nawet i ci, którzy mają domy i rodziny.
Pomyślmy o tych wszystkich gospodyniach i matkach, od których oczekuje się szczegółowych porządków, wyśmienitych potraw, doskonałych ciast i przygotowania świąt, ale im się w niczym nie pomaga. Co musi czuć taka kobieta, kiedy nawet w święta jest tak jak na co dzień kucharką, pomywaczką i sprzątaczką. Ile jest na jej głowie i do tego presja czasu. To musi rodzić frustrację, a kiedy nie wytrzymuje i ją okazuje, dowiaduje się, że jest gderliwą i zaniedbaną żoną, wiecznie narzekającą matką itd. Święta dla tej kobiety to tylko natłok tych samych co zawsze obowiązków. Jest nieszczęśliwa.
A co z tymi, którym brakuje pieniędzy na święta, którzy nie widzą w nich sensu, którzy czują się jakby odnieśli nieodwracalną porażkę w życiu, a pod koniec roku nadchodzi czas nostalgii i rozliczenia z samym sobą? Co z tymi, którzy są bezsilni względem noworocznych podwyżek i nie chcą dłużej bać się o związanie końca z końcem? Co z tymi, którzy przeżyli traumę, bo ich najbliżsi jechali na Wigilię lub wracali z niej i zginęli po drodze przez te „głupie święta” i pijanego kierowcę? Co z tymi, dla których Wigilia była kolejną awanturą w domu?
Stres. Kolejki przed świętami, ważne sprawy do załatwienia, przerwa świąteczna, której pracoholicy nie mogą znieść, gdy nie pracują banki, urzędy, niektóre zakłady, przez co są stratne albo złość kiedy człowiek musi pracować na pogotowiu, policji, straży, hydroforni i w innych miejscach, ewentualnie kiedy siedzi do godziny 18.00 w Wigilię w supermarkecie i nie ma czasu przygotować nic w domu… to wszystko sprawia, ze przed świętami poziom stresu rośnie. Jeśli ktoś ma problemy bądź kłopoty, ich przeżywanie może być nasilone przez ten cały chaos, a wówczas trudno jest psychicznie wytrzymać.
Konflikty w rodzinie. Kiedy planuje się święta w większym gronie, nieuniknione jest spotkanie pewnych osób z dalszej rodziny, które mogą nam nieco działać na nerwy. Czasem trudno jest się opanować, a konflikt w czasie świąt to dodatkowy czynnik stresogenny. Poza tym wymuszona dyplomacja i ukrywanie frustracji także na dobre nie wychodzą.
Uczniowie w okresie świat Bożego Narodzenia są już poinformowani o zagrożeniach na półrocze, więc jeśli ktoś nie radzi sobie z nauką ma w święta przechlapane. Do tego jeszcze dochodzi problem z wyjawieniem tego faktu rodzicom albo ich wściekłość na „nieuka i obiboka”. Wszyscy mają święta zepsute i sobie to wypominają.
Dziewczęta mające zaburzone postrzeganie własnej osoby i kompleksy, problemy z figurą i zaburzenia odżywiania takie jak żarłoczność, bulimia i anoreksja, cierpią przez święta katusze. To nie jest łatwy dla nich okres. Jedne nie chcą ulec pokusom, drugie nie chcą kolejnej awantury, gdy siądą do wspólnego stołu i nie będą chciały jeść. Do tego stopnia boją się świąt, że gotowe są zrobić sobie krzywdę, by spędzić je w szpitalu.
Niedługo po świętach jest Sylwester. Niejedna para rozstaje się tego wieczoru. Alkohol wzmaga negatywne emocje, prowadzi do agresji i kłótliwości. Niejedna osoba skończyła wtedy życie.
Reasumując – święta to czas radości, ale też żalu tych, którzy nie mogą się radować. Przed świętami wielu ludzi żyje w codziennym stresie, który gromadzony przez wiele dni kumuluje się i wystarczy niekiedy iskra, by pod wpływem impulsu nastąpiło nieodwracalne. Dlatego tak ważne jest, aby nie zapomnieć o bliskich i dalszych, żeby nie przysparzać sobie dodatkowych stresów, być szczerym z bliskimi i być cierpliwym i wyrozumiałym dla ludzkich słabości. Niech święta będą czasem prawdziwej radości dla każdego, bez względu na to jaki kto ma do nich stosunek.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
95.88.*.* 2014.12.24 22:13
Dzis rozczarowalam sie swietami, poczulam sie jakbym nie miala roziny, zamiast wspolnego ubierani naszej 2 wspolnej choinki doszlo do awantury- maz nie chcial pomoc w ubieraniu choinki, powiedzial, ze chcialam drzewko to mam, spal do 13stej , potem gral w gry na Iphonie, poltoraroczna coreczka krecila sie i potrzebowala naszej uwagi, peklam i powiedzilam mu ze nie robi nic dla rodziny, ze czuje sie jakbym nie miala swiat spedzanych z rodzina, wyszla z tego jedna wielka klotnia, maz rzucil na podloge ciasto ktore przygotowywalam pol dnia. Wyszlam sama do kosciola, tam sobie cicho poplakalam, wrocilam posprzatalam balagan po rzucaniiu ciastem z kremem i weszlam na skypa z rodzicami. Jak dobrze ze ich mam , gdy ich kiedys zabraknie swieta w ogole nie beda cieszyc....
myosotis2406 2011.12.23 22:29
Mam wspaniałą rodzinę... Jutro zasiądę przy kolacji wigilijnej w gronie najbliższych. Będzie nas 10 osób - sporo... Gwarnie, wesoło. Przyjdzie Mikołaj i dzieciaczki będą się cieszyły z prezentów. Wszystko książkowo, pięknie i magicznie ALE jednak zakręciła mi się łezka w oku czytające ten artykuł... Życie nie jest sprawiedliwe...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.